Premier Szydło uroczyście ogłosiła plan odbudowy polskiego przemysłu stoczniowego. Czy można odbudować branżę, która jest w wyjątkowo dobrej kondycji? Można. Bo tu nie chodzi o gospodarkę realną, ale symboliczną.
Symbolicznie polski przemysł stoczniowy upadł. Mówił o tym Jarosław Kaczyński już w 2011 r. przed bramą Stoczni Szczecińskiej Nowa. „Upadł, z niewielkimi wyjątkami” – wyjaśniał. Obiecywał, że kiedy PiS odzyska władzę, to wszystko się zmieni. „To zaniechanie bardzo konkretnego rządu i bardzo konkretnego człowieka. To zaniechanie Donalda Tuska” – przekonywał, a słuchacze skandowali „rozliczyć!”.
I nie ma znaczenia, że owe stoczniowe „niewielkie wyjątki” to dziesiątki firm, które zanotowały w 2014 r.
Polityka
18.2016
(3057) z dnia 26.04.2016;
Rynek;
s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Obóz wielkiej stoczni"