Dziś prawdziwych bazarów już nie ma
Jarmark Europa na Żeraniu: wraca za rok
Na jesieni 2012 r. tereny warszawskiego Żerania (przez wiele lat funkcjonowała tam Fabryka Samochodów Osobowych) znów mają ożyć. Tym razem przejmują je kupcy. W części dawnej fabryki FSO ma powstać wielkie centrum targowe. Nazwa Eurojarmark nawiązuje do słynnego, ale też i mocno kontrowersyjnego (handel podróbkami, kradzieże, psucie wizerunku miasta) bazaru na dawnym Stadionie Dziesięciolecia, który zniknął wraz z budową Stadionu Narodowego.
Eurojarmark Żerań z dawnym Jarmarkiem Europa ma zresztą łączyć nie tylko nazwa, ale też osoba Bogdana Tomaszewskiego, właściciela firmy Damis. To on kontrolował stary bazar, a teraz chce zbudować nowy. Warunki handlu będą tym razem bardziej cywilizowane. Do otwarcia pozostał jeszcze rok, ale już teraz trwa walka o kupców.
Poddawać nie zamierza się położone niedaleko Centrum Marywilska 44, na które przeniosła się część handlujących na dawnym Stadionie Dziesięciolecia. Twórcy Eurojarmarku Żerań mają nadzieję, że wydzierżawią nawet 2 tys. miejsc. Liczą na tych, którym nie odpowiadają warunki przy Marywilskiej czy w innych miejscach w stolicy i wokół niej. – Mamy już 700 wpłat rezerwacyjnych, ale zainteresowanie jest znacznie większe. Chcemy skupić w jednym miejscu kupców, którzy po zamknięciu stadionu rozpierzchli się po całej Warszawie. Nasz atut to dobry dojazd samochodem, tramwajem i pociągiem – mówi Andrzej Rutkowski z Damisu.
Centrum na Marywilskiej, położone kawałek za Żeraniem, choć z gorszym dojazdem, też twardo zabiega o dzierżawców. Handluje tam prawie 1,2 tys. osób, z czego jedna trzecia to cudzoziemcy. Zarządzający Marywilską nie lekceważą konkurencji. Wskazują na swoje atuty i nie zapominają o słabościach Eurojarmarku. – Mamy parking na ponad 4 tys. samochodów, w weekendy bywa wypełniony do ostatniego miejsca.