Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

120 mln na bezrobocie

Pieniądze na pracę dla młodych - w błoto

Rząd zauważył rosnące bezrobocie wśród młodych i postanowił walczyć z nim bardziej energicznie. Determinacja do walki niewiele da, jeśli zabraknie dobrego pomysłu. A tego nie widać.

Minister pracy zamierza bowiem rozwiązywać problem tak, jak do tej pory, tylko za nieco większe pieniądze. Na start pilotażowego programu walki z bezrobociem młodych ma dać 120 mln zł. W razie sukcesów niewykluczone są większe sumy. Różne firmy szkoleniowe już zacierają ręce, mają bowiem nadzieję, że to one zgarną całą śmietankę. Nie są to nadzieje płonne. Pieniądze nie trafią do rąk bezrobotnych, ale firm, organizujących kursy, drukujących podręczniki itp.

Pierwszy błąd polega na tym, że absolwent (nie może przekroczyć 30 roku życia, a szkołę powinien ukończyć najwyżej dwa lata wcześniej) jak do tej pory ma zarejestrować się w urzędzie pracy. Te państwowe placówki przez lata udowodniły, że nie radzą sobie z aktywizacją bezrobotnych. Potrafią ich tylko rejestrować i wypłacać zasiłki. Co najwyżej – kierują na staże do samorządowych lub państwowych urzędów. Ludzie już zdążyli się w tym zorientować.

O prawdziwym programie pilotażowym można by było mówić, gdyby państwo wreszcie zdecydowało się na ściślejszą współpracę z prywatnymi agencjami, do których przedsiębiorcy z ofertami pracy zwracają się najczęściej. Firmy te nie tylko szukają osób, dysponujących kwalifikacjami, poszukiwanymi przez ich klientów, ale także – w razie potrzeby – organizują odpowiednie szkolenia. Takie, po ukończeniu których bezrobotny naprawdę pracę znajduje, a nie tylko zalicza kolejny kurs. I to powinno być w tym programie najważniejsze. W przeciwnym  razie całe pieniądze pójdą na różnego rodzaju bliżej nieokreślone „kursy komputerowe”, na organizacji których zarobią ich przedsiębiorczy organizatorzy. Bezrobotni niewiele będą mieli z nich pożytku.

Bliska współpraca z prywatnymi agencjami zatrudnienia jest konieczna także z innego powodu. Bezrobocie wśród młodych z dyplomami rośnie, ale jednocześnie wydłuża się lista zawodów, coraz bardziej poszukiwanych przez pracodawców, w których są niezapełnione wakaty. To nieprawda, że nie ma zapotrzebowania na młodych. Jest, tylko oni nie mają poszukiwanych kwalifikacji. Często też ich aspiracje są o wiele większe. Dziś przedsiębiorstwa najbardziej szukają wykwalifikowanych robotników, a nie magistrów bez zawodu.  Podaż i popyt na naszym rynku pracy rozjeżdżają się coraz bardziej. Również dlatego, że coraz gorszy jest system szkolenia zawodowego. Jest on też adresowany nie do ludzi zdolnych i ambitnych, ale do takich, którym „nauka nie wchodzi do głowy”. Czyli – już na starcie dla tych gorszych, którzy nie dadzą sobie rady na uczelniach. I to jest błąd największy, którego nie naprawi 120 mln, ani sumy wielokrotnie większe.

Bezrobocie młodych jest dziś największym problemem naszego kraju, ale także całej Unii. Jego źródłem jest nie tylko gospodarcze spowolnienie, choć ono problem wyostrzyło. Przyczyny są o wiele głębsze. Bez rzetelnej diagnozy i przemyślanego programu jak zbliżyć system kształcenia do potrzeb przedsiębiorstw, każdy program pilotażowy weźmie w łeb i nie przyniesie oczekiwanych efektów. Chyba, że chodzi o to, żeby tylko pokazać, iż coś się robi.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną