Liniowy dla ubogich
Platforma zapowiada zmiany w podatkach i walkę ze śmieciówkami
Piątkowe przecieki kontrolowane mogły odstraszyć od Platformy nawet najbardziej do tej pory zagorzałych jej zwolenników. Wynikało z nich, że w ferworze kampanii wyborczej partia rządząca dla ratowania słabnącego poparcia gotowa jest przelicytować księżycowe propozycje Prawa i Sprawiedliwości. Czyli – znieść składki na ZUS oraz NFZ, co oznaczałoby utratę grubo ponad 200 mld zł rocznie. Z partii do tej pory usiłującej zachowywać odpowiedzialność za stan finansów państwa Platforma zmieniłaby się w ugrupowanie skrajnej nieodpowiedzialności.
Na szczęście przecieki miały nas tylko przestraszyć i zaintrygować, choć tkwi w nich ziarno prawdy. A nawet nadziei. Po pierwsze – nadziei na poważne ograniczenie tak zwanych „śmieciówek”. Żeby stało się to możliwe, wszyscy muszą podlegać takim samym przepisom. Janusz Lewandowski (w dość mętny, niestety, sposób) tłumaczył ich istotę. Każdy nowo zatrudniony zawierałby z pracodawcą tzw. kontrakt jednorodny. Nie byłoby rozróżnienia na umowę stałą, terminową i zlecenie. Kontrakt dla każdego byłby taki sam. Sposób nie jest nowy, POLITYKA też o tym pisała. Sprzeciwiają mu się związki zawodowe, ponieważ osoby zatrudniane na etacie miałyby nieco mniejsze uprawnienia niż obecnie. Rosłyby one wraz z okresem zatrudnienia. Nie byłoby jednak pracowników lepszych i gorszych.
Zatrudnieni na kontrakcie płaciliby tylko 10 proc. PIT. I to ta grupa nie byłaby objęta składkami ZUS ani na zdrowie. Liniowym podatkiem – jak wynikało z wypowiedzi Lewandowskiego – byłyby też docelowo objęte rodziny z dziećmi. Tak niski podatek zachęcałby do wyjścia z szarej strefy, co poprawiałoby sytuację budżetu. Janusz Lewandowski szacuje koszt na około 10 mld zł, ale zapewnia, że to rozwiązanie zostanie wprowadzone, gdy nie będzie grozić finansom państwa.