Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Państwo kupi LOT-owi samoloty. Co to znaczy dla branży i pasażerów?

Rząd wyłoży miliard złotych na leasing samolotów dla LOT. Rząd wyłoży miliard złotych na leasing samolotów dla LOT. Marcel / Flickr CC by 2.0
Rząd wyłoży miliard złotych na leasing samolotów dla LOT, co może otworzyć kolejny front walki z Brukselą.

Rząd ogłosił powołanie Polskiej Grupy Lotniczej (PGL), w której skład wejdzie LOT i jego byłe spółki córki – LOT AMS, zajmująca się obsługą techniczną samolotów, oraz LS Airport Services, świadcząca usługi naziemne i techniczne. Docelowo w grupie znajdzie się także nowy fundusz leasingowy. Jego kapitał zakładowy w wysokości miliarda złotych wyłoży państwo.

Samo powołanie PGL i konsolidacja LOT z ważnymi usługodawcami to krok, który porządkuje strukturę nadzoru nad spółkami, może im przynieść oszczędności oraz podnieść jakość usług.

Jednak miliard złotych na państwowego leasingodawcę, choć to potencjalnie decyzja biznesowo zasadna, to igranie z unijnymi przepisami o pomocy publicznej. Przewoźnik, zamiast tańszych samolotów, może wejść w konflikt z Brukselą, która będzie szczegółowo przyglądać się działalności funduszu. – To nie pachnie pomocą publiczną, tylko nią śmierdzi – mówi źródło w Brukseli.

LOT się konsoliduje

Zarówno LOT AMS, jak i LS Airport Services (jako osobne spółki LOT Services i LOT Cargo) przed 2012 rokiem były częścią LOT. Zostały sprzedane państwowym Agencji Rozwoju Przemysłu, Ministerstwu Skarbu Państwa i państwowemu Regionalnemu Funduszowi Gospodarczemu, aby ratować finanse przewoźnika.

W ramach PGL nie dojdzie zapewne do połączenia kapitałowego, tylko organizacyjnego. To może być korzystne dla wszystkich stron, bo mimo formalnego rozdziału firmy są od siebie mocno zależne. LS AS i LOT AMS uzupełniają się w zakresie obsługi technicznej floty LOT, a dzięki konsolidacji będą mogły zredukować administrację, co powinno przynieść oszczędności. Duże linie mają własne działy utrzymania technicznego i nic dziwnego, że rosnący LOT też chce.

To dobra wiadomość dla pasażerów, bo LOT będzie miał większy wpływ na usługi LS AS. Pracownicy tej firmy zajmują się m.in. odprawą na lotnisku, wpuszczaniem podróżnych do samolotów czy – co było w 2017 roku najbardziej krytyczną częścią – załadunkiem bagaży. Problemy kadrowe LS AS powodowały duże opóźnienia w tym zakresie w szczycie sezonu, co ponoć doprowadzało zarząd LOT do szewskiej pasji. Trudności w pozyskaniu pracowników nie znikną dzięki konsolidacji, ale jest szansa, że pasażerowie odczują poprawę. A LOT przestanie zbierać cięgi za opóźnienia, które nie były jego winą.

Leasingodawca ryzykowny prawnie

Jednak dołączenie do PGL nowej firmy leasingowej to pomysł tyleż śmiały i potencjalnie biznesowo zasadny, co bardzo ryzykowny.

Popyt na leasing samolotów na świecie jest obecnie ogromny. Airbus i Boeing mają niezrealizowane kontrakty na łącznie ponad 12 tys. samolotów, wiele z nich od firm leasingowych. Linie lotnicze, zwłaszcza mniejsze, niemal bez wyjątku pozyskują samoloty w taki sposób, bo kupno wartych kilkaset milionów złotych samolotów to dla większości zbyt duży wydatek.

W ramach takiej transakcji firma wykłada depozyt, a potem płaci raty za użytkowanie samolotu przez określony czas, po którym zwykle wraca on do właściciela. Taka sytuacja pozwala leasingodawcom narzucać wysokie marże, szczególnie dla średnich linii o niższym kapitale – takich jak LOT i mniejszych.

Państwowy leasingodawca może więc z jednej strony zarobić, a z drugiej dać lepszą ofertę dla LOT niż inne, prywatne firmy z zagranicy – co szczególnie ważne w kontekście planowanej po 2020 roku wymiany floty regionalnej i rozbudowy floty dalekodystansowej linii. Docelowo ma też wynajmować samoloty innym przewoźnikom. Chętnych nie zabraknie.

Ale biorąc pod uwagę napięte relacje Polski z Komisją oraz zakaz pomocy publicznej dla LOT obowiązujący przez 10 lat, odkąd w latach 2012–13 otrzymał ponad 500 mln zł, leasing samolotów może dołączyć do coraz dłuższej listy punktów spornych między Warszawą a Brukselą.

Samo powołanie państwowego leasingodawcy i zakup przez niego samolotów nie narusza unijnego prawa. Komisja Europejska nie będzie wtrącała się w wyniki finansowe samego funduszu i to, czy na tej działalności zarabia. Ale każda transakcja między państwowym leasingodawcą a państwową linią, i to jeszcze należącymi do tego samego holdingu, to już gorący kartofel.

Konkurenci polskiej linii na pewno będą składali skargi i oskarżali Polskę o udzielanie słabo ukrytej pomocy publicznej, nawet jeśli sama Komisja nie rozpocznie postępowania. Nasi rozmówcy z Brukseli zwracają uwagę, że jeśli Bruksela się uprze, to każda oferta PGL, która będzie tańsza od zagranicznych leasingodawców, może zostać uznana za pomoc publiczną. A jeśli Bruksela uzna, że PGL leasinguje samoloty na warunkach nierynkowych, to nakaże zerwanie kontraktów i zwrot korzyści uzyskanych przez linię. Nawet w najbardziej optymistycznym scenariuszu oznacza to dla linii uciążliwe procedury weryfikacji.

Obrońcy idei zwracają uwagę, że dzięki lokalnemu charakterowi PGL i ratom płatnym w złotówkach LOT jest w stanie ograniczyć ryzyko kursowe i operacyjne, nawet jeśli same leasingi nie będą tańsze. Jednak rozmówcy z polskiej i zagranicznej branży zwracają uwagę, że średnie linie są w stanie pozyskać korzystnie samoloty od mniejszych firm leasingowych, o ile są uważane za wiarygodne finansowo, więc Polsce tym trudniej będzie udowodnić, że nie jest to forma pomocy publicznej.

To polityczny dynamit, który stanie się kolejnym casus belli między Polską i LOT a Komisją – słychać w Brukseli.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama