Klasyki Polityki

Grupa trzymająca Trybunał

Wszystkiemu winna jest prof. Ewa Łętowska, która jest hersztem grupy trzymającej Trybunał.

Felieton ukazał się w tygodniku POLITYKA 17 stycznia 2009 r.

„Rzeczpospolita” ujawnia kolejne świństwo w życiu publicznym: w Trybunale Konstytucyjnym władzę sprawują pogrobowcy PRL, dlatego mniejszość zmuszona jest pisać zdania odrębne. A to – jak mówi prof. Adam Strzembosz – „może być czasem uciążliwe i frustrujące dla mniejszości, która ciągle przegrywa sprawy”. Co zrobić, żeby mniejszość nie była sfrustrowana i jak przekształcić ją w większość?

Wszystkiemu winna jest prof. Ewa Łętowska, która jest hersztem grupy trzymającej Trybunał. Najbardziej w panią profesor wpatruje się prof. Wyrzykowski – plotkuje anonimowy sędzia. „Wyrzykowski patrzy, co powie Łętowska. Ona ucieka we frazeologię o prawach człowieka, a tak naprawdę ucina dyskusję” – zdradza sfrustrowany anonim, do którego zbliżyli się dziennikarze „Rz”. Można by zapytać, czy skoro prawa człowieka są frazeologią, to zdrowa mniejszość nie może tych frazesów zdemaskować? Ale nas interesuje co innego: dlaczego Wyrzykowski wpatruje się w Łętowską, a pozostali członkowie układu nabierają wody w usta? Prawidłowa odpowiedź brzmi: ponieważ „prym w Trybunale Konstytucyjnym wiedzie grupa prof. Ewy Łętowskiej i prof. Mirosława Wyrzykowskiego. Reszta starych sędziów – czy to słabsza intelektualnie, czy po prostu ze zwykłego konformizmu – ulega ich wpływowi”. Tak plotkują (anonimowo, rzecz jasna) źródła dziennikarzy „Rz” – Marka Domagalskiego i Tomasza Pietrygi, którzy anonimowi nie są. Przeciwnie, oni się pod tym wszystkim podpisali. Chciałbym zapytać prof. Łętowską wprost: dlaczego inni członkowie Trybunału tak się w panią wpatrują? Co oni w pani widzą?

Członek sfrustrowanej mniejszości skarży się (anonimowo, rzecz jasna) „Rzeczpospolitej”: „Oni są Europejczycy, a my – niedouczeni”. „Jesteśmy poddawani intelektualnej presji”. Zamiast stawić czoło presji intelektualnej, sędziowie wolą skarżyć się dziennikarzom. Na czym więc ta presja intelektualna polega? Na tym, że wysoki urzędnik Trybunału wystosował w imieniu prezesa pismo, w którym sugeruje, „jak mają rozumieć” spór o wyłączenie trzech sędziów z rozpatrywania sprawy o dostępie dziennikarzy i naukowców do akt IPN.

Bliżej kwestię presji intelektualnej wyjaśnia redaktor naczelny „Rz” Paweł Lisicki: „Uważają, że mają rację i tyle. A jeśli ktoś się z nimi nie zgadza, to znaczy, że jest niedouczony i niedojrzały”. Red. nacz. nie powołuje się na żadnego, nawet anonimowego frustrata. Wygląda to na własne przemyślenie autora, podobnie jak teza, że niektóre decyzje Trybunału (np. o lustracji i o pozbyciu się dziedzictwa komunizmu) „wynikały nie z bezstronnego namysłu nad duchem i literą prawa, ale z uwikłania części sędziów – tak faktycznego jak i mentalnego – w dawny ustrój”.

Tak dochodzimy do sedna sprawy: układ rządzący w Trybunale to resztówka uwikłana w stary ustrój, którą należy zastąpić sędziami uwikłanymi w nowy ustrój. Trybunał „jest poniekąd resztówką po PRL, z pewnością należy na nowo przemyśleć jego rolę” – mówi prof. Stawrowski z Uniwersytetu Stefana Kardynała Wyszyńskiego, ceniony autor publikacji w tygodniku „Wprost” o eleganckich Hunach w zasobnej Europie, którzy pod pozorem postępu niszczą fundamenty zachodniej cywilizacji.

Artykuły „Rz” wymierzone w Układ Trybunalski, a jest ich w tym numerze aż trzy, przypominają poglądy braci Kaczyńskich na ten temat, stąd m.in. bojkot dorocznych obrad Trybunału przez prezydenta oraz ówczesnego premiera. Stąd także znamienny gest papieża Benedykta XVI, jakim było przyjęcie wszystkich ówczesnych i byłych członków Trybunału na specjalnej audiencji (zapewne z inspiracji nuncjusza Kowalczyka…). Jeden z uczestników spotkania zdradził (anonimowo) „Polityce”, że w czasie audiencji prof. Wyrzykowski, zamiast patrzeć na papieża, zerkał na koleżankę z Trybunału, a sam papież też wpatrywał się w Łętowską. „Popatrz, nawet Ojciec Święty” – powiedział jeden z członków sfrustrowanej mniejszości.

Co robić? – jak pytał Lenin. Po pierwsze, przeczekać. Kadencje resztówki kończą się, a na jej miejsce stopniowo przychodzą zdrowe siły. Już teraz zdrowe siły mają większość (8:7), brakuje im tylko guru, w którego mogłyby się wpatrywać, no i potencjału intelektualnego, który pozwoliłby przeciwstawić się presji. Ale może pewnego dnia posłanka Kempa dostąpi zaszczytu i zdetronizuje prof. Łętowską? Po drugie, „uczyć się, uczyć się i jeszcze raz uczyć się”. Jeżeli Łętowska et consortes wywierają nacisk intelektualny i rżną Europejczyków, to najlepiej pokonać ich własną bronią. Sam fakt, że weszło się do Trybunału z błogosławieństwem koalicji Giertycha, Kaczyńskiego i Leppera, nie czyni jeszcze z człowieka intelektualisty i Europejczyka. Te atuty najłatwiej zdobyć w bibliotece. Wystarczy przysiąść fałdów togi.

Po trzecie, reedukacja, czyli „pieriekowka”. Złogi po PRL można albo wyrzucić (jak postąpiono w mediach publicznych), albo reedukować. W dziedzinie „pieriekowki” istnieją bogate doświadczenia międzynarodowe. Problem prawników z przeniesienia, albo owej resztówki, lub – mówiąc wprost – Hunów występuje po każdej rewolucji. Komuniści na przykład mieli problem z burżuazyjnymi prawnikami. Dobrał się do nich prof. Ilja Sławin, specjalista od reedukacji prawników, jeszcze sprzed 1917 r. Po rewolucji był profesorem moskiewskiego Instytutu Prawa Sowieckiego. W 1929 r. przeniesiono go do Leningradu, aby wzmocnił tamtejszy wydział prawa Akademii Komunistycznej, utworzony w miejsce wydziału prawa Uniwersytetu Leningradzkiego, który rozpędzono wraz z „burżuazyjnymi” prawnikami (idea utworzenia uczelni czystej ideowo i politycznie kolebie się do dziś w umysłach PiS).

Prof. Sławin zameldował wykonanie zadania: rozpętał kampanię przeciwko prawicowej resztówce w kręgach prawniczych. Opublikował esej „Sabotaż na froncie sowieckiego prawa karnego”. W przekonaniu, że stare teorie prawnicze należy wyrugować, oskarżył uczonych o podważanie zasad ideologicznych sowieckiego prawa. Ostrze jego krytyki skierowane było przeciwko uniwersytetowi, który przekuwał „wczorajszych popów i białogwardzistów” na marksistów i komunistów. Orlando Figes, autor świetnej książki „Szepty” (z której zaczerpnąłem tę historię), dotarł do zbiorowej fotografii studentów i wykładowców Akademii Komunistycznej. Na odwrocie dedykacja: „Towarzyszowi Sławinowi! Dla upamiętnienia Was, żarliwego komunisty z gwardii bolszewickiej, naszego nauczyciela, niezłomnego bojownika frontu ideologicznego, żelaznej miotły wymiatającej robactwo z akademickich wyżyn”.

Polityka 3.2009 (2688) z dnia 17.01.2009; Passent; s. 90
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama