Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

CETA i TTIP mają w Polsce więcej przeciwników, niż się PiS zdawało. Na lewicy i prawicy

Flickr CC by 2.0
Wkrótce w Brukseli planowane jest posiedzenie, na którym dowiemy się, czy CETA wejdzie w życie.

W sobotę w Warszawie odbył się protest przeciwko ratyfikowaniu przez Polskę umowy CETA. Wzięło w nim udział ok.5-6 tys. osób. Był to protest ważny, bo PiS wciąż waha się, co zrobić z kontrowersyjnym projektem liberalizacji handlu transatlantyckiego i wzmocnienia korporacji kosztem rządów.

CETA, siostra bliźniaczka TTIP, na ostatnie prostej. Gabinet Szydło przez wiele miesięcy kluczył i chyba miał nadzieję, że będzie mógł po cichutku dać zgodę na kontrowersyjną umowę. Ale się przeliczył, bo CETA i TTIP mają w Polsce więcej świadomych swych racji przeciwników, niż się politykom zdawało.

Miało być tak. Wicepremier Morawiecki mówi każdemu to, co rozmówca chce usłyszeć. Gdy spotyka się z inwestorami i przedstawicielami biznesu, sugeruje, że Polska jest za TTIP i CETA. Kiedy pytają go o to krytycy dalszego pogłębiania wolnego handlu i globalizacji, Morawiecki puszcza do nich oko, dając do zrozumienia, że rząd PiS ma do obu układów cały szereg zastrzeżeń.

Ale nie chce być kozłem ofiarnym, na którego zostanie zrzucona wina za fiasko trwających wiele lat negocjacji. A potem, jak to w Polsce, uwaga opinii publicznej powędruje w inne rejony i gabinet Szydło po cichutku bez rozgłosu da w Brukseli zielone światło na wejście w życie CETA. No bo przecież chyba nie chcemy kolejnego sporu z Unią Europejską. A poza tym CETA jest przecież lepsza od TTIP.

Ale tak się nie stało. A nie stało się dlatego, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy nieoczekiwanie zbudował się w Polsce szeroki wyrazisty front sprzeciwu wobec TTIP oraz CETA. Co ważne, stało się to kompletnie poza kształtującym polską politykę sporem PO-PiS czy ostatnio KOD-PiS. Siła tego sprzeciwu polega głównie na tym, że płynie on z dwóch niezależnych źródeł.

Jedno wypływa z lewicy. Ale nie tej starej (i umierającej) spod znaku Leszka Millera czy Janusza Palikota. TTIP i CETA pokazały, że w Polsce coraz lepiej ma się nowa lewica. Alterglobalistyczna, obywatelska i socjalna. Łącząca szeroki wachlarz ugrupowań: od Razem i Zielonych przez związki zawodowe (OPZZ, Inicjatywa Pracownicza) po ruchy obywatelskie (Akcji Demokracja) oraz think tanki (Instytut Globalnej Odpowiedzialności).

To właśnie oni zorganizowali sobotnią manifestację przed ministerstwem Rolnictwa w Warszawie tzw. #wielkądemonstrację, która była na pewno ciekawą próbą wyprowadzenia sprzeciwu wobec CETA i TTIP z internetu i mediów na ulice. Wzorem wielu zachodnich krajów (Niemcy, Francja), gdzie demonstracje przeciwko obu tym umowom potrafiły wyprowadzić na ulice nawet kilkaset tysięcy ludzi.

Na obecnym etapie o skuteczności oporu wobec TTIP i CETA zdecyduje jednak najpewniej drugie źródło. Bijące na prawicy. I to w jej najbardziej prawych rejonach. A więc np. w niechętnym dalszemu ograniczaniu polskiej suwerenności środowisku Radia Maryja. Czy też w Ruchu Narodowym, którego przedstawiciele (wybrani z list Kukiz’15) wprowadzili temat negatywnych konsekwencji TTIP/CETA do debaty parlamentarnej, czym nie był zainteresowany nikt z politycznego duopolu KOD-PiS. Ten opór został na ostatniej prostej podchwycony przez część prawicowych publicystów.

Na przykład Jana Pospieszalskiego, który w programie „Warto rozmawiać” zorganizował sondę. A ta wykazała aż 97 proc. widzów jest przeciwna ratyfikacji przez Polskę układu CETA. A to jest już wiadomość, której Jarosław Kaczyński i pisowski establishment lekceważyć nie może.

Na razie więc rząd kluczy dalej. W końcu jednak decyzja będzie musiała zapaść. Przypomnijmy, że w środę w Brukseli planowane jest posiedzenie, na którym dowiemy się, czy CETA wejdzie w życie. Polska będzie musiała się na nim opowiedzieć, czy jest za, czy przeciw.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną