Rozczarowujące wyniki finansowe Apple szef firmy Tim Cook tłumaczy m.in. „spowolnieniem” na rynku chińskim. Jednak pod tym hasłem kryją się raczej kłopoty polityczne, a nie gospodarcze. Chińscy konsumenci są zachęcani przez media i swoich pracodawców do kupowania telefonów produkowanych przez chińskich producentów. To odpowiedź nie tylko na wojnę handlową prowadzoną przez amerykańskiego prezydenta, ale także na aresztowanie w Kanadzie dyrektor finansowej Huawei pani Meng Wanzhou. Amerykanie oskarżają ją o łamanie antyirańskich sankcji i oczekują, że kanadyjski sąd zgodzi się na jej ekstradycję do Stanów Zjednoczonych.
Czytaj więcej: Afera Huawei uderzy w porozumienie między Pekinem i Waszyngtonem
Wyścig gigantów. Huawei sprzedaje więcej, Apple – za więcej
Apple i Huawei to dziś dwaj giganci światowego rynku telekomunikacyjnego. Ten drugi niedawno wyprzedził pierwszego pod względem liczby sprzedawanych smartfonów, chociaż jeszcze nie wartości, bo Huawei oferuje wiele tańszych modeli, podczas gdy Apple ma tylko drogie lub bardzo drogie odmiany iPhone’a. Chińczycy od dawna narzekają na nierówną konkurencję, skoro Apple może w Chinach swobodnie sprzedawać swoje produkty, podczas gdy żaden liczący się amerykański operator telekomunikacyjny nie oferuje swoim klientom aparatów Huawei.
Huawei wykluczane z budowy 5G
Ten konflikt ostatnio jeszcze się zaostrzył, bo amerykańskie władze nie chcą, by Huawei i inne chińskie firmy uczestniczyły w budowie infrastruktury telekomunikacyjnej. Uważają, że w ten sposób ułatwia się Chińczykom szpiegostwo, a Huawei w rzeczywistości jest koncernem kontrolowanym przez chińskie władze i spełniającym wszystkie ich żądania. Podobne obawy ma zresztą coraz więcej rządów na całym świecie – od Australii przez Japonię po kolejne kraje europejskie. Huawei jest wykluczany z przetargów na budowę sieci komórkowych piątej generacji (5G). Dla Chińczyków takie zarzuty to absurd i nieuczciwa metoda walki z koncernem, który w krótkim czasie stał się światową potęgą.
Czytaj także: Wojna 5G
Apple i Huawei na wojnie handlowej
Zarządzający – zarówno Apple, jak i Huawei – muszą między tymi politycznymi konfliktami zgrabnie nawigować, jeśli chcą, by ich koncerny dalej rosły. Obie firmy staja się pionkami w coraz ostrzejszej rywalizacji między Waszyngtonem a Pekinem o to, kto będzie dominował w cyfrowym świecie. Apple to jeden z symboli amerykańskiego przywództwa, które jest jednak coraz bardziej zagrożone przez chińską ekspansję. Jej znak rozpoznawczy to właśnie Huawei – marka jeszcze niedawno mało znana, a dzisiaj obiekt dumy Chińczyków.
Czytaj także: Donald Trump prowadzi już nie jedną, a trzy wojny handlowe. Najgroźniejszą z Chinami
Europa – ledwie pole bitwy
Tak jak w przypadku wielu innych obszarów rywalizacji amerykańsko-chińskiej, kraje europejskie pozostają tylko statystami. My nie mamy ani naszego Apple, ani Huawei. Jesteśmy wyłącznie polem bitwy, a nikt nawet nie próbuje tworzyć cyfrowego odpowiednika Airbusa. Mamy w Unii ponad 500 milionów konsumentów, nie mamy za to żadnego liczącego się producenta smartfonów. Zajmujemy się brexitem i jałowymi dyskusjami na temat wad i zalet europejskiej integracji, podczas gdy wielkie pieniądze zarabiają inni. Apple mimo ostatnich zawirowań to wciąż kura znosząca złote jajka – roczne zyski wynoszą już ok. 60 mld dolarów. Huawei to na razie jeszcze inna liga, ale i Chińczycy zarobili w 2017 r. prawie 8 mld dolarów. A w ubiegłym roku było zapewne jeszcze lepiej.