Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Gra w zielone

Rywalizacja na rynku energii odnawialnej

Z czego powinniśmy produkować zieloną energię by wywiązać się z unijnych zobowiązań? Z czego powinniśmy produkować zieloną energię by wywiązać się z unijnych zobowiązań? Jacek Wajda / Forum
Woda? Wiatr? Słońce? Biomasa? Z czego powinniśmy produkować zieloną energię, by wywiązać się z unijnych zobowiązań? Odpowiedzi jest tyle, ile grup interesów w branży polskiej energetyki odnawialnej.
Niemieckie firmy produkujące panele wchodzą już do Polski licząc, że będą powstawały nie tylko farmy solarne, ale także małe instalacje domowe.Daniel Schoenen/PantherMedia Niemieckie firmy produkujące panele wchodzą już do Polski licząc, że będą powstawały nie tylko farmy solarne, ale także małe instalacje domowe.

Nasze zobowiązania są proste: w 2020 r. 15 proc. energii zużywanej przez polską gospodarkę musi pochodzić ze źródeł odnawialnych. Choć zostaliśmy potraktowani ulgowo, bo standardowe wymagania to 20 proc., trudno to spełnić. W 2010 r. zaledwie 6 proc. zużywanego prądu pochodziło z odnawialnych źródeł energii (OZE). Jeśli nie przyspieszymy tempa, są małe szanse, by na koniec dekady dojść do wymaganych 15 proc. A wtedy możemy mieć poważne kłopoty.

Dziś nasz obowiązek dotyczący wytwarzania zielonej energii spełniamy w dość szczególny sposób. Największy udział mają... tradycyjne elektrownie węglowe, w których do kotła dorzuca się biomasę. Zmieszana z węglem i spalona daje zieloną energię. Biomasa współspalana jest zresztą w całej Europie, w tym w krajach bardzo zaangażowanych w walkę ze zmianami klimatu: Danii, Finlandii, Szwecji, Wlk. Brytanii. Pali się rozmaite produkty pochodzenia roślinnego – w Polsce głównie drewno, słomę, nawet zboże niezdatne do spożycia. Palenie ziarna może szokować, ale nie rolników, którzy długo o to walczyli. Dziś są szczęśliwi, bo w elektrowniach znaleźli odbiorców na swoją produkcję tak marnej jakości, że nie nadaje się ona nawet na paszę. Podobnie jak leśnicy, którzy rąbią lasy i na pniu sprzedają elektrowniom. Te nie grymaszą, bo na paliwo da się przerobić praktycznie wszystko – od trocin i zrębków po tzw. grubiznę.

Rozpaczają za to działacze ekologiczni, a także meblarze, wytwórcy płyt wiórowych i papiernicy, którzy muszą konkurować z elektrowniami o drewno płacąc coraz wyższe ceny. Dlatego pełnowartościowe drewno ma niebawem stracić status biomasy zgodnie z nowymi regulacjami Ministerstwa Gospodarki.

Polityka 25.2012 (2863) z dnia 20.06.2012; Raport energetyczny; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Gra w zielone"
Reklama