Pracujący na umowach śmieciowych to polski proletariat XXI w. Premier obiecuje im nadchodzącą jutrzenkę wolności. 2014 r. ma być początkiem końca takich umów śmieciowych. Czy to możliwe?
Rodzice pracujący na etacie nie są w stanie zrozumieć rozterek swoich dzieci wchodzących w dorosłe życie. Stare pokolenie, wychowane na Kodeksie pracy, wie, co to ustawowy termin wypowiedzenia, co prawo do urlopu, a co nadgodziny. Z trudem jednak nadąża, słysząc o łapaniu zleceń, podpisywaniu umów na miesiąc, dwa. O zwalnianiu z pracy za pomocą esemesa albo krótkiego komunikatu „już tu nie pracujesz”. Bo w śmieciówkach najbardziej dolegliwe jest ciągłe poczucie niestabilności i tymczasowości.
Polityka
18.2014
(2956) z dnia 27.04.2014;
Rynek;
s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Wyjęci spod prawa"