Sezon budowlany zaczął się w tym roku wcześnie, pogoda sprzyja inwestorom i wykonawcom. Do budowania zachęcają również stabilne ceny materiałów i robocizny, które od 5 lat niewiele się zmieniają, a w ubiegłym roku nawet nieco spadły. Materiały staniały średnio o 2,3 proc. (w porównaniu z grudniem 2012 r.), roboty – o 1,6 proc. (według wydawnictwa Sekocenbud, które analizuje ceny na rynku budowlanym). Także w tym roku zmiany cen są nieznaczne. Pozwala to mieć nadzieję, że ostateczne koszty budowy niewiele będą się różniły od przewidzianych w kosztorysie i uniknie się przykrych niespodzianek. Dotychczas zdarzały się one często: z badań serwisu Oferteo.pl wynika, że ponad połowa inwestorów, którzy zbudowali sobie dom w ostatnich latach, przekroczyła kosztorysowe wydatki o więcej niż 10 proc. W tym 2,5 proc. zapłaciło kwotę dwa razy większą od planowanej.
Od stycznia inaczej
Obecny sezon jest jednak wyjątkowy z innego powodu. 1 stycznia weszły w życie przepisy, które zmieniają warunki techniczne, jakim powinny odpowiadać powstające budynki. A dokładnie – zmieniają tę ich część, która dotyczy zapotrzebowania budynków na energię do ogrzewania, podgrzewania wody i do wentylacji.
Występując o pozwolenie na budowę domu, trzeba teraz przedstawić projekt, który spełnia następujące dwa warunki:
• zapotrzebowanie na tzw. nieodnawialną energię pierwotną nie może przekroczyć nowego, obniżonego ze 142,9 do 120 kWh na metr kw. rocznie, maksymalnego wskaźnika (oznaczonego literami EP),
• przez ściany, stropodachy, okna i drzwi nie może uciekać więcej ciepła niż pozwalają obecne, niższe współczynniki przenikania ciepła U .
Wymaganie, żeby spełnione zostały obydwa warunki, jest niezwykle ważne: poprzednio wystarczyło, że dopełniono jeden.