Czy polskie ulice uda się uratować z reklamowej powodzi? Obiecują to twórcy wchodzącej w życie ustawy krajobrazowej. Ale branża reklamowa nauczyła się obchodzić prawo.
Metod jest wiele. Najprostsza to działanie na bezczelnego. Umawiasz się z właścicielem budynku i wieszasz foliową albo siatkową reklamę na elewacji. Albo gdziekolwiek, byle była widoczna dla możliwie największej grupy widzów. Bo dla reklamodawcy liczy się koszt dotarcia do potencjalnego klienta. Im więcej oglądaczy, tym cena za reklamę wyższa. Żadnego występowania do nadzoru budowlanego czy władz miejskich. Powieszę, i co mi zrobicie?
Zrobić można niewiele i niewiele się robi. W przypadkach wyjątkowego nasilenia bezczelności nadzór budowlany wszczyna postępowanie w sprawie usunięcia samowoli.
Polityka
37.2015
(3026) z dnia 08.09.2015;
Rynek;
s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Świat bez szmat"