Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Kłopoty króla Midasa

Czy państwo chce zniszczyć Amber Gold?

Marcin Plichta, właściciel słynnego parabanku Amber Gold, a także upadłej linii lotniczej OLT Express, od kilku tygodni ma same kłopoty.

W poniedziałek po raz pierwszy pokazał się publicznie i przeszedł do ataku. Zarzuca państwu, że uruchomiło tajne i jawne służby (KNF i ABW), by zniszczyć jego i jego firmy. Dlaczego? Ze strachu o los spółek państwowych, dla których sukcesy młodego (28 lat) gdańskiego biznesmena były zagrożeniem. Powołuje się na tajne dokumenty i tajemnicze źródła informacji. Kluczy, uchyla się od niewygodnych pytań.

Siebie stara się prezentować jako króla Midasa, który zamieniał w złoto wszystko, czego się dotknął. Plichta za pieniądze klientów kupuje kruszec i w ten prosty sposób złote ulegają pomnożeniu. Klient dostaje kilkanaście procent, a czasem i więcej zysku, Amber Gold zaś zarabia jeszcze lepiej. I to niezależnie, czy cena złota idzie w górę, czy też spada. Jak to możliwe? Biznesmen ogranicza się do ogólnikowych wyjaśnień, a eksperci kręcą głowami. Podejrzewają, że chodzi tu o piramidę finansową, polegającą na kuszeniu zyskami wypłacanymi z pieniędzy dostarczanych przez kolejnych klientów.

Plichta zaprzecza, powołując się na prokuraturę, która od dawna bada Amber Gold i piramidy nie wykryła. Podobne cudowne pomnożenie pieniędzy miało przynieść stworzenie linii lotniczej OLT Express, która, jak podkreśla Plichta, błyskawicznie znokautowała PLL Lot i Eurolot i przekreśliła szanse na prywatyzację Lot. To miało sprowokować państwo do radykalnych działań, wskutek których OLT zbankrutował. Teraz kolej przyszła na Amber Gold.

Plichta z miną pokerzysty przekonuje, że padł ofiarą spisku. Zaatakowane instytucje państwowe tłumaczą się w sposób niejasny i nieskoordynowany, co pozwala utrwalać biznesmenowi spiskową teorię kłopotów. Zapewne w przyszłości może tym tłumaczyć niewypłacalność Amber Gold. Teoria, jakoby OLT zagroził prywatyzacji Lotu, jest równie nieprawdopodobna jak cudowne recepty na pomnażanie pieniędzy. Połączenia krajowe są dla Lotu uciążliwym obowiązkiem, w tym biznesie zarabia się na trasach międzynarodowych. OLT nie mógł być maszynką do zarabiania pieniędzy i w niczym Lotowi nie zagroził. Porażka planów prywatyzacyjnych (już nie wiadomo która w historii) miała zupełnie inne przyczyny. Właściwie nie chodziło o prywatyzację, lecz o pozyskanie udziałowca do spółki, w której państwo jest współwłaścicielem i ma zagwarantowane przywileje. A na taki interes nie pójdzie żaden inwestor. Nawet Amber Gold.

Polityka 32-33.2012 (2870) z dnia 08.08.2012; Komentarze; s. 6
Oryginalny tytuł tekstu: "Kłopoty króla Midasa"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną