Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Chiński patent

Chińska gospodarka – skopiować i sprzedać

ZTE Corporation, czołowy producent urządzeń telekomunikacji, sprzedaje w 140 krajach. To drugi po szwedzkim Ericssonie producent sprzętu dla telefonii komórkowej. ZTE Corporation, czołowy producent urządzeń telekomunikacji, sprzedaje w 140 krajach. To drugi po szwedzkim Ericssonie producent sprzętu dla telefonii komórkowej. Albert Gea/Reuters / Forum
Cieszyć się, że Chiny na potęgę kupują, czy martwić, bo skopiują? Czy gnany chciwością Zachód popełnia samobójstwo, sprzedając Chińczykom swoje technologie?
Montaż rakiety „Długi marsz” w Centrum Startowym Satelitów Jiuquan.Xu haihan/Corbis Montaż rakiety „Długi marsz” w Centrum Startowym Satelitów Jiuquan.
Chińska farma wiatrowa w prowincji Gansu.Han Chuanhao/Forum Chińska farma wiatrowa w prowincji Gansu.

Papier i taczkę wymyślili 2 tys. lat temu, proch – w X w., a szczoteczkę do zębów za panowania, u nas, Jana I Olbrachta. Od tego czasu głównie kopiowali. Bardzo zręcznie. Dziś produkują samochody, superszybkie pociągi, turbiny wiatrowe i panele słoneczne. Zbudowali najszybszy superkomputer. Przymierzają się do stacji kosmicznej. Chcą konkurować z Boeingiem i Airbusem. Na razie na własnym rynku.

Kupują, bo kraj się modernizuje, bo ludzie mają coraz więcej pieniędzy i podobny jak na Zachodzie apetyt, i po to, aby rozsądnie lokować bilionowe oszczędności. W 2010 r. nabywcami 19 proc. sprzedanych na świecie komputerów osobistych, 18 proc. telewizorów LCD, 14 proc. telefonów komórkowych i 26 proc. samochodów byli Chińczycy.

W 2010 r. wartość amerykańskiego importu towarów wysokiej technologii z Chin była o 94 mld wyższa niż amerykańskiego eksportu. Głównie dlatego, że spora część tego importu to towary wytwarzane w Chinach przez amerykańskie firmy. Wraz z nimi Chińczycy dostali w ręce technologie. Przyswajają je sobie szybko i bezceremonialnie, a potem bezpardonowo wykorzystują przeciwko swym nauczycielom.

Na pytanie, czy Chiny są zdolne do innowacji, odpowiedź brzmi: „tak, ale”.

Kierownictwo kraju już dawno uznało naukę i innowacje za klucz do potęgi Chin. I że najlepszych trzeba podglądać i kopiować. W przypadku nauki – brzmiała wytyczna – zacznijmy od zidentyfikowania, kim są ci najlepsi i dlaczego są tacy dobrzy. Zabrali się do tego metodycznie. Dlatego najważniejszy dziś ranking światowych uczelni jest autorstwa Center for World-Class Universities szanghajskiego Jiao Tong University.

Talentów im nie brakuje. Chińskie uczelnie opuszcza co roku ponad 10 tys. absolwentów z doktoratami. Ponadto Pekinowi udaje się ściągnąć sporo chińskich naukowców z zagranicy.

Ale kultura innowacji przedziera się z trudnościami. Innowacja oznacza ryzyko – gotowość do naginania reguł i do porażki. To jest odległe od chińskich norm, gdzie posłuszeństwo i podporządkowanie się regułom stały zawsze wysoko na piedestale wartości. Brakuje tradycji współdziałania w ramach firm, jaka zwykle sprzyja wykluwaniu się nowych pomysłów. Lepiej się czują stopniowo udoskonalając, niż dokonując radykalnych zmian. Lepiej niż inni opanowali sztukę innowacji drogą komercjalizacji, a nie ciągłych badań. Działają bardziej jak Facebook niż Apple. Mamy coś nowego, więc rzućmy to na rynek. Potem będziemy naprawiać błędy, reagować na narzekania odbiorców. Apple i wiele innych zachodnich firm długo testuje produkty w laboratoriach, zanim pokaże je na rynku. W konsekwencji Chińczykom udaje się wprowadzić je tam szybciej. I to się bardzo liczy. Niedoskonałe, ale są.

Technologiczny postęp

Chiny inaczej niż Zachód definiują, co podlega ochronie patentowej i jak długo. Jeśli nie zreformują swego prawodawstwa, to niewiele jest skutecznych sposobów, aby się chronić przed ich piractwem czy raczej jego skutkami.

Ale Chińczycy posuwają się do przodu nie tylko kopiując. Od 2005 r. podwoił się ich udział w liczbie przyznanych na świecie patentów. Rośnie rola Chin w sektorze alternatywnych źródeł energii, zwłaszcza w budowie turbin wiatrowych i paneli słonecznych, choć właśnie panele stały się kolejną areną sporów i kontrowersji.

Jesienią 2011 r. siedmiu amerykańskich producentów paneli słonecznych, pod wodzą SolarWorld AG, niemieckiej firmy produkującej w Oregonie, formalnie oskarżyło Chińczyków o uprawianie dumpingu, czyli o użycie miliardów dolarów subsydiów, aby wesprzeć na rynku USA sprzedaż poniżej kosztów produkcji. Amerykańscy producenci domagają się od Waszyngtonu nałożenia na chiński import tych towarów ceł przekraczających 100 proc. ceny hurtowej, a Chińczycy krzyczą, że to protekcjonizm.

W niektórych przypadkach technologiczny postęp Chińczyków umyka uwadze Zachodu. W 2010 r. w pierwszej piątce firm na świecie pod względem liczby złożonych wniosków patentowych znalazły się dwa chińskie giganty technologiczne: Huawei i ZTE.

 

Utworzona w 1987 r. Huawei to firma prywatna. Zatrudnia ponad 110 tys. ludzi, z czego blisko połowa zajmuje się badaniami. Żyje nie tylko z produkcji, ale też z doradztwa. Świadczy dziś usługi dla 45 z 50 największych operatorów telekomunikacji.

ZTE Corporation, czołowy producent urządzeń telekomunikacji, sprzedaje w 140 krajach. To drugi po szwedzkim Ericssonie producent sprzętu dla telefonii komórkowej. Przeznacza 10 proc. przychodów na badania i rozwój. Przy badaniach zatrudnia ponad 30 tys. fachowców. W 2011 r. złożył więcej wniosków patentowych niż jakakolwiek inna firma w tym sektorze.

Pekin świetnie rozumie, że elektronika to nie tylko siła ekonomiczna, ale i militarna. Gdy w 1999 r., w czasie operacji NATO w Jugosławii, amerykańskie bomby trafiły chińską ambasadę w Belgradzie, władze interpretowały to nie jako pomyłkę, ale jako prztyczek aroganckiego kolosa. Pierwsza wojna z Irakiem, a potem Kosowo były kolejnym dowodem, że Amerykanie polegają coraz bardziej na dominacji w powietrzu, a do tego potrzebne są satelity naprowadzające rakiety i bomby na cele i superprecyzyjna elektronika.

Szczególnego znaczenia dla Chin nabrało złamanie dominacji Stanów Zjednoczonych w kosmosie. Niemal wszystkie satelity chińskie mają podwójne zastosowanie: militarne i cywilne. Chiny jako trzeci kraj – po Stanach Zjednoczonych i byłym Związku Radzieckim – stworzyły własny system nawigacji satelitarnej. Od dwóch dekad próbują zbudować silny przemysł półprzewodników. Na razie efekty są mieszane. Kupują jedną trzecią wszystkich półprzewodników (wartość 100 mld dol.). Większość tego, co sami produkują, to wciąż dość prosta technologia. W tej akurat dziedzinie światowi liderzy są ostrożni.

Gros decyzji dotyczących projektowania, technologii i standardów, jak również doboru półprzewodników dla laptopów, telefonów komórkowych i telewizorów LCD, podejmują globalni liderzy – wielkie firmy zachodnie. Te decyzje odzwierciedlają preferencje nabywców w Europie, USA i Japonii. Ale to się zmienia, w miarę jak rośnie liczebność chińskiej klasy średniej. Niektóre chińskie firmy tej branży nastawiają się już na towary produkowane w Chinach dla Chin. To zaś oznacza, że coraz więcej platform produkcji półprzewodników będzie projektowanych na miejscu.

Chińscy producenci zyskują udział w rynku. Koncern Lenovo zajmuje dziś drugie miejsce w sprzedaży komputerów, ZTE – czwarte w produkcji telefonów komórkowych. Huawei mieści się w pierwszej trójce we wszystkich segmentach sprzętu telekomunikacyjnego.

Globalni gracze

Rządy krajów Zachodu przez wiele lat zabraniały eksportu najnowocześniejszych półprzewodnikowych technologii do Chin. Ale te zakazy znaczą coraz mniej, bo coraz mniej produktów wymaga najbardziej zaawansowanych półprzewodników. Dziś na te objęte embargiem przypada tylko 14 proc. całego popytu – połowa tego co w 2003 r. Dotyczy to zwłaszcza produktów poszukiwanych przez chińskiego konsumenta. To z kolei działa na korzyść chińskich producentów, wciąż o dwie generacje w tyle za liderami. To zaś, że są wciąż z tyłu, wynika z błędów, jakie w pogoni za Zachodem popełnili planiści w Pekinie.

Zamiast skoncentrować inwestycje w jednym obszarze (tak jak zrobił Tajwan), Chińczycy rozproszyli produkcję półprzewodników w 19 ośrodkach. Uniemożliwiło to stworzenie prężnego ekosystemu gromadzącego producentów i projektantów półprzewodników, jak to ma miejsce w Dolinie Krzemowej. Kiedy Pekin zorientował się, że nie tędy droga, częściowo naprawił błąd, zmniejszając liczbę ośrodków i wzmacniając ich potencjał. Nie zmienia to faktu, że akurat w produkcji półprzewodników większość wpływów ciągle trafia do kieszeni tradycyjnych mocarzy. Nie będzie to jednak trwać w nieskończoność.

Globalny gracz na rynku półprzewodników, taki jak Intel czy Advance Micro Devices, staje w obliczu dylematu: jak uszczknąć jak najwięcej z chińskiego tortu, a jednocześnie ochronić swój kapitał intelektualny. Doświadczenia z szybką koleją podpowiadają ostrożność. Wielkie firmy zachodnie połknęły haczyk. Apetyt na gigantyczny rynek był zachętą, aby porzucić twarde pozycje i wstrzemięźliwość. Zgodziły się na partnerstwo na liberalnych zasadach i zanim się obejrzały, w ciągu trzech lat Chińczycy opanowali podstawy technologii. Od 2007 r. zdobyli zamówienia o wartości 20 mld dol. Dziś oferują szybką kolej… Kalifornii.

Ostatni chiński plan pięcioletni wymienia siedem „strategicznych wschodzących przemysłów”, które stać się mają kluczem do modernizacji i którym państwo obiecuje pomoc (patrz ramka).

 

Plan przewiduje, że udział tych sektorów wzrośnie z 5 proc. PKB w 2010 r. do 15 proc. w 2020 r. Jeden z konkretnych celów – ponad 5 mln hybryd i elektrycznych samochodów na drogach w 2020 r. Wprawdzie nic się w nim nie mówi, na jaką pomoc mogą liczyć te sektory, ale w grę wchodzą preferencyjne warunki finansowania, ulgi podatkowe, darmowa lub subsydiowana ziemia, subsydiowane dostawy energii itp. – w sumie setki miliardów dolarów. Subsydia mogą nie wystarczyć, jeśli firmy multinarodowe odmówią współpracy. Ale chyba nie odmówią. Rząd postawił zadanie zredukowania z 50 do 30 proc. zależności od obcych technologii.

Modernizacja w wersji pekińskiej staje się atrakcyjnym wzorcem dla krajów, w których zacofanie i nędza spychają na dalszy plan dylemat: demokracja czy autorytaryzm. Pekin nieźle sobie poradził ze skutkami globalnego kryzysu w 2008 r. Pakiet stymulacyjny wielkości 586 mld dol., skoncentrowany na projektach infrastrukturalnych, przyjęto bez debat właściwych demokracjom. Władze zadbały, żeby zamówienia z niego finansowane trafiły do kieszeni krajowych firm.

Sposób na Chińczyka

Podziw świata Zachodu wobec chińskich osiągnięć miesza się ze sceptycyzmem. „China Express” gna za szybko – brzmiał i wciąż brzmi refren: albo ostro przyhamuje, albo się z hukiem wykolei. Te proroctwa na razie się jednak nie sprawdzają. A gdyby spadek tempa eksportu – wynik zwolnienia tempa w gospodarce światowej, szczególnie w Unii – zagroził krajowej konsumpcji, Pekin ma rozmaite narzędzia, aby ją wesprzeć, takie choćby jak obniżki podatków czy podwyżka płacy minimalnej.

Obecny plan 5-letni przewiduje, że dochód na gospodarstwo domowe będzie rósł średnio o 7 proc. rocznie. Rząd może nacisnąć duże przedsiębiorstwa państwowe, aby podniosły płace, a to zmusi innych do podobnych zabiegów. Może wydłużyć program rabatów na zakupy sprzętu gospodarstwa domowego i elektroniki, który zdał egzamin w latach 2009–11, zwiększając sprzedaż o ok. 70 mld dol.

Lista zatrzeżeń, zarzutów i obaw o ten autorytarny kapitalizm jest długa, a zaczyna się od gwałcenia praw człowieka, poprzez degradację środowiska, po nagminną kradzież własności intelektualnej. Kilka lat temu rząd chiński szacował, że nielegalne podróbki stanowiły 15–20 proc. całej produkcji Chin i równowartość około 8 proc. PKB.

Czy jest sposób na Chińczyka? Są pomysły, aby firmy zachodnie rozważyły tworzenie centrów badawczych wspólnie z Chińczykami. Jednak co to konkretnie miałoby znaczyć, czy byłoby to atrakcyjne dla Pekinu i jak dzielić się wynikami wspólnych badań, pozostaje na razie niewiadomą. Chińskiemu apetytowi na nowoczesność towarzyszą działania, które często kłócą się z zasadami uczciwej konkurencji. Obrażanie się i kazania to jednak kiepska recepta na duży, wspólny biznes. Prędzej czy później Zachód będzie musiał sięgnąć po inną. Już teraz zresztą chińscy politycy są w USA przyjmowani jak monarchowie.

7 strategicznych przemysłów Chin:

1. alternatywna energia,

2. biotechnologie,

3. najnowsze urządzenia dla przemysłu maszynowego,

4. oszczędna energia i ochrona środowiska,

5. pojazdy zasilane czystą energią,

6. nowe materiały,

7. informatyka następnej generacji.

Polityka 13.2012 (2852) z dnia 28.03.2012; Rynek; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Chiński patent"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną