Czas na zmianę
Tranzycja: nie tak prędko? Może ostrożniej z decyzją o korekcie płci
Wzrasta odsetek młodzieży uważającej się za osoby transseksualne czy niebinarne. Rośnie też chęć tranzycji – zmiany płci poprzez przeprowadzanie procedur medycznych: podawanie hormonów płci przeciwnej, blokerów własnych hormonów płciowych oraz operacji chirurgicznych. Te ostatnie u dziewcząt obejmują mastektomię (usunięcie piersi), histerektomię i adneksektomię (usunięcie macicy i jajników), a u chłopców – orchidektomię (usunięcie jąder). Kolejnym krokiem jest wytworzenie imitacji pochwy lub sztucznego penisa (zabiegi te są jednak stosunkowo rzadko przeprowadzane).
„Na naszym oddziale szpitalnym zwykle mieliśmy jednego lub dwóch nastolatków rocznie, którzy twierdzili, że są transpłciowi. Teraz identyfikuje się tak od 15 do 20 proc. przyjmowanych osób” – mówi w „El Mundo” prof. Celso Arango, kierownik Oddziału Psychiatrii Dzieci i Młodzieży w Hospital General Universitario Gregorio Marańón. „W ciągu ostatnich 10 lat kliniki genderowe w Wielkiej Brytanii odnotowały 4400-proc. wzrost liczby nastolatek zgłaszających się na leczenie z powodu dysforii płciowej” – pisze badaczka i psychoterapeutka jungowska Lisa Marchiano w publikacji naukowej „Gender detransition: a case study” z 2021 r. Podobnie jest w krajach skandynawskich, informuje m.in. szwedzka służba zdrowia Socialstyrelsen.
Dotychczasowa procedura tranzycji bazowała na założeniu, że skoro ktoś odczuwa niechęć do swojej płci i cech płciowych, to pozbycie się ich lub zmodyfikowanie usunie źródło problemu. Liczne badania dowodzą jednak, że od 60 do 90 proc. zainteresowanych samoistnie wyrasta z dysforii płciowej po okresie dojrzewania i że większość okazuje się osobami homoseksualnymi, które nie potrafiły zaakceptować tego faktu.
Wskazują na to publikacje naukowe, które ukazały się m.