We wszystkich ministerstwach i urzędach centralnych urzędnicy siedzą jak na szpilkach. Myślą: kto zaraz zostanie wylany, a kto ma szansę ocaleć? W Ministerstwie Skarbu Państwa takich rozterek nie mają. Resort przeznaczony jest do likwidacji, więc już ponad sto osób dostało wymówienie, reszta też musi myśleć o nowej pracy. Trwa wielkie przemeblowanie państwowej gospodarki.
O prywatyzacji mowy dziś nie ma, nabiera za to wagi polityczny nadzór właścicielski nad spółkami kontrolowanymi przez Skarb Państwa. Najważniejsze z nich reprezentują sektor paliwowo-energetyczny. Ma się nim zająć nowy resort energii. Na razie podlegają mu kopalnie węgla kamiennego, ale od kwietnia pod skrzydła ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego (lub jego następcy, bo mówi się o dymisji) trafią pozostałe spółki węglowe (m.in. Węglokoks, Węglozbyt) oraz najważniejsze koncerny elektroenergetyczne (PGE, Tauron, Enea, Energa). Zakończenie transferów planowane jest na lato, kiedy dołączą paliwa i gaz (Orlen, Lotos, PGNiG) oraz dwie gdańskie firmy obsługujące portowe terminale paliwowo-naftowe (Naftoport i Siarkopol).
Nie udało się w resorcie energii ulokować tylko trzech spółek – PERN Przyjaźń, GAZ-System i PSE – bo zajmują się transportem paliw i energii, a dyrektywy unijne zabraniają łączenia w tych samych rękach wytwarzania paliw i energii oraz ich przesyłu. Problem różnych rąk rozwiązano więc, powołując pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Jest nim Piotr Naimski, który nadzoruje te firmy. Różne ręce, ale jeden mózg.
W jednym worku
Trwają teraz przymiarki, które spółki ze sobą połączyć i w jaki sposób. O niektórych planach było już głośno, bo minister skarbu Dawid Jackiewicz ogłosił zamiar połączenia Orlenu, Lotosu i PGNiG.