Kolonie w śniegu
Ptaki wędrowne. Dlaczego zamiast ciepłych krajów wybierają zimę w Polsce
Jemiołuszka Bombycilla garrulus
Zdarzają się tacy przybysze z Północy, którym ludzka obecność za bardzo nie przeszkadza. Dlatego tak łatwo dostrzec jemiołuszki – ptaki z widowiskowym czubkiem i szelmowskim spojrzeniem wschodnioazjatyckich piratów.
Są w naszej części Europy „od zawsze”. Wspominał je XVI-wieczny badacz śląskiej przyrody Caspar Schwenckfeld. Chętnie przesiadują w miastach i po wsiach, gdzie ruchliwymi stadkami ogołacają jarzębiny z owoców. Są jednak wiercipiętami, jakby nie chciały dać okazji do bliższej obserwacji i zrobienia zdjęcia – pod byle pretekstem ewakuują się na czubki sąsiednich drzew. W locie i kiedy siedzą na gałęziach są uderzająco podobne do szpaków. Jak one zresztą dobrze czują się w grupach, z reguły liczących kilkadziesiąt osobników. Wydają miły dla ucha, łatwo umykający w miejskim zgiełku głos wibrujących dzwoneczków. Dźwięk wzmaga się tuż przed startem i przypomina sygnał do odjazdu hałaśliwej lokomotywy, która według jakiegoś radosnego algorytmu objeżdża najbliższą okolicę.
Do Polski przylatują późną jesienią. Część zostaje na kilka miesięcy, a część leci dalej na południe, nawet do Włoch. Gdy wracają wczesną wiosną, jemiołuszek u nas robi się więcej tylko na chwilę. W kwietniu znikają na dobre, choć na północnym wschodzie, na Warmii, Mazurach i Podlasiu obserwowane bywają jeszcze w maju – wtedy raczej w lasach, gdzie stołują się przede wszystkim na jemiołach. Stąd wzięła się polska nazwa. W łacińskiej w pierwszym członie podkreślono jedwabistość ich upierzenia, spektakularnego zwłaszcza przy dobrym oświetleniu, w słoneczny dzień, w drugim – skłonność do gadatliwości. W angielskiej zaś – Bohemian waxwing – pobrzmiewa niegdysiejsze przekonanie, że ptaszki te pochodzą z Czech oraz obserwacja, że czerwone końcówki piór skrzydeł, które przypominają lak używany kiedyś do pieczętowania listów, potrzebne im są do oszacowania wartości partnerów.