Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Euro bez korony

Szwedzkie dyskusje o wprowadzeniu Euro

Politycy i ekonomiści szwedzcy są w znacznej większości za wprowadzeniem euro. Politycy i ekonomiści szwedzcy są w znacznej większości za wprowadzeniem euro. Imago Stock and People / Forum
10 lat temu Szwedzi odrzucili w referendum wprowadzenie euro i nadal się nie palą do wspólnej waluty. Właściwie dlaczego?
Najbardziej chyba znany szwedzki ekonomista Lars Calmfors, którego rolę w szwedzkiej debacie można porównać do tej, jaką odgrywa w naszym kraju Leszek Balcerowicz.Henrik Montgomery / SCANPIX/Forum Najbardziej chyba znany szwedzki ekonomista Lars Calmfors, którego rolę w szwedzkiej debacie można porównać do tej, jaką odgrywa w naszym kraju Leszek Balcerowicz.

Był czas, kiedy Szwecja znacząco wpływała na losy Europy i z jej potęgą musiały się liczyć wszystkie państwa. Doświadczyliśmy tego w Polsce w latach potopu. Od wojen napoleońskich Szwecja wycofała się z kontynentu i zajęła swoimi sprawami, z dobrym zresztą skutkiem. Przełamanie izolacji i przystąpienie do Unii Europejskiej było możliwe dzięki krótkotrwałej euforii, jaka zapanowała po zakończeniu zimnej wojny.

Już po obaleniu muru berlińskiego ówczesny minister spraw zagranicznych Sten Andersson pytany, kiedy Szwecja zacznie się starać o członkostwo w Unii, odpowiadał słowami biblijnego proroka Izajasza, że prędzej „będzie mieszkał wilk z barankiem, a lampart z koźlęciem będzie leżał”(Iz.11.6). Ten sam minister, wraz z ówczesnym premierem Ingvarem Carlssonem, składał w 1991 r. w Brukseli papiery akcesyjne, a od 1995 r. jest już Szwecja członkiem UE z poparciem 52,3 proc. uczestników ogłoszonego rok wcześniej referendum w tej sprawie.

Odsetek zwolenników szwedzkiego członkostwa nigdy później nie był już tak wysoki, a bywały lata, że spadał poniżej połowy. Nic dziwnego, że zgodnie z przewidywaniami zamiar zastąpienia korony szwedzkiej przez euro nie zyskał akceptacji większości społeczeństwa i został odrzucony w referendum w 2003 r. W zasadzie jest to wina polityków, a zwłaszcza ówczesnego rządu socjaldemokratycznego, który nie musiał się w tej sprawie odwoływać do vox populi. Tracąc poparcie społeczne, sądził jednak, że uda mu się dzięki temu utrzymać władzę, co też skończyło się fiaskiem. Szwecja ma najdłużej po II wojnie (bo od 2006 r.) działający rząd niesocjaldemokratyczny, centroprawicową koalicję.

W przeciwieństwie do Danii i Wielkiej Brytanii, które już w traktatach akcesyjnych zastrzegły sobie, że wprowadzenie euro może być tylko wynikiem ich własnej decyzji, Szwecja – podobnie jak wszyscy inni członkowie – zobligowana jest do przyjęcia wspólnej waluty z chwilą spełnienia prawnych i ekonomicznych warunków, czyli tzw. kryteriów konwergencji. Zobowiązują one do stabilizacji cen i kursów walutowych, trzymania w ryzach finansów publicznych, deficytu budżetowego i niskich stóp procentowych.

Wielka waluta

Szwecja spełnia w zasadzie wszystkie kryteria dla wprowadzenia euro. Jej gospodarka rozwija się dość dobrze. Ale podobnie jak Grecja, tylko w odwrotnym kierunku, prowadzi ona swego rodzaju kreatywną buchalterię, która ma wykazać, że nie jest jeszcze przygotowana do przyjęcia euro. Dotyczy to zwłaszcza stabilizacji kursów walutowych; Szwecja nie uczestniczy w Europejskim Mechanizmie Kursowym, co też daje jej pretekst do utrzymywania, że kryteria nie są osiągane.

Politycy i ekonomiści szwedzcy są w znacznej większości za wprowadzeniem euro. Kiedy pod koniec minionej dekady szwedzka korona mocno osłabła, a kryzys finansowy nie dawał się jeszcze tak bardzo we znaki, podjęto – trwającą w zasadzie do dziś – edukację ekonomiczną społeczeństwa, próbując je przekonać, że wprowadzenie euro wyjdzie krajowi na korzyść. Koszty wymiany walut zostaną wyeliminowane, co odczuje nie tylko przemysł eksportowy, ale także podróżujący po świecie szwedzcy turyści. Zniknie ryzyko związane z kształtowaniem się kursów walutowych na rynku. Wielka waluta, jaką jest euro, sprzyja stabilizacji makroekonomicznej, przekonywano.

 

Harry Flam, profesor międzynarodowych stosunków ekonomicznych na uniwersytecie sztokholmskim, szacuje, że zmiana waluty pozwoliłaby na zwiększenie wymiany handlowej o 30 proc., co dla Szwecji zależnej od eksportu miałoby ogromne znaczenie. Uzdrowiłoby to walczące ze zmiennym szczęściem o przeżycie znane szwedzkie firmy, jak motoryzacyjne giganty Saab i Volvo czy SAS. Przyniosłaby ona także inne korzyści; poprawiła konkurencyjność szwedzkiej gospodarki i jej wydajność. A ona przecież i tak jest już ściśle związana z euro. Ponad 75 proc. szwedzkiego handlu obejmuje Europę, a ponad połowa – kraje euro.

Najbardziej chyba znany szwedzki ekonomista Lars Calmfors, którego rolę w szwedzkiej debacie można porównać do tej, jaką odgrywa w naszym kraju Leszek Balcerowicz, twierdzi, że Szwecję, mimo strat, stać zapewne na trzymanie się na uboczu współpracy monetarnej, zwłaszcza że straty lub korzyści mogą być trudne do oszacowania. Ważniejsze są, jego zdaniem, argumenty polityczne i moralne. „Czy rzeczywiście godzi się, kiedy wszyscy dotknięci są ekonomicznym kryzysem, zarabiać na innych dzięki słabemu kursowi własnej waluty?” – pytał retorycznie.

Kurs korony ostatnio wzrósł, co zmniejsza z kolei opłacalność eksportu i hamuje jego wzrost. Prof. Calmfors pisze w czołowym sztokholmskim dzienniku „Dagens Nyheter”, że abstrahując od ewentualnych strat czy korzyści, głębszy udział Szwecji we współpracy walutowej, z wejściem do eurolandu włącznie, mógłby przyczynić się do politycznego integrowania Europy. „Ten argument jest moim zdaniem najważniejszy i przekonuje mnie, że Szwecja powinna wprowadzić euro” – podsumowuje.

Ponadnarodowe państwo

Na Szwedów wywierany jest także nacisk z zewnątrz. Związana z nią historycznie i gospodarczo Finlandia zrezygnowała z marki (która istniała nawet wtedy, kiedy kraj był częścią imperium carskiego) natychmiast po wprowadzeniu wspólnej waluty. „Skorzystalibyśmy niesłychanie, gdyby Szwecja, także Dania, weszły do strefy euro – powiedział fiński minister ds. współpracy europejskiej Alexander Stubb, wcześniej minister spraw zagranicznych tego kraju. – Mamy to samo stanowisko w większości spraw. Kraj taki jak Szwecja, którego wiarygodność kredytowa mierzona jest potrójnym A, ze swoimi zdrowymi finansami, miałby ogromny wpływ na współpracę walutową” – ocenił fiński polityk.

Finlandia ma najsilniejszą gospodarkę w strefie euro. A mimo to właśnie tam pojawiły się w zeszłym roku spekulacje, że to ona, nie Grecja, będzie pierwszym krajem, który zrezygnuje z euro. Profesor ekonomii Nouriel Roubini lansował nawet pojęcie Fixit (Finland exit). Powodem „wyjścia” (exit) miałoby być, jego zdaniem, sięgające nawet kół rządowych niezadowolenie z kryzysu euro i jego kosztów dla fińskiego społeczeństwa. Konieczność ratowania podupadających finansów innych krajów euro umacnia ruchy populacyjne w rodzaju partii Prawdziwych Finów.

 

Doradzający szwedzkiemu rządowi ekonomista z Harvardu Kenneth Rogoff też uważa, że Szwecja miałaby ogromny wpływ na, niezbędne jego zdaniem, przekształcenie strefy euro w swego rodzaju ponadnarodowe państwo, gdyby zdecydowała się do niej wejść. Inaczej państwo takie może powstać ze złączenia w jedną całość Francji i Niemiec, wokół których krążyć będą po różnych orbitach i z różną prędkością inne kraje unijne.

Aczkolwiek Szwecja nie wchodzi do grupy euro, próbuje aktywnie wpływać na politykę walutową Unii poprzez Unię Gospodarczą i Walutową (EMU), której głównym zadaniem, obok wprowadzenia euro, jest przeniesienie polityki pieniężnej na szczebel wspólnotowy. Szwecja, podobnie jak Polska, ostro krytykowała ostatnio decyzję wprowadzenia nadzoru bankowego w ramach tzw. Unii Bankowej (różne instrumenty sterowania pracami UE noszą też nazwę „unia”, co może wprowadzać pewne zamieszanie w terminologii).

Według mapy drogowej pogłębienia integracji eurolandu, banki strefy euro mają być objęte nadzorem od 2014 r. Inny szwedzki profesor, Mats Persson, członek Komitetu Noblowskiego przyznającego nagrody w dziedzinie ekonomii, uważa, że będzie to system ubezpieczający banki, które już bankrutują lub znalazły się na krawędzi bankructwa. Przypomina to, jego zdaniem, ubezpieczanie się przed pożarem, kiedy budynek już spłonął. A ci, którzy chcą go ubezpieczyć, sami podkładali ogień. Ponadto, zdaniem ekonomisty, system ma w pierwszej kolejności zabezpieczać interesy właścicieli banków, a dopiero potem płatników podatków.

Ręce precz od naszych pieniędzy

Na szwedzkim rynku ukazało się tej jesieni i zimy kilka książek poświęconych kryzysowi w Unii. Stefan de Vylder (też wykładowca ekonomii na uniwersytecie sztokholmskim), kierujący w referendum ruchem przeciwników wprowadzenia euro, pisze w swej książce „Eurokrisen”, że po sprawdzeniu się jego czarnych przepowiedni, bardziej niż schadenfreude czuje teraz „złość i głęboki żal z powodu tego, że polityczni przywódcy Europy doprowadzili do tej sytuacji”. Stwierdza też: „istnieją poważne przesłanki, żeby czuć zaniepokojenie co do przyszłości Europy”. Jego obawy podzielają także inni autorzy, z lewa i z prawa.

„Politycy unijni siedzą bez przerwy na kryzysowych posiedzeniach, ratując euro i bankrutujące państwa. Lecz wyborcy nie przyjmują decyzji podejmowanych w Brukseli – zwłaszcza tych, które dotyczą ich podatków i gospodarek” – stwierdza Bjorn Fagersten, naukowiec ze szwedzkiego Instytutu Spraw Zagranicznych, komentując badania międzynarodowego panelu YouGov. Szwedzcy uczestnicy panelu powiedzieli wyraźnie Brukseli: „Ręce precz od naszych pieniędzy”.

W dodatku media szwedzkie też nie są ostatnio przychylne Unii, co stale zmniejsza grupę optującą nadal za przyjęciem euro. „Kto kocha EU?” – pyta poważny konserwatywny dziennik „Svenska Dagbladet”. „W ślad za kryzysem – coraz mniej takich. Obywatele patrzą na Brukselę z podejrzliwością, kraje członkowskie chcą, żeby urzędnicy UE obniżyli swoje pensje. Unia musi znaleźć drogę wyjścia z kryzysu. I ponownie umocnić zaufanie”.

Wchodzić czy nie wchodzić? Odpowiedź Szwecji wydaje się w tych warunkach oczywista. Polska ma inne priorytety, inne uwarunkowania gospodarcze i inne historyczne doświadczenia za sobą, co zostanie zapewne podniesione w rozpoczynającej się u nas na nowo dyskusji o euro. Opinia o polskiej gospodarce jest obecnie w Szwecji wyjątkowo dobra i nie wskazuje się przeszkód w rozszerzeniu strefy euro o takie kraje jak nasz. Szwecja, sama sceptyczna, była w nieodległej przeszłości gorącym orędownikiem polskiego członkostwa w Unii. Cecilia Malmstrom, wieloletnia europejska parlamentarzystka, a obecnie komisarz UE spraw wewnętrznych, dostrzega w tym paradoks: więcej jest Szwedów popierających udział Polaków (i innych nacji) w organizacjach europejskich, niż chcących szwedzkiego w nich członkostwa.

Polityka 09.2013 (2897) z dnia 26.02.2013; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Euro bez korony"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną