Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Ciężki czynsz

Lokatorzy łączcie się!

Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów zaprasza na porady prawne i comiesięczne spotkania do squatu Syrena, na ul. Wilczą 30. Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów zaprasza na porady prawne i comiesięczne spotkania do squatu Syrena, na ul. Wilczą 30. Jacek Łagowski / Agencja Gazeta
Lokatorzy sprywatyzowanych kamienic skarżą się, że nikt nie interesuje się ich losem. Poza anarchistami i squattersami.
Piotr Ciszewski, prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.Tadeusz Późniak/Polityka Piotr Ciszewski, prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
Na stronach internetowych krakowskich pośredników można znaleźć sporo ofert kamienic, w których większość mieszkań jest pusta, a nieliczni już lokatorzy mają orzeczone eksmisje.Anosmia/Flickr CC by 2.0 Na stronach internetowych krakowskich pośredników można znaleźć sporo ofert kamienic, w których większość mieszkań jest pusta, a nieliczni już lokatorzy mają orzeczone eksmisje.

Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów zaprasza na porady prawne i comiesięczne spotkania do squatu Syrena, na ul. Wilczą 30. – Na wynajem lokalu nas nie stać, a kolektyw Syreny wspiera działania organizacji lokatorskich – mówi Piotr Ciszewski, prezes WSL. Squattersi zajęli na dziko (według ich określenia – uspołecznili) skrajnie zniszczoną, pustą kamienicę, którą miasto sprzedało deweloperowi. Od ponad roku zrujnowany dom jest częściowo squatem mieszkaniowym. Sporo się tu także dzieje: organizowane są pokazy filmów, próby teatrów ulicznych, odczyty, kursy szycia i dziergania. Ludzie z Syreny, w ramach sojuszu, chodzą również na demonstracje lokatorskie. W tym roku m.in. z transparentem „2012 skłotów na Euro 2012”.

Zaczynaliśmy w 2006 r. od zera. Teraz na naszych spotkaniach jest pełna sala – twierdzi Ciszewski. Stowarzyszenie, założone przez młodych działaczy Lewicowej Alternatywy i emerytów wypędzanych ze zwróconych spadkobiercom domów, jest niewielkie, ale coraz bardziej głośne. Jedną z jego założycielek była emerytka Jolanta Brzeska, lokatorka zreprywatyzowanej kamienicy przy ul. Nabielaka. W marcu 2011 r. jej spalone ciało znaleziono w Lesie Kabackim. Okoliczności śmierci nie zostały wyjaśnione, ale lokatorzy wiedzą swoje. „Wszystkich nas nie spalicie” – głoszą transparenty na manifestacjach.

Śrubowanie na eksmisję

Na warszawskiej Pradze działa o dwa lata młodszy Komitet Obrony Lokatorów, założony przez Marka Jasińskiego. Drugim czołowym działaczem KOL jest Jakub Gawlikowski, jedna z głównych postaci Związku Syndykalistów Polskich. Anarcho-syndykalistyczny związek i KOL żyją w symbiozie: mają tę samą siedzibę, wspólnie uczestniczą w demonstracjach, pikietach, blokadach eksmisji.

Podczas manifestacji organizowanych przez Związek w Dniu Gniewu Społecznego, zawsze skierowanych przeciw polityce rządu, widać coraz więcej starszych ludzi z czarno-czerwonymi flagami.

Jak skuteczna jest ta obrona? Początkowo chodziło głównie o podwyżkę czynszów za mieszkania komunalne, uchwaloną przez stołecznych radnych w 2008 r. Jak wiadomo, demonstracje nic nie dały. Stawki czynszów wzrosły ponad dwukrotnie, sięgają w stolicy 5,40–6,60 zł za metr mieszkania, zależnie od dzielnicy. W Gdańsku za metr mieszkania komunalnego o dobrym standardzie płaci się 10,20 zł, w Poznaniu – 9,70 zł, w Krakowie – 7,87 zł. Burza wywołana wzrostem czynszów z czasem przycichła. Zwłaszcza że prawdziwy koncert podwyżek dali dopiero właściciele sprywatyzowanych kamienic. W Warszawie padały kolejne rekordy: 40 zł za metr, 60 zł, 100 zł.

Średni czynsz rynkowy to w stolicy ok. 40 zł za metr. Za dwa razy wyższą stawkę można wynająć kompletnie wyposażony luksusowy apartament. Żądania właścicieli kamienic, którym czasem daleko do przeciętnego choćby standardu, są oczywistym nękaniem, wstępem do wystąpienia o eksmisję. Nie chodzi o to, żeby lokator tyle zapłacił, ale żeby się wyniósł.

Wygórowaną podwyżkę można zaskarżyć do sądu – wszystkie stowarzyszenia pomagają lokatorom przygotowywać pozwy. Tyle że rezultat jest niepewny. Ustawa o ochronie praw lokatorów mówi, że właściciel ma prawo do godziwego zysku z wynajmu. Jakiego dokładnie, nie precyzuje, parlament pozostawił to do uznania sądu.

Skuteczne jest tylko blokowanie eksmisji. Kilkanaście lat temu początek zrobił Piotr Ikonowicz, jeszcze jako lider Polskiej Partii Socjalistycznej, i naśladowców przybywa. Udanymi blokadami eksmisji chwalą się na swoich stronach internetowych KOL, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów i squat Syrena.

Pomoc może być potrzebna także samemu szefowi KOL: Jasiński też ma wyrok eksmisji. Kamienica, w której mieszka, zagrożona jest katastrofą budowlaną, miasto wyprowadza z niej lokatorów. Ale – jak twierdzi Jasiński – wycofało się z uzgodnionej z nim propozycji lokalu zamiennego. Chce mu dać gorszy lokal. – Jestem karany za moją działalność i ujawnianie przekrętów – tłumaczy prezes KOL.

Radykalnie prospołeczni

W Krakowie lokatorzy włączyli się do ruchu okupacji miasta, który 21 maja rozbił namioty na Rynku Głównym. Cel aktywistów Occupy jest wszędzie taki sam: odzyskiwanie miasta przez mieszkańców, czyli, w uproszczeniu, zmiana polityki na radykalnie prospołeczną.

Krakowskie organizacje lokatorskie są programowo apolityczne. Najstarsza, Polskie Zrzeszenie Lokatorów, powstała w 1989 r. Założyła je grupa prawników, mieszkańców starych kamienic, słusznie przewidujących, że kiedy domy zostaną oddane właścicielom, dla lokatorów nadejdą ciężkie czasy.

Prawnicy pomogli wielu mieszkańcom kamienic, dzięki nim w sądzie nie obroniła się np. rekordowa stawka 72 zł za metr. Ale przegrany przez kamienicznika proces na ogół tylko odwleka wykurzenie lokatora. Dla starych ludzi zajmujących duże mieszkania nawet kilkanaście złotych za metr jest często nie do przyjęcia. A na zamianę mieszkania na mniejsze właściciel zwykle się nie zgadza. Dlatego wyroki eksmisji zapadają taśmowo. Na stronach internetowych krakowskich pośredników można znaleźć sporo ofert kamienic, w których większość mieszkań jest pusta, a nieliczni już lokatorzy mają orzeczone eksmisje.

Część lokatorów wyniosła się na tamten świat, część do lokali socjalnych. Złożyłam wniosek formalny, żeby gmina obligatoryjnie objęła nad nami opiekę – mówi Alicja Sarzyńska, prezeska Polskiego Zrzeszenia Lokatorów, jedna z jego założycieli.

Wniosek złożony został podczas obrad Okrągłego Stołu Mieszkaniowego, w których uczestniczą przedstawiciele władz Krakowa i 25 organizacji społecznych. Okrągły Stół od kilku miesięcy opiniuje projekty dokumentów, które określą politykę mieszkaniową miasta do 2016 r. Tematem numer jeden jest reprywatyzacja kamienic i los wyrzucanych lokatorów.

Na łasce gminy

Największą organizacją jest wspomniane Polskie Zrzeszenie Lokatorów, z oddziałami w kilku miastach. Do najmniejszych należą mieszkańcy zaledwie kilku domów (np. Stowarzyszenie Lokatorów Kamienic ul. Sarego 22–26 w Krakowie). Tylko PZL stać na wynajęcie lokalu.

Wydaje się, że przy żadnym okrągłym stole nie zajęłoby miejsca Stowarzyszenie Akcja Lokatorska Wrocław, założone w styczniu 2011 r. i wspierane przez wrocławską sekcję Związku Syndykalistów Polskich. Jest równie radykalne jak warszawski Komitet Obrony Lokatorów.

W Poznaniu powstało pół roku temu Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów, któremu z kolei bliski jest jego odpowiednik – stowarzyszenie warszawskie. Nowa organizacja walczy z rugowaniem lokatorów z prywatnych kamienic i budową dla eksmitowanych kontenerowego osiedla zamiast zwykłych bloków.

Ojcami założycielami stowarzyszenia są lokatorzy jednej ze sprywatyzowanych kamienic i kolektyw poznańskiego squatu Rozbrat. Najstarszego, bo do baraku po upadłej hurtowni squattersi zaczęli wprowadzać się w 1994 r. Długie życie zawdzięcza skomplikowanej sytuacji prawnej nieruchomości. W Rozbracie są pomieszczenia do mieszkania, centrum kultury i siedziba Federacji Anarchistycznej. Bliskiej ludziom programowo deklarującym rozbrat z władzą i systemem. Coraz bliższej także lokatorom, którzy twierdzą, że tylko anarchiści ich wspierają.

Biednymi ludźmi powinna się opiekować gmina. Zapewnienie mieszkań gospodarstwom o niskich dochodach należy do jej ustawowych obowiązków (art. 4 ustawy o ochronie praw lokatorów). Ale z wywiązywaniem się z niego jest źle. Budownictwo komunalne ma rozmiary śladowe, w ub.r. oddano 2,4 tys. mieszkań. Państwo na dopłaty do budowy mieszkań socjalnych przeznaczyło w ub.r. zaledwie 80 mln zł. Z tego 3,5 mln zł nie wykorzystano, bo gminy złożyły za mało wniosków o dopłaty.

Od ponad 20 lat w polskiej polityce mieszkaniowej faworyzowana jest własność. Lokatorzy wykupili co drugie mieszkanie komunalne (często za 10 proc. ceny rynkowej) i część zakładowych, spółdzielcy uwłaszczyli się za symboliczne kwoty. Jesteśmy narodem właścicieli, mieszkania czynszowe stanowią ledwie 17 proc. W Europie udział takich mieszkań jest dziś średnio dwa razy większy. Lokatorzy to nie jest już w naszym kraju wielki elektorat, któremu nie można się narazić.

Dlatego po latach przesadnej ochrony najemców autorzy polityki mieszkaniowej popadli w drugą skrajność: każda nowelizacja przepisów zwiększa prawa właścicieli. Warto jednak we wszystkim zachować umiar. Wkrótce gminy będą budować głównie schroniska i noclegownie.

***

Rosną długi

• Opłaty za mieszkanie pochłaniają już ponad 20 proc. średnich wydatków gospodarstwa domowego. W Europie tylko Niemcy wydają na utrzymanie domów i mieszkań większą część dochodów niż Polacy (według danych Eurostatu). Można się obawiać, że uwolnienie cen energii spowoduje w przyszłym roku kolejne podwyżki opłat.

• Autorzy Diagnozy Społecznej podają, że w marcu 2011 r. 7,6 proc. gospodarstw domowych zalegało z opłatami za mieszkanie. W tym 4,16 proc. dłużej niż trzy miesiące, a 1,21 proc. – ponad rok. Zaległości mieli głównie bezrobotni oraz rodziny niepełne i wielodzietne. Najwięcej – w województwie łódzkim.

• Z opłatami zalegają przede wszystkim lokatorzy mieszkań komunalnych. Z badań Instytutu Rozwoju Miast w 21 miastach różnej wielkości wynika, że pod koniec 2010 r. te długi sięgnęły 23 proc. należnych czynszów.

• W spółdzielniach mieszkaniowych zaległości – według IRM – stanowiły 4 proc. należnych opłat. Sytuacja zmienia się jednak na gorsze. Według raportu Krajowego Rejestru Długów roczne zaległości sięgają teraz 8–10 proc. należnych opłat. Wiele osób spóźnia się z zapłatą tylko o jeden–dwa miesiące, ale część nie płaci notorycznie. Według KRD najwięcej zadłużonych jest w województwach mazowieckim i śląskim, w których dochody są najwyższe, a najmniej – na Podkarpaciu.

Polityka 31.2012 (2869) z dnia 01.08.2012; Rynek; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Ciężki czynsz"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną