Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nagrody Naukowe

Serce w okularach

Rozszerzona rzeczywistość pomaga uzdrawiać serca

„Tomografia komputerowa jest bezpieczna i bardzo dokładna w wykluczaniu ciasnych zwężeń miażdżycowych w sercu”. „Tomografia komputerowa jest bezpieczna i bardzo dokładna w wykluczaniu ciasnych zwężeń miażdżycowych w sercu”. sarymsakov / PantherMedia
Rozmowa z dr. hab. Maksymilianem Opolskim, laureatem Nagrody Naukowej POLITYKI, o sercu w trójwymiarze i rozszerzonej rzeczywistości.
Dr Maksymilian OpolskiLeszek Zych/Polityka Dr Maksymilian Opolski
Polityka

Paweł Walewski: – Czy gdyby był pan jeszcze rezydentem, przyłączyłby się pan do strajku?
Maksymilian Opolski: – Popieram wszystkie postulaty rezydentów. W tym proteście nie chodzi przecież wyłącznie o pensje najmłodszych lekarzy, lecz o to, żeby było więcej pieniędzy na ochronę zdrowia – tyle, ile przeznacza się w innych krajach, czyli słynne 6 proc. PKB. To pozwoliło na skrócenie kolejek do specjalistów, zwiększenie zatrudnienia, wyposażenie szpitali w nowoczesny sprzęt, a przede wszystkim poprawę bezpieczeństwa polskich pacjentów.

Zakończył pan rezydenturę dwa lata temu, czy rzeczywiście tak trudno było związać koniec z końcem?
Miałem wsparcie ze strony najbliższych, którzy odciążali mnie z wielu obowiązków.

Z pomocą przyszła mi też praca naukowa, którą zacząłem się zajmować już na studiach i dzięki której mogłem liczyć na liczne subsydia naukowe – na studiach było to stypendium ministra zdrowia i stypendium Erasmusa, potem stypendium START Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, a ostatnio stypendium ministra nauki i szkolnictwa wyższego dla wybitnych młodych naukowców. Dzięki temu nie musiałem brać dodatkowych dyżurów poza macierzystym szpitalem. To pozwoliło mi na większą niezależność finansową, której nie zaznaje większość młodych lekarzy w Polsce.

Pracował pan na stażach w Waszyngtonie, przez rok w Niemczech – nie było pokusy, aby tam zostać?
Będąc w USA, w ogóle o tym nie myślałem. Byłem studentem medycyny, został mi ostatni rok studiów do zdobycia upragnionego zawodu lekarza w Polsce i nie chciałem wszystkiego zaczynać od początku. Ale w Niemczech miałem nie lada dylemat. Zaimponował mi holistyczny system kształcenia młodych medyków, którzy byli uniwersalni – potrafili niemal wszystko: od założenia wenflonu, poprzez wykonanie USG brzucha, badania echo, kontrolę stymulatora, a na zabiegu angioplastyki wieńcowej kończąc. I to nie tylko na papierze! Dostałem ciekawe propozycje pracy z dwóch różnych ośrodków, ale w końcu odmówiłem. Wróciłem do rodziny w Polsce, by po dwóch latach przystąpić do egzaminu specjalizacyjnego z kardiologii.

Już na IV roku studiów zafascynowała pana kardiologia. To pewnie wpływ ojca, prof. Grzegorza Opolskiego, który przez lata był krajowym konsultantem w tej dziedzinie i kieruje kliniką na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
Nie chciał, abym szedł w jego ślady. Przypuszczał, że zawsze będzie to źle odbierane. No cóż, sam miałem z tym problem. Na początku zainteresowała mnie więc immunologia. Szybko jednak uświadomiłem sobie, że ja nie umiem gotować, a to jest niezbędne w pracy laboratoryjnej! Potem rozważałem neurologię i kardiochirurgię, do których zniechęciło mnie jednak dość długie oczekiwanie na wyniki leczenia (w przypadku neurologii) i wielogodzinne operacje (w kardiochirurgii). A ja jestem z natury trochę niecierpliwy. Dlatego, gdy zobaczyłem po raz pierwszy zabieg kardiologii interwencyjnej, natychmiast wiedziałem, że to coś dla mnie! Choremu z zawałem serca w fenomenalny sposób przywrócono przepływ krwi przez zatkaną tętnicę wieńcową. Wystarczyło kilkanaście minut i uratowano go przed śmiercią!

Obecnie zajmuje się pan badaniami obrazowymi serca. Koronarografia, która uwidacznia zwężenia naczyń wieńcowych, już nie wystarcza?
To jest badanie, od którego kardiologia interwencyjna właściwie się zaczęła. Pozwala ono określić stopień zwężenia tętnic w sercu i zakwalifikować do odpowiedniego leczenia (np. założenia stentu). Ale koronarografia ma swoje ograniczenia, do których należy jej inwazyjny charakter, dwuwymiarowe obrazowanie i brak możliwości wglądu do ściany naczynia. Tomografia komputerowa przewyższa koronarografię we wszystkich tych aspektach.

Jaka jest z tego korzyść praktyczna?
Przede wszystkim możemy zaoszczędzić pacjentom niepotrzebnego stresu i potencjalnych powikłań, związanych z nakłuwaniem tętnicy i manipulacją cewnikami podczas koronarografii. Tomografia komputerowa jest bezpieczna i bardzo dokładna w wykluczaniu ciasnych zwężeń miażdżycowych w sercu. Do jej dodatkowych atutów należy dokładna ocena lokalizacji i morfologii blaszek miażdżycowych (np. czy blaszka jest uwapniona czy lipidowa), co w przypadku decyzji o konieczności ich poszerzenia za pomocą stentu pozwala na lepsze przygotowanie do zabiegu.

Większość pacjentów z podejrzeniem choroby wieńcowej trafia jednak na koronarografię, a nie tomografię. Dlaczego badanie to nie jest jeszcze spopularyzowane?
Niektórzy lekarze z przyzwyczajenia kierują swoich pacjentów na koronarografię. Wciąż przesadnie ulegamy stereotypom, że tomografia komputerowa wiąże się z wysoką dawką promieniowania i dużą ilością kontrastu, podczas gdy w najnowszych skanerach tomograficznych dawki promieniowania mogą być nawet kilkukrotnie mniejsze w porównaniu z koronarografią! Często w wielu miejscach brakuje też doświadczonego zespołu specjalistów, którzy nie tylko potrafią uzyskać i interpretować w pełni diagnostyczne obrazy serca, ale również rekomendować odpowiednie postępowanie terapeutyczne. W końcu, największy wpływ na zwiększenie dostępności tomografii komputerowej serca przypadnie płatnikowi, czyli w Polsce NFZ. Pierwsi zrozumieli to Brytyjczycy, którzy już teraz rekomendują tomografię serca u wszystkich pacjentów z bólami w klatce piersiowej. Okazuje się bowiem, że jest to najbardziej korzystne ekonomicznie.

Ciężko będzie do tego przekonać lekarzy?
Nie, jeśli tylko przedstawimy im racjonalne, np. ekonomiczne, argumenty. Najlepszym przykładem w tej kwestii jest znakomity kardiolog prof. Witold Rużyłło, który choć jako pierwszy wprowadził do praktyki klinicznej w Polsce większość zabiegów kardiologii interwencyjnej, dzisiaj należy do największych orędowników tomografii komputerowej serca. Oczywiście metody kardiologii interwencyjnej nadal są i będą bardzo potrzebne, zwłaszcza gdy trzeba wykonać zabieg poszerzenia naczynia wieńcowego lub wszczepienia zastawki serca. Poza tym istnieją grupy pacjentów – np. chorzy z dużą ilością zwapnień w tętnicach wieńcowych czy zaburzeniami rytmu serca – u których badanie tomograficzne wciąż nie pozwala na uzyskanie odpowiedniej jakości obrazów.

Jednym z pana osiągnięć było stworzenie kalkulatora tomograficznego. Na czym polega?
Można dzięki niemu przewidzieć wynik przezskórnego udrożnienia zamkniętych przewlekle tętnic wieńcowych, który należy do najtrudniejszych i najbardziej czasochłonnych zabiegów w kardiologii inwazyjnej. Co ciekawe, wielu chorych z zamkniętymi tętnicami w sercu nie wie, że przebyło w przeszłości zawał serca – nie odczuwali bowiem gwałtownych dolegliwości bólowych. Niestety, większość z nich kierowana jest do leczenia farmakologicznego, a tylko nieliczni do próby przezskórnego udrożnienia zatkanego naczynia. Kalkulator, który opracowałem, kierując pracami polsko-niemieckiego zespołu, pozwala przewidzieć losy takiego zabiegu na podstawie kilku prostych parametrów tomograficznych. To spore ułatwienie dla kardiologów, którzy mogą z większą pewnością kierować swoich chorych do takich zabiegów, a także lepiej kompletować zespół bardziej lub mniej doświadczonych operatorów. Ostatnio natknąłem się na pracę opublikowaną na łamach „International Journal of Cardiology”, której autorzy wykazali przewagę opracowanego przeze mnie kalkulatora tomograficznego nad używanym powszechnie na całym świecie kalkulatorem angiograficznym.

Był pan jednym z pierwszych kardiologów inwazyjnych udrażniających naczynia wieńcowe w specjalnych okularach rozszerzających rzeczywistość. To przełom przy tego typu zabiegach?
Pracownie hemodynamiki, gdzie przez przysłowiową dziurkę od klucza, czyli nakłucie położonej obwodowo tętnicy, docieramy do serca, przypominają bardziej gabinet rentgena niż salę operacyjną. Lekarz pod kontrolą dwuwymiarowego i mało przystępnego dla oka obrazu rentgenowskiego poszerza zwężone tętnice, wszczepia zastawki serca lub zamyka nieprawidłowe połączenia jam serca. Wspólnie z dr. Arturem Dębskim postanowiliśmy sprawdzić, czy zastosowanie okularów rozszerzonej rzeczywistości, na których wyświetlaliśmy obrazy wygenerowanej wcześniej tomografii komputerowej, może wpłynąć na przebieg zabiegu przezskórnego udrożnienia zamkniętych tętnic wieńcowych.

Ten pionierski zabieg w 2015 r. odbił się szerokim echem na świecie, gdyż stanowił przyczynek do szerszego zastosowania rozszerzonej rzeczywistości w kardiologii zabiegowej. Ale czy rezultaty były faktycznie zachęcające?
Jak najbardziej! Udowodniliśmy, że obsługa okularów w czasie zabiegu jest bezpieczna i nie stanowi zagrożenia dla pacjentów. Ponadto pokazaliśmy, że wyświetlane na ekranie okularów rekonstrukcje trójwymiarowe tętnic wieńcowych dostarczają dodatkowych informacji – takich jak dokładny przebieg naczynia czy obecność i lokalizacja masywnych zwapnień – których często nie widać w projekcjach lampy rentgenowskiej. Przełożyło się to na mniejsze zużycie kontrastu i częstszy wybór odpowiedniego prowadnika wieńcowego, za pomocą którego otwieramy zamkniętą tętnicę. Uważamy, że wyświetlany na ekranie okularów obraz tomografii komputerowej może być szczególnie przydatny w znajdowaniu odpowiedniej drogi do właściwego światła zamkniętego naczynia. To trochę tak, jakbyśmy zwiększali ostrość i pole widzenia jednocześnie!

Jak się operuje z takim gadżetem na oczach?
Mobilna aplikacja do obsługi wykorzystywanych przez nas okularów powstała we współpracy z zespołem dr. Bartosza Boruckiego z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. Umożliwia ona przeglądanie i przybliżanie poszczególnych obrazów tomograficznych bez użycia rąk, za pomocą ustalonych komend głosowych, co daje gwarancję zachowania pełnej aseptyki operatora. Okulary są lekkie, nie parują i zapewniają natychmiastowy dostęp do dodatkowych danych obrazowych w warunkach sali zabiegowej.

Rozmawiamy o lepszych badaniach obrazowych, precyzyjniejszych zabiegach, rozszerzonej rzeczywistości. Ale czy finansowa rzeczywistość pozwala na tak wysoki standard?
Niestety nie. Dlatego dodatkowe pieniądze dla ochrony zdrowia są nam tak bardzo potrzebne. Społeczeństwo się starzeje, więc pacjentów z chorobami serca będzie przybywać. Chciałbym móc leczyć ich jak najlepiej.

rozmawiał Paweł Walewski

***

Dr hab. n. med. Maksymilian Opolski – tegoroczny laureat Nagrody Naukowej POLITYKI w dziedzinie nauk o życiu. Ma 34 lata, w 2008 r. ukończył z wyróżnieniem Wydział Lekarski Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Pracuje w Klinice Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej w Instytucie Kardiologii w warszawskim Aninie. W swojej pracy skupia się na badaniach obrazowych serca, zwłaszcza tomografii komputerowej. Jako pierwszy opublikował opis zabiegu przezskórnej angioplastyki wieńcowej (naprawy tętnic wieńcowych) z wykorzystaniem okularów rozszerzonej rzeczywistości, co otwiera nowe, nieograniczone możliwości w wykorzystaniu dodatkowych danych obrazowych podczas zabiegów kardiologii interwencyjnej. Autor wielu prac badawczych w renomowanych pismach naukowych.

Polityka 44.2017 (3134) z dnia 30.10.2017; Nauka; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Serce w okularach"
Reklama
Reklama