Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Świetne święte interesy

Biznes patriotyczny

Marek Jakubiak, producent piwa Ciechan Marek Jakubiak, producent piwa Ciechan Paweł Pawłowski / PAP
Czy dźwignią reklamową firm mogą stać się poglądy ich właścicieli? Jak najbardziej. O ile nie odstraszą dotychczasowych klientów.
Poświęcenie studia telewizyjnego Telewizji Republika. Obok księdza Piotr Barełkowski, szef Organizacji Konserwatywnych Przedsiębiorców Polskich.Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska/Forum Poświęcenie studia telewizyjnego Telewizji Republika. Obok księdza Piotr Barełkowski, szef Organizacji Konserwatywnych Przedsiębiorców Polskich.

Marek Jakubiak, producent regionalnego piwa Ciechan, sympatyzujący z Ruchem Narodowym testuje właśnie przełożenie poglądów na sprzedaż. Skorzystał z popularności boksera Dariusza Michalczewskiego, żeby zademonstrować własne, prawicowe poglądy. I na wypowiedź boksera, który w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że osoby homoseksualne mają takie same prawa jak inni (a więc także prawo do adopcji dzieci), błyskawicznie odpowiedział na Facebooku. „Boks podobno szkodzi i to jest niepodważalny dowód na to! Wiem, że to już niemożliwe, ale życzę ci Dariuszu Mamusi z fujarką zamiast piersi…”. Odpytywany przez różne inne telewizje, wygłaszał swoje poglądy na tle skrzynek z produkowanym przez siebie piwem. Tak, żeby logo było widoczne. O piwie Ciechan usłyszała cała Polska.

Kalkulacja biznesmena, że jego poglądy mogą przyciągnąć do piwa nowych klientów, okazała się słuszna, ale nie do końca. Przez kilka dni o Jakubiaku głośno było we wszystkich mediach. Lewicowi bywalcy księgarni Wrzenie Świata, demonstracyjnie je wylewając, przyczyniali się do darmowej reklamy. Nie zdążyliśmy się jednak dowiedzieć, czy w odwecie częściej sięgali po trunek Jakubiaka ci, którzy homoseksualistów nie lubią i, podobnie jak on, podzielają poglądy narodowców, bo biznesmen zaczął się ze swych wypowiedzi publicznie wycofywać. Siły bowiem okazały się nierówne. Internauci częściej nawoływali do bojkotu piwa, niż wyrażali solidarność z poglądami biznesmena.

Sam Michalczewski nie ma natomiast powodu do narzekań. Jego biznes polega na użyczeniu nazwiska napojowi energetycznemu Tiger. Zwolennicy już nie tylko byłego sportowca, ale także jego obecnych poglądów, być może, zademonstrują to sięganiem po napój. Bokser w każdym razie zmiany poglądów nie deklaruje.

Do spółki z Panem Bogiem

Incydent, nawet najbardziej głośny, może rozreklamować towar, ale w końcu ucichnie. Nie da się na nim zbudować długofalowego biznesplanu. A jednak ambitnych nie brakuje. Próbują. Piotr Barełkowski, przedsiębiorca z Poznania wymyślił brawurowy projekt – Izbę Konserwatywnych Przedsiębiorców Polskich. Wydawałoby się, że wszelkiego typu organizacji biznesowych jest w Polsce wyjątkowo dużo. Wszystkie deklarują obronę przedsiębiorców przed rozrośniętą biurokracją, pazernym fiskusem i lobbują za obniżeniem obciążeń podatkowych, a zwłaszcza składek na ubezpieczenia społeczne. Jak wcisnąć kolejną organizację i sprawić, żeby przyciągnęła potencjalnych członków? Jak się z tego tłumu wyróżnić?

Wziąć do spółki Pana Boga! – Zakładamy Izbę Konserwatywnych Przedsiębiorców Polskich, która ma ambicje skupić przedsiębiorców budujących nie tylko swoje życie, ale firmy na bazie wartości chrześcijańskich – deklarował przed rokiem Piotr Barełkowski. – To osoby, które czują dyskomfort w kontaktach z wieloma dziś działającymi organizacjami przedsiębiorców ze względu na ich peerelowskie korzenie. Okazało się, że poczucie dyskomfortu, na razie, powszechnie podzielane jednak nie jest. W każdym razie nie z powodu korzeni.

Izba wprawdzie nie powstała, inicjatorzy nie zdołali bowiem zgromadzić stu członków, ale – na początek – zarejestrowano Organizację Konserwatywnych Przedsiębiorców Polskich. Na zebraniu założycielskim, na które przyszło kilkudziesięciu zainteresowanych, nie odwoływano się jednak do nieba. Sporo narzekano natomiast na sprawy doczesne. Że polskim firmom trudno jest sięgnąć po środki unijne, na przykład na sfinansowanie pobytu na targach zagranicznych. Bariery biurokratyczne przy wypełnianiu wniosku są bowiem wysokie. Albo że urzędnicy skarbowi ciągle potrafią zniszczyć przedsiębiorcę, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności nawet wtedy, gdy po latach sądy orzekną, że nie mieli racji. Stare żale, niekoniecznie prawicowe.

W marcu tego roku organizacja przyznała po raz pierwszy nagrodę „Przedsiębiorca z misją” dla osoby, która najbardziej symbolizuje ideały, o które Konserwatywni Przedsiębiorcy walczą. Tym misjonarzem okazał się Grzegorz Bierecki, twórca Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych. Też nic nowego. O względy, a raczej pieniądze SKOK konkurują ze sobą prawicowe media, więc Organizacji Konserwatywnych Przedsiębiorców także na nich zależy.

 

Odbierając nagrodę, Bierecki powiedział: „Ta misja to tak naprawdę udowodnienie, że w Polsce nie powinny działać zasady, które zostały zaprojektowane przy Okrągłym Stole. Zasady, które miały oddać do dyspozycji ludziom z tamtego systemu wszystkie najważniejsze przedsiębiorstwa, wszystkie największe biznesy. Ci spoza układu komunistycznego, ubeckiego mogli być jedynie w małym biznesie. Ci, którzy naprawdę decydują, którzy rozdają naprawdę duże kontrakty, to wszystko ludzie, którzy dorobili się i powstali dzięki temu, że mają komunistyczny rodowód, że wypromowały ich jakieś służby. (…) moja misja to przebić szklany sufit, który blokuje rozwój ludzi utalentowanych, zdolnych, ale niestety bez ubeckiego rodowodu” (za portalem wPolityce.pl).

Płotki i rekiny

Spółka z Panem Bogiem i poparcie Grzegorza Biereckiego na razie jednak profitów Organizacji Konserwatywnych Przedsiębiorców nie przynoszą. Chętnych do wstąpienia w jej szeregi nie przybywa. Inicjatorzy przedsięwzięcia, kierujący się wartościami chrześcijańskimi, najwyraźniej przesadzili z kryteriami. Zachęcając do wstąpienia do swojej organizacji przedsiębiorców, którym układ ubecki nie pozwala zaistnieć w większym biznesie, potraktowali ich jak biznesowych rekinów, dla których wysoka składka członkowska to pryszcz. OKPP każe sobie rocznie płacić 30 tys. zł.

Na swojej stronie internetowej ojcowie założyciele poinformowali, że pieniądze ze składek członkowskich będą służyły finansowaniu projektów związanych ze wspieraniem mediów konserwatywnych oraz rozwojem polskiej gospodarki. W takiej właśnie kolejności. Członkowie izby (która ciągle nie powstała) będą mieli dodatkowo możliwość promowania swoich firm za pośrednictwem takich mediów, jak TV Republika i tygodniki „Do Rzeczy” czy „Gazeta Polska”.

Warto dodać, że inicjator powołania OKPP Piotr Barełkowski był wtedy prezesem TV Republika, a inny z inicjatorów – Tomasz Sakiewicz – ciągle jest szefem „Gazety Polskiej”. Całe przedsięwzięcie zaś wygląda na machinę, która finansowo wspierać miała najpierw prawicowe media, a dopiero za ich pośrednictwem – prawicowych przedsiębiorców. Stąd ten dystans. I składka.

Równolegle z powołaniem Organizacji Konserwatywnych Przedsiębiorców prawicowa telewizja przygotowywała się do debiutu publicznego. Miał jej przynieść środki na rozwój. Na prawicowym portalu Niezależna.pl ukazał się list ówczesnych członków zarządu telewizji (Barełkowskiego, Wildsteina i Sakiewicza), w którym zachęcali do udziału „w niezwykłym przedsięwzięciu, jakim jest budowa nowej, niezależnej telewizji Republika”. „Wszyscy możecie stać się udziałowcami telewizji Republika, wykupując akcje, z których jedna kosztuje 500 zł”.

Projekt nie wypalił

Piotr Barełkowski znany jest w Poznaniu zarówno ze świetnych biznesowych pomysłów, jak i braku cierpliwości do ich realizacji. Do OKPP, podobnie jak do TV Republika, także stracił już cierpliwość. – Zerwałem z prawicowymi mediami – twierdzi obecnie. Tak jak wcześniej zerwał współpracę z Lwem Rywinem czy Zygmuntem Solorzem. Dla wielu kolegów z prawego biznesu przeszłość Barełkowskiego nadwerężała wiarygodność jego inicjatywy. Teraz intensywnie pracuje nad nowym projektem – TV Expo, związanym z biznesem targowym. Pamięta, że gdy odchodził, w OKPP było około 30 członków. Wśród nich najbardziej znany na rynku jest Andrzej Senkowski, właściciel Polcaru, firmy handlującej częściami samochodowymi.

Ale sam Senkowski, choć nie wypiera się przywiązania do wartości chrześcijańskich, do członkostwa w OKPP się nie przyznaje. Owszem, był na pierwszym spotkaniu, ale z powodu nawału pracy w działalności organizacji nie uczestniczy. Bliskie mu są sprawy, o których wtedy mówiono. Czyli bałagan w prawie podatkowym powodujący, że interpretacje przepisów, za które Ministerstwu Finansów trzeba płacić, okazują się potem sprzeczne z wyrokami sądów. Albo to, że zagraniczni inwestorzy, otwierający firmy w polskich specjalnych strefach ekonomicznych, otrzymują preferencje podatkowe, których pozbawieni są polscy inwestorzy spoza stref. Lista spraw, którymi powinna zająć się organizacja, jest długa i niezmienna od lat. Z wartościami chrześcijańskimi niewiele ma wspólnego. O wiele więcej z nadmierną biurokracją oraz marną jakością prawa podatkowego.

 

Którą z tych spraw OKPP się zajęła? Tego trudno się dowiedzieć nawet od obecnego prezesa. Jest nim Piotr Mirosław Bartnik, z wykształcenia fizjoterapeuta, właściciel firmy A New Therapy, handlującej sprzętem rehabilitacyjnym. Członek Prawa i Sprawiedliwości, w 2005 r. z jego list startował do Senatu. Bartnik najpierw zgłasza gotowość spotkania, potem nie odbiera telefonu. Internetowe strony OKPP też zostały zlikwidowane. Czyżby konserwatywni biznesmeni zeszli do podziemia?

Polski Fox szuka Murdocha

Telewizja Republika też najwyraźniej zawiodła się na konserwatywnych przedsiębiorcach. Nie zasilili jej za pośrednictwem OKPP, nie skorzystali też z okazji kupienia udziałów prawicowego medium w ofercie publicznej. Oferta nie okazała się sukcesem. Polska odpowiedniczka Fox News ciągle szuka swojego Murdocha. Ponieważ jednak bogatych sponsorów szukają wszystkie prawicowe media, czasem grają ze sobą nieczysto. Żeby nie powiedzieć, że niezgodnie z wartościami chrześcijańskimi.

Murdochem Telewizji Republika nie kwapi się zostać Grzegorz Bierecki, chociaż nagrodę i tytuł „Przedsiębiorcy z misją” przyjął z radością. Ma świetne stosunki z TV Trwam ojca Rydzyka i najwyraźniej nie zamierza ich zepsuć wspieraniem jej konkurencji. Musi zachować zdrowy dystans. To zrozumiałe.

SKOK wykupiły „Gazetę Bankową”, finansują także tygodnik „wSieci”. W konkurencyjnym tygodniku „Do Rzeczy”, który na sponsoring SKOK się nie załapał, czytamy więc tekst o milionach zarabianych przez Grzegorza Biereckiego. Jest też sugestia, że za jego politycznym zaangażowaniem w PiS (z listy tej partii został senatorem) może kryć się własny interes. Jeśli bowiem PiS wygra wybory, skończą się obecne kłopoty senatora z Komisją Nadzoru Finansowego. Jej szefem zostanie bowiem osoba wskazana przez nowego premiera. Z raportów KNF wynika, że na 55 kas aż 44 zarządzane były fatalnie. Pierwsza już upadła, następne są zagrożone. Odpowiedzialnością obarcza się także Biereckiego.

Z konserwatywnymi przedsiębiorcami nie chce mieć też nic wspólnego Maciej Duda, twórca Polskiego Koncernu Mięsnego. To ogromna firma, która świetnie nadawałaby się na sponsora. I przez moment można było mieć taką nadzieję. Inwestycyjny fundusz zamknięty rodziny Dudów, Opoka TFI, zainwestował w akcje TV Niezależna (nadawcy Republiki) aż 418 tys. zł. PKM z pewnością byłby najbardziej prominentnym członkiem OKPP. – Nic o tej organizacji nie wiem i nie jesteśmy jej członkiem – zapewnia jednak Maciej Duda. – Zainwestowane w telewizję pieniądze to mniej niż jedna dziesiąta aktywów Opoki. Maciej Duda polskim Murdochem być nie zamierza. Dla wielkiego biznesu tak wyraźne nacechowanie ideologiczne może się fatalnie skończyć.

Z grona potencjalnych sponsorów wykluczyć też trzeba Waldemara Nowakowskiego, związanego z siecią polskich sklepów Lewiatan. Dał się poznać jako gospodarczy patriota, który od lat w imieniu polskich właścicieli sklepów walczy z zagranicznymi sieciami handlowymi. Jako polityk Samoobrony odniósł nawet wielki sukces, gdy jego partia tworzyła rząd z PiS oraz LPR. Na wniosek rządu parlament uchwalił wtedy zakaz budowy wielkopowierzchniowych obiektów handlowych. Sukces szybko zamienił się w porażkę, bo Trybunał Konstytucyjny uznał, że łamie ustawę zasadniczą. Jednak Waldemar Nowakowski, świetnie prosperujący w handlu hurtowym, do OKPP świetnie by się nadawał. Niestety jej szeregów także nie zasili. Zdecydował się działać w Krajowej Izbie Gospodarczej. Z korzeniami.

Prawy biznes nie jest w stanie uczynić z poglądów wartości dodanej, która byłaby atrakcyjna dla potencjalnych klientów. Pozostaje dość egzotyczną niszą. Może po prostu dlatego, że spod głośno deklarowanych wartości wyzierają zwyczajne, przyziemne interesy.

Polityka 41.2014 (2979) z dnia 07.10.2014; Rynek; s. 41
Oryginalny tytuł tekstu: "Świetne święte interesy"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną