Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Jabłko się odgryza

Proces Apple i Samsunga: starcie gigantów

Zdaniem ekspertów wojna Apple z Samsungiem jest w rzeczywistości wojną systemów operacyjnych. Zdaniem ekspertów wojna Apple z Samsungiem jest w rzeczywistości wojną systemów operacyjnych. Seong Joon Cho/Bloomberg / Getty Images
Proces Apple kontra Samsung świadczy, że przyszłość telefonii komórkowej wykuwa się na salach sądowych.
Kalifornijski proces nie jest pierwszą ani ostatnią batalią Samsunga z Apple. Obie firmy walczą ze sobą jednocześnie na salach sądowych w wielu krajach świata.Rolf Vennenbernd/AFP PHOTO/EAST NEWS Kalifornijski proces nie jest pierwszą ani ostatnią batalią Samsunga z Apple. Obie firmy walczą ze sobą jednocześnie na salach sądowych w wielu krajach świata.
Polityka

Jest tak: amerykański koncern Apple, producent iPhone’a i iPada, ma patenty m.in. na charakterystyczny kształt z zaokrąglonymi rogami i przeszkleniem urządzenia, a także na sposób obsługi ruchem palców – przewijanie, powiększanie czy „efekt gumki”, czyli zabawne sprężynowanie obrazu, kiedy podczas przewijania puści się palec. Łudząco podobne rozwiązania mają urządzenia koreańskiego konkurenta, Samsunga, z serii Galaxy.

Samsung opatentował technologię transmisji danych i oszczędzania energii w smartfonach. Podobne stosuje także Apple. Fińska Nokia opatentowała rozwiązania związane z technologią łączności bezprzewodowej GSM, UMTS i WLAN. Technologie te wykorzystuje w swoich urządzeniach m.in. Apple.

Motorola Mobility jest właścicielem patentów dotyczących np. powiadamiania e-mail, odtwarzania plików wideo czy inteligentnego asystenta głosowego. Podobne rozwiązania stosuje Apple w iPhonie i iPadzie. Kodak, zbankrutowana legenda fotografii, jest właścicielem tysięcy patentów dotyczących fotografii cyfrowej. Cyfrowa kamera jest dziś elementem każdego smartfona. Apple ma patent na „slide to unlock”, czyli charakterystyczny guziczek blokady na ekranie, który trzeba przeciągnąć, żeby odblokować aparat. Taki sam system odblokowania mają telefony tajwańskiego koncernu HTC.

Patentowa wojna

W branży smartfonów wszyscy walczą przeciwko wszystkim. Trwa wielka wojna patentowa. Apple pozwał HTC w sprawie „slide to unlock”, a w sprawie zaokrąglonych rogów i efektu gumki – Samsunga. Samsung wystąpił przeciw Apple w sprawie oszczędzania energii i transmisji danych. Nokia zgłosiła roszczenia wobec Apple w sprawie technologii łączności bezprzewodowej. Motorola wystąpiła z pozwem przeciw Apple. Kodak także zgłosił pozwy związane ze swoimi patentami na fotografię cyfrową wykorzystywaną w smartfonach. To zemsta zza grobu, bo smartfony ostatecznie zabiły tradycyjną fotografię, z której żył Kodak.

Broni nie brakuje: ocenia się, że jeden smartfon to potencjalnie 250 tys. możliwych naruszeń chronionych praw. – Historia telefonu zaczęła się od sporów patentowych, które prowadził już ojciec założyciel, czyli Aleksander Graham Bell. Jego prawa do tego wynalazku były kwestionowane – komentuje Tomasz Kulisiewicz, ekspert rynku telekomunikacyjnego. – Podobnie było z komputerami osobistymi, kiedy producenci pecetów prowadzili ze sobą walkę. Dziś funkcje telefonu, komputera, urządzeń audio-wideo przejmuje smartfon. Nic więc dziwnego, że to on staje się przedmiotem wojen patentowych.

W toczącej się od kilku lat smartfonowej wojnie rozegrała się ostatnio dramatyczna bitwa między amerykańskim koncernem Apple i koreańskim Samsung Electronics. Jak wiadomo, wyrok okazał się dla Koreańczyków porażką: kalifornijski sąd uznał, że celowo naruszyli kilka patentów Apple, wygląd Galaxy jest kopią iPhone’a i wprowadza konsumentów w błąd. Będzie ich to kosztowało 1 mld dol. odszkodowania (Apple żądał 2,5 mld dol.). Gorszy może okazać się zakaz sprzedaży w USA ośmiu modeli Galaxy i Droid Charge – czego domaga się teraz Apple. O tym jednak sąd zdecyduje dopiero w grudniu. Samsung liczy, że do tego czasu uda mu się wygrać w apelacji, choć zapowiada, że przygotowuje też zmiany technologiczne pozwalające obejść zakwestionowane rozwiązania konkurenta. Z siedmiu patentów tylko trzy dotyczyły rozwiązań technologicznych. W czterech pozostałych chodziło o kształt urządzenia oraz formę opakowania.

W symetrycznym procesie prowadzonym w Seulu – jak łatwo zgadnąć – sprawy poszły dużo lepiej. Koreański sąd, który wydawał wyrok kilkanaście godzin po amerykańskim, uznał, że ryzyko pomylenia Galaxy z iPhone’em (przez ławę przysięgłych w USA uznane za oczywiste) jest nie do pomyślenia. Uznał, że Apple naruszył dwa patenty należące do Samsunga, a ten bezprawnie wykorzystywał jeden konkurenta i zasądził dla Samsunga odszkodowanie w wysokości... 35 tys. dol., a na rzecz Apple 22 tys. dol. Nakazał Amerykanom wycofanie ze sprzedaży iPhone’a 3GS i 4, iPada, iPada 2, a Samsungowi telefonów Galaxy S i Galaxy S II, a także tabletu Galaxy Tab 10.1. Skąd takie różnice w rozstrzygnięciach? Z nacjonalizmu gospodarczego sędziów? Nie tylko.

– Amerykańskie prawo patentowe i praktyka US Patent and Trademark Office umożliwiają uzyskiwanie praw patentowych na rozwiązania, które w innych krajach takiej ochrony by nie uzyskały, bo są oczywiste, były wcześniej znane albo nie mają charakteru technicznego – wyjaśnia dr Alicja Adamczak, prezes Urzędu Patentowego RP. – Z tego względu Amerykanie mogą patentować np. zaokrąglone rogi telefonu. Patentami chroni się tam także oprogramowanie, które w Europie podlega prawu autorskiemu.

Starcie gigantów

Kalifornijski proces nie jest pierwszą ani ostatnią batalią Samsunga z Apple. Obie firmy walczą ze sobą jednocześnie na salach sądowych w wielu krajach świata. Nie przeszkadza im to zresztą współpracować, bo Samsung jest dużym dostawcą podzespołów do urządzeń Apple. Jest to starcie gigantów – Samsung jest największym światowym producentem telefonów komórkowych z ponad 21-proc. udziałem w rynku, Apple jest zaś trzeci (ok. 7 proc.). Rozdziela ich podupadła sława – fińska Nokia – jednak jej udział się kurczy, bo nie liczy się w wojnie smartfonów.

Zdaniem ekspertów wojna Apple z Samsungiem jest w rzeczywistości wojną systemów operacyjnych. Urządzenia Apple wykorzystują własny system iOS, natomiast telefony i tablety Galaxy pracują w środowisku Androida, czyli systemu operacyjnego stworzonego przez Google.

Samsung ma swój system operacyjny Bada, ale Android zawojował dziś świat telefonów komórkowych, więc korzystanie z niego jest wygodniejsze. Ponad 64 proc. sprzedawanych dziś telefonów pracuje z systemem Android, zaś drugi w rankingu iOS ma zaledwie ok. 18 proc. Na systemie operacyjnym zarabia się podwójnie – inkasując opłatę licencyjną od każdego aparatu, a jednocześnie implementując własne usługi (np. pocztę, wyszukiwarkę, system map). Apple traktuje swój system jako elitarny i wyjątkowy, nie dzieli się nim, więc jego rozwój zależy tylko od rynkowej pozycji wyrobów z jabłuszkiem.

Ta wojna systemów jest szansą dla Microsoftu, który za późno wskoczył do pociągu z napisem smartfon i teraz próbuje odzyskać stracony czas, promując swój system Windows Phone (głównie za pomocą Nokii i HTC).

Steve Jobs, nieżyjący już charyzmatyczny przywódca Apple, nienawidził Androida, uważając, że jest nielegalną podróbką iOS, i zapowiadał, że zniszczy konkurenta, choćby miał wydać na prawników ostatniego centa z 40 mld dol. majątku koncernu. Odgrażał się, że nie przyjmie od Google pieniędzy, bez względu na to, ile miliardów dolarów zaoferuje.

– Nie sądzę, by dało się udowodnić, że Android został skopiowany z iOS. System Apple jest zamknięty i bardzo hermetyczny w przeciwieństwie do Androida. Trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś odtwarzał miliony wierszy kodu źródłowego iOS, by go skopiować. Po prostu myślenie projektantów obu systemów szło w podobnych kierunkach – uważa Tomasz Kulisiewicz.

Na razie jednak Google nie pali się do płacenia Apple. Kupując spółkę Motorola Mobility za 12,5 mld dol., uzyskał 17 tys. patentów. Większość bez wartości, ale niektóre bezcenne, bo pozwalające na kontrpozew wobec Apple. Dlatego kiedy Google postanowił kupić upadłą firmę Nortel z 6 tys. patentów, Apple zorganizował konsorcjum (Microsoft, RIM, EMC, Ericsson, Sony) i rywala zablokował. Za firmę wartą 0,9 mld dol. zapłacili 4,5 mld dol., ale zyskali sporo amunicji do toczenia kolejnych patentowych wojen.

Rozwiązania zza oceanu

Zwycięstwo Apple nad Samsungiem nie wywołało w USA euforii. To ważna bitwa, ale wojna nie jest skończona. Choć Tim Cook, dyrektor generalny firmy Apple, w liście do pracowników napisał, że „wygrały wartości i mam nadzieję, że cały świat o tym usłyszał”, to wielu amerykańskich komentatorów uznało, że tak naprawdę wygrali prawnicy pracujący dla obu stron, bo to oni czerpią największe profity z wojny patentowej. Współzałożyciel firmy Apple Steve Wozniak, komentując wyrok, stwierdził, że zalew pozwów o ochronę praw patentowych będzie hamował postęp technologiczny i blokował wchodzenie na rynek nowych innowacyjnych firm.

Pojawiają się głosy, że prawo patentowe, niegdyś uznawane za fundament amerykańskiej wolnorynkowej gospodarki, dziś coraz bardziej ją ogranicza. Rośnie zjawisko trolli patentowych. Tak nazywane są firmy skupujące patenty nie po to, żeby je wykorzystywać, ale po to, by z ich pomocą prowadzić procesy. Tworzą specjalnie tzw. gąszcze patentowe, czyli zgłaszają maksymalnie wiele powiązanych ze sobą rozwiązań tak, aby łatwo było znaleźć jakiś punkt zaczepienia do procesu. Wiele dużych koncernów nie chce narażać się na ryzyko i płaci trollom okup. Spółka Intellectual Ventures, założona przez byłego dyrektora w koncernie Microsoft Nathana Myhrvolda (nazywanego królem trolli), zgromadziła 35 tys. patentów i używa ich skutecznie m.in. przeciwko Microsoftowi, Apple i Google. W 2010 r. wyprocesowała 700 mln dol.

Ocenia się, że 77 proc. odszkodowań za naruszenie praw patentowych trafia dziś w USA do firm specjalizujących się w trollingu. Firmy te inwestują w prawników i doskonalą swoje metody. W efekcie średnie odszkodowanie uzyskiwane przez trolla jest trzykrotnie wyższe od tego, które uzyskuje firma prowadząca rzeczywistą działalność z wykorzystaniem chronionego patentem rozwiązania.

– Amerykański model prawa patentowego i praktyka jego stosowania zaczynają przenikać do Europy. W Polsce mamy już pierwsze wojny patentowe, zwłaszcza w dziedzinie farmacji – ocenia prezes Alicja Adamczak. Choć prawo europejskie różni się od amerykańskiego, to praktyka Europejskiego Urzędu Patentowego idzie coraz bardziej w kierunku rozwiązań zza oceanu. To dla nas bardzo niebezpieczna tendencja. Zwłaszcza jeśli wejdzie w życie kontrowersyjny jednolity patent europejski. Wtedy nie wiadomo, czy polskim przedsiębiorcom nie przyjdzie płacić opłat licencyjnych za zaokrąglone rogi i inne podobne wynalazki.

Polityka 36.2012 (2873) z dnia 05.09.2012; Rynek; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Jabłko się odgryza"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną