Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Pańszczyzna i kulawe przetargi – zaskakujące, jak silny jest to związek

Aleksander Gierymski / Wikipedia
Przygotowywana nowelizacja Prawa Zamówień Publicznych nie przyniesie zauważalnej zmiany na lepsze, bo nie dotyka istoty problemu.
OF/•

Przygotowywana nowelizacja Prawa Zamówień Publicznych nie przyniesie zauważalnej zmiany na lepsze, bo nie dotyka istoty problemu. Chroniczne trudności z zamówieniami publicznymi nie są związane z ostrymi regulacjami. Raczej z tym, że większość polskiego społeczeństwa ma chłopskie korzenie.

Rząd przedstawił do konsultacji projekt nowelizacji ustawy Prawo Zamówień Publicznych (PZP). Bezpośrednią przyczyną nowelizacji PZP jest dyrektywa UE, która umożliwia w szerszym zakresie elektroniczną komunikację między zamawiającymi a wykonawcami, ułatwia prowadzenie negocjacji z wykonawcą i szereg innych ułatwień (patrz ramka na dole). Jest bardzo mało czasu na jej wdrożenie, bo tylko do kwietnia.

– Straciliśmy półtora roku – mówi Bartosz Piechota, wspólnik w kancelarii Roehrenschef, oceniając dotychczasowe prace nad nowelizacją, które utknęły w Sejmie poprzedniej kadencji. – Teraz w pośpiechu rząd przygotowuje tzw. małą nowelizację, która tak naprawdę jest bardzo duża, jeśli chodzi o liczbę nowych przepisów.

A wciąż jest jeszcze mowa o kompleksowej zmianie i zupełnie nowej ustawie o zamówieniach.

Jedną z najważniejszych i kontrowersyjnych zmian w projekcie nowelizacji jest przepis, który mówi, że jeżeli przedmiot zamówienia nie jest ustandaryzowany, kryterium ceny nie powinno mieć większej wagi niż 40 proc. Dlaczego akurat 40 proc.? Liczba arbitralna, choć intencja jest oczywista – ustawodawca chce skłonić zamawiających do wybierania oferty najlepiej odpowiadającej potrzebom, a nie najtańszej. Żeby jeszcze w tym pomóc zamawiający mają brać pod uwagę cały cykl życia produktów.

Czy to pomoże? Nie, nie pomoże.

Wymóg dotyczący 40 proc. wagi ceny w kryteriach można łatwo obejść – komentuje jeden z użytkowników w grupie „Zamówienia Publiczne” na LinkedIn.

Reklama