Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Bez komórek nie ma życia

Wszechobecne telefony komórkowe

Design Pics / PantherMedia
Łączą, bawią, uczą, strzegą, wskazują drogę, ratują zdrowie – trudno dziś wyobrazić sobie życie bez telefonu komórkowego. A to dopiero początek.

W biurowcu, w którym mieści się Centrala PKO BP, jest mały sieciowy bar kawowy. W upalny poranek zjawili się tu dziennikarze, wysocy urzędnicy bankowi i na koniec sam prezes Zbigniew Jagiełło. Podszedł do lady i zamówił kawę z babeczką. „Proszę państwa, uwaga! Teraz pan prezes zapłaci swoim telefonem komórkowym!” – padła głośna zapowiedź. Prezes wyjął aparat i przyłożył do stojącego na ladzie terminala zbliżeniowego. Takie urządzenia pojawiają się od niedawna w sklepach, barach i restauracjach. Służą do obsługi kart płatniczych nowego typu (PayPass), zwłaszcza przy niewielkich płatnościach. Transakcja – mimo że prezes użył telefonu, a nie karty – została zaakceptowana.

Tak PKO BP zainaugurował nową technologię rozliczeń bezgotówkowych za pomocą karty płatniczej zintegrowanej z telefonem komórkowym. W przeciwieństwie do stosowanych dotychczas metod tzw. bankowości mobilnej, polegających na przekazywaniu bankowi poleceń komórkową łącznością esemesową, internetową lub kodami ussd (specjalne ciągi znaków wystukiwane na klawiaturze), tu sam aparat staje się kartą płatniczą. Bank dzierżawi od operatora część pojemności karty sim – mózgu każdego telefonu. Dzięki nowej technologii NFC (Near Field Communication) wymiana informacji między kartą telefoniczno-bankową a terminalem transakcyjnym odbywa się poprzez kilkusekundowe zbliżenie jednego urządzenia do drugiego.

Tak jak w przypadku kart małe transakcje (do 50 zł) nie wymagają autoryzacji. Inne potwierdza się kodem PIN. Karta płatnicza w komórce, którą bank wprowadził na razie do testów konsumenckich klientów bankowości internetowej Inteligo, jest efektem współpracy z systemem MasterCard i PTC, operatorem sieci Era. Swój projekt testuje też Polbank (także z Erą i MasterCard) oraz Bank Zachodni WBK (z Visą i Polkomtelem, operatorem sieci Plus).

Czy jednak wprowadzenie karty płatniczej do wnętrza telefonu jest bezpieczne? Aparaty narażone są na kradzież lub uszkodzenie, a co pewien czas pojawiają się informacje o nękających je wirusach. Operatorzy uspokajają, że bankowa część karty sim jest niezależna i operator nic nie wie o jej zawartości ani nie ma do niej dostępu. Jeśli nie ujawnimy kodu PIN, możemy się czuć bezpieczni.

Karta sim jest najlepiej zabezpieczonym elementem całego systemu telefonii komórkowej. Nie ma więc obaw, że ktoś straci pieniądze na skutek niesprawdzonej technologii – zapewnia Krzysztof Dzięcioł, dyrektor departamentu usług mobilnych dla rynku prywatnego PTC Era. Dodaje, że na karcie sim można pomieścić wiele innych, np. firmową kartę identyfikacyjną, karty lojalnościowe, kartę miejską. Operatorzy będą starali się ten system upowszechnić.

Bankowcy natomiast liczą, że klienci będą chętniej korzystali z kart nawet przy niewielkich transakcjach. W końcu telefon komórkowy ma dziś niemal każdy, w przeciwieństwie do kart płatniczych, dużo mniej popularnych. Problemem jest na razie brak modelu finansowego, w którym musi się znaleźć miejsce dla operatora komórkowego. Klient za płacenie telefonem nie wyda dodatkowych pieniędzy. Z pewnością dojdzie do zgody, bo cała trójka (bank, firma rozliczeniowa i operator) mają wspólny interes: silniej przywiązać do siebie klientów.

Wielkie gadanie

W przypadku operatorów komórkowych to sprawa podstawowa, bo naturalny proces zdobywania rynku jest już za nimi. Dziś w Polsce na jednego mieszkańca przypada 1,16 telefonu komórkowego. Nie oznacza to oczywiście, że każdy Polak ma w kieszeni aparat (ma je ok. 85 proc.), ale ci, którzy ich nie mają, nie stanowią już dla operatorów znaczącej i wartościowej grupy. Podobnie jest w dziedzinie podstawowej usługi, czyli połączeń głosowych. Przeciętny użytkownik komórki rozmawia około pół godziny i wysyła siedem esemesów dziennie – nie da się wycisnąć już dużo więcej. W efekcie wpływy operatorów komórkowych w ubiegłym roku skurczyły się o 2,5 proc.

Doszło do tego, że obniżanie cen połączeń nie prowadzi do wzrostu ich liczby, lecz przeciwnie do spadku. Jeśli ktoś w pakiecie otrzymuje od operatora kilka tysięcy darmowych minut, to po prostu tego nie przegada – wyjaśnia Tomasz Kulisiewicz, ekspert w dziedzinie telekomunikacji.

W tej sytuacji operatorzy muszą szukać szans w innych usługach niż głosowe. W sukurs przychodzą im producenci telefonów, zamieniając komórki w multimedialne kombajny. Aparat fotograficzny czy kamera wideo dają szansę, że zdjęcia popłyną siecią w formie MMS. Obsługa plików mp3 zapewnia, że siecią będzie płynęła muzyka ściągana na komórkę, a większy ekran to szansa na transmisję wideo. Podobnie jest z najnowszymi smartfonami, czyli aparatami 3G łączącymi funkcję telefonu i komputera, takimi jak iPhone czy BlackBerry. Duży ekran i rozmaite aplikacje internetowe dają gwarancję, że użytkownik będzie wiele czasu spędzał, korzystając z bezprzewodowego dostępu do Internetu. Mobilne wersje portali społecznościowych, komunikatorów czy serwisów z grami sprawiają, że wiele osób, zwłaszcza młodszych (komórkę ma 95 proc. polskich licealistów), nie rozstaje się z aparatem choćby na minutę.

Uzależnieni od telefonu

Coraz więcej firm swoje biznesy buduje korzystając z rozmaitych zastosowań telefonów komórkowych. Aby ułatwić im działanie, firma Google, wespół z kilkudziesięcioma firmami telekomunikacyjnymi i technologicznymi, powołała sojusz Open Handset Alliance. Jego dziełem jest system operacyjny dla telefonów komórkowych Android, udostępniany bezpłatnie wszystkim, którzy chcą tworzyć nowe produkty i usługi w dziedzinie telefonii komórkowej. Dlaczego bezpłatnie? Bo w ten sposób rośnie uzależnienie klientów od komórek, a sieciom wzrastają obroty.

Chodzi o to, by telefon służył do wszystkiego. Jako klucz do mieszkania (dzięki technologii NFC), jako sterowany głosem, uniwersalny pilot do wszystkich urządzeń domowych. Telefon ma stać się narzędziem do kierowania tzw. inteligentnym domem, czyli budynkiem, w którym rozmaite funkcje zostały zautomatyzowane (oświetlenie, ogrzewanie, łączność, systemy audio-wideo, zamykanie drzwi i okien, monitoring, systemy bezpieczeństwa itd.). Za pomocą aparatu możemy regulować, nadzorować, a nawet obserwować działanie rozmaitych instalacji domowych.

Szczególne nadzieje wiąże się z tzw. inteligentną siecią energetyczną. W Polsce pierwsze próby w tej dziedzinie prowadzi spółka energetyczna Vattenfall wraz z Polkomtelem (Plus GSM). Założenie jest takie, że w zależności od popytu na energię – zmieniającego się w ciągu doby – będzie ona tańsza albo droższa. Prąd docierający do domu ma być „metkowany”, bo po tym samym kablu można przesyłać informację o cenie. Użytkownik dowie się o tym za pośrednictwem telefonu i tą samą drogą zadecyduje o włączeniu lub wyłączeniu konkretnych urządzeń, a być może nawet wybierze innego dostawcę energii, który zaoferuje mu niższą cenę.

W samochodzie telefon ma szanse wyprzeć kluczyk, a także komputer pokładowy. Tradycyjny samochodowy system głośnomówiący może obsługiwać także pocztę elektroniczną. Zawiadamia głosem o nadejściu e-maila i jeśli usłyszy polecenie kierowcy „Przeczytaj!”, odczytuje treść korespondencji. Potem pyta, czy ma przygotować odpowiedź, i dzięki systemowi zamiany głosu na tekst zapisuje podyktowaną odpowiedź i wysyła ją. To jedno z wielu rozwiązań testowanych w T-Lab, centrum badawczo-rozwojowym sieci T-Mobile należącej do koncernu Deutsche Telekom, który w Polsce kontroluje spółkę PTC, operatora sieci Era.

 

Telefony wyposażone w odbiorniki GPS już dziś rywalizują z systemami nawigacji samochodowej, a operatorzy mają nadzieję, że zrodzi to popyt na nową usługę. Chodzi o zasilanie telefonów z funkcją nawigacyjną bieżącymi danymi o korkach i utrudnieniach w ruchu. Dzięki systemowi geolokalizacji operatorzy mogą dokładnie ustalić miejsce, w którym się ich klient znajduje. To system już dziś wykorzystywany w rozmaitych usługach (np. firmy transportowe kontrolują, gdzie są ich samochody, PKP pociągi, a rodzice dzieci) o dużym potencjale rynkowym. W Niemczech, poprzez sieć T-Mobile, państwo monitoruje ruch samochodów ciężarowych na autostradach (każde auto ma specjalny komórkowy nadajnik) i nalicza myto.

W Polsce Polkomtel uruchomił na Mazurach usługę monitoringu jachtów: urządzenie zamontowane na pokładzie śledzi ruch i pozycję jednostki. Jeśli zarejestruje wywrotkę, przesyła siecią komórkową sygnał alarmowy z namiarami do służb WOPR. Jest to jedna z usług rozwijającego się segmentu zwanego przez operatorów M2M (machine-to-machine), czyli takiego, w którym jedno urządzenie komunikuje się z drugim korzystając z łączności komórkowej. Operatorzy mają nadzieję, że o ile nasze potrzeby gadania mają swoje granice, o tyle liczba kontaktujących się ze sobą maszyn może być nieograniczona.

Biznes oparty na rozmaitych zastosowaniach komórek rozwija się błyskawicznie i często w zaskakujących obszarach. Przykładem są lotnicze karty pokładowe, które klienci wielu linii mogą od niedawna otrzymać na swój telefon. To element odprawy online, czyli procedury poprzedzającej wylot, którą coraz częściej przeprowadza się korzystając z telefonu lub komputera. Otrzymana esemesem karta pokładowa zawiera, poza normalnymi informacjami z numerem lotu i miejsca, kod paskowy, który przed wejściem na pokład trzeba zeskanować z ekranu aparatu, tak jak się to robi z papierowym odpowiednikiem.

Polska spółka mPay jest jedną z wielu, które do biznesu wykorzystują telefonię komórkową. Specjalizuje się w obsłudze zdalnych płatności dokonywanych drogą telefoniczną. Ma też nadany przez prezesa NBP status agenta rozliczeniowego dla tego typu transakcji. Za jej pośrednictwem już w ośmiu polskich miastach wystarczy komórka, by zapłacić za parkowanie, a w dwóch – w Warszawie i Lublinie – można także kupić bilet komunikacji miejskiej. Warunkiem skorzystania z usługi jest zarejestrowanie się w systemie mPay i założenie tam elektronicznej portmonetki (do której trzeba systematycznie dokładać pieniądze) albo też posiadanie osobistego konta w Citibanku, z którym mPay współpracuje. System dopiero startuje i korzystają z niego nieliczni. Autorzy jednak przekonują, że z kartami płatniczymi było podobnie. Potrzeba było dwóch dekad, by się upowszechniły.

– Technologie kart bankowych zintegrowanych z kartą sim oraz zdalnych płatności, realizowanych za pomocą kodów ussd, które obsługuje nasza firma, wzajemnie się uzupełniają – wyjaśnia Cezary Mroczkowski, dyrektor ds. marketingu i produktów w firmie mPay. – Dzięki zdalnym płatnościom można na przykład zapłacić za parkowanie będąc daleko od samochodu. Takiej wygody nie oferuje żaden inny system.

Muzodajnia i inne dajnie

Polscy operatorzy komórkowi w coraz większym stopniu stają się zależni od rozmaitych dodatkowych usług. W ubiegłym roku ich przychody z tego tytułu przekroczyły miliard złotych i szybko rosną. Dlatego nie polegają wyłącznie na pomysłach innych firm, ale starają się animować rynek poprzez rozwój własnej oferty. Dziś wszyscy emocjonują się uruchamianiem serwisów mobilnych płatności, uznawanych za bardzo obiecujące, ale prawdziwym królem jest rozrywka: sprzedaż muzyki, gier, krótkich filmów wideo, a także programów telewizyjnych.

– Nasz serwis Muzodajnia jest największym w Polsce sieciowym sklepem muzycznym – wyjaśnia Wojciech Ożdżeński, dyrektor departamentu rozwoju produktów i usług w spółce Polkomtel (Plus). – Ma już ponad 120 tys. użytkowników, którzy za niewielką opłatą mogą ściągać na komórki i komputery najnowsze utwory znanych gwiazd. Operator liczy także na rozwój technologii tabletów (takich jak iPad), nowego typu przenośnych urządzeń służących do czytania i oglądania. Pomogą one nakręcić obroty kolejnych multimedialnych usług ściąganych za pośrednictwem bezprzewodowej sieci. Dlatego stworzono Plusoczytelnię, serwis sprzedający audiobooki (czytane książki), a także e-wydania prasy (w tym także POLITYKI).

Polkomtel, podobnie jak inni operatorzy, duże nadzieje wiąże też z kolejnym nowym obszarem, do którego wkracza łączność komórkowa. To telemedycyna, czyli rozmaite usługi zdalnego monitorowania stanu zdrowia, diagnozowania, a nawet terapii realizowanych przez lekarza znajdującego się z dala od pacjenta. Chodzi tu na przykład o urządzenia nadzorujące pracę serca, które mogą w razie wychwycenia niepokojących objawów automatycznie alarmować służby medyczne, nawet jeśli sam pacjent jeszcze sobie z tego nie zdaje sprawy.

Jest tylko jeden nasz lokalny problem: rząd zamierza znowelizować ustawę o lecznictwie uzdrowiskowym, zakazując w uzdrowiskach stawiania masztów telefonii komórkowej oraz modernizacji istniejących. Dotyczy to 44 miejscowości, w których mieszka blisko 500 tys. osób i ponad 600 tys. kuracjuszy.

– Polska będzie jedynym krajem, w którym część obywateli zostanie ustawowo pozbawiona nowoczesnej infrastruktury telekomunikacyjnej – mówi dyr. Dariusz Matuszak z Polkomtela. – I to jak na ironię tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna, bo szybka i łatwa łączność może decydować o życiu i zdrowiu kuracjuszy.

Inwazja telefonów komórkowych, mimo wszelkich problemów, wydaje się nieodwracalna. Nowych zastosowań będzie przybywać. Już dziś rodzą się wielkie projekty inteligentnych dróg, którymi będą jeździć inteligentne samochody, wszystkie oczywiście kontaktujące się drogą telefoniczną. Pierwszą ogólnokrajową inteligentną sieć energetyczną tworzy już Malta. Przygotowują się następni. Oby tylko ta inwazja komórkowej sztucznej inteligencji nie pozbawiła nas naszej własnej.

Polityka 37.2010 (2773) z dnia 11.09.2010; Rynek; s. 48
Oryginalny tytuł tekstu: "Bez komórek nie ma życia"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną