Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Stare śmieci

Co się kryje za zatrzymaniem prezesa PGE Energetyka Odnawialna

Elektrownia Turów w Bogatyni Elektrownia Turów w Bogatyni Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta
Kolejny element wewnętrznych rozgrywek w PiS i ostrzeżenie dla Antoniego Macierewicza i Piotra Naimskiego? CBŚ zatrzmało Sławomira Z., prezesa PGE EO.

W natłoku medialnych doniesień o zatrzymaniach, aresztowaniach i przesłuchaniach – menedżerów, wysokich urzędników, byłych i aktualnych prezesów spółek skarbu państwa – umknąć mogła informacja o zatrzymaniu Sławomira Z., prezesa PGE Energetyka Odnawialna. Na pozór sprawa marginalna, bo Sławomir Z. cieszył się raczej lokalną i branżową sławą. Starał się unikać mediów, choć czasem pojawiał się nawet w programach telewizyjnych, zwłaszcza TV Republika. Pozory mogą jednak mylić, podobnie jak stanowisko prezesa PGE Energetyka Odnawialna, jakie zajmował. To jedna z mniej ważnych spółek Polskiej Grupy Energetycznej. Pełnił te obowiązki dopiero od kilku miesięcy i to nie działalność w energetyce odnawialnej zainteresowała Centralne Biuro Śledcze, które go aresztowało.

Prezes PGE GiEK z szerokimi plecami

Do października ubiegłego roku Sławomir Z. był prezesem PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, najważniejszej spółki grupy PGE. Trafił na tę posadę w Bełchatowie z klucza partyjnego, bo jest czynnym politykiem, szefem struktur PiS w Zgorzelcu. To region legnicki, którym kieruje Adam Lipiński, wiceprezes PiS, prawa ręka prezesa Kaczyńskiego. Sławomir Z. swoją karierę zawdzięcza Lipińskiemu, ale nie tylko. Niespełna czterdziestoletni dziś menedżer od dawna mógł liczyć na wsparcie innych wpływowych polityków, takich jak np. Antoni Macierewicz, Krzysztof Tchórzewski czy Elżbieta Witek. Ta ostatnia zaciekle go broniła, gdy nad Sławomirem Z. zbierały się ciemne chmury.

A zbierały się za sprawą dokonań w PGE GiEK, spółki którą kierował tak twardą ręką, że doprowadził do konfliktu z Solidarnością. Związkowcy długo domagali się jego odwołania, „Tygodnik Solidarność” publikował krytyczne materiały na temat dokonań prezesa Z., ale partyjni protektorzy skutecznie go bronili. W tym czasie wybuchały skandale, jak choćby najsłynniejszy – wykryty przez „Newsweek” – gdy w 2016 r. Sławomir Z. ze słynnym Bartłomiejem M., szefem gabinetu ministra Macierewicza, składali korupcyjne oferty działaczom samorządowym Platformy Obywatelskiej w Bełchatowie, proponując intratne stanowiska w PGE w zamian za zmianę barw partyjnych.

Czytaj także: Związki kontra związki. Jak działa „cichy związkowy układ zamknięty” w JSW

Od konfliktu z Solidarnością do aresztowania

Nie to jednak stało się przyczyną dymisji Sławomira Z. ze stanowiska szefa bełchatowskiej spółki koncernu energetycznego, ale groźba strajku i postawienie sprawy na ostrzu noża przez Solidarność, łącznie z komisją krajową. Prezes złożył dymisję „z powodów osobistych” i za chwilę został zatrudniony na stanowisku szefa PGE EO, bo energetyka dobrze płaci, a opiekuni nie mogli pozwolić, by zgorzelecki działacz pozostawał bez zajęcia. Zresztą wiara w możliwości protektorów Sławomira Z. była tak wielka, że gdy odchodził z PGE GiKE, spekulowano, że to może być kopniak w górę i Z. trafi do Ministerstwa Energii, a być może zastąpi swego protektora Krzysztofa Tchórzewskiego. Okazało się jednak, że historia potoczyła się jak w czasach czystek stalinowskich – najpierw przesunięcie na mniej eksponowane stanowisko, a potem aresztowanie.

Ze skąpych informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, że Sławomir Z. został zatrzymany w związku ze swoją dawną działalnością dyrektora ds. ekonomiczno-komunalnych w Gminnym Przedsiębiorstwie Oczyszczania w Bogatyni. Posadę tę dostał jak zawsze z klucza politycznego w 2010 r. dzięki burmistrzowi Bogatyni Andrzejowi G. z PiS, też zresztą dziś aresztowanemu. Zarabiał ok. 23 tys. zł miesięcznie, ale są podejrzenia, że osiągał jeszcze lewe dochody, jakie można robić na gospodarce odpadami. To właśnie dzięki temu Sławomir Z. stał się bohaterem reportażu Violetty Krasnowskiej w POLITYCE w 2017 r.

Po drabinie PiS do energetyki

„38-letni Sławomir Z. (w artykule oczywiście jeszcze występuje pod nazwiskiem) szefem powiatowych struktur PiS w Zgorzelcu – czytamy w artykule. – Z energetyką ma tyle wspólnego, że – zaraz po studiach politechnicznych na kierunku elektrotechnika – przez pięć lat był w Elektrowni Turów operatorem nastawni blokowej. W 2004 r. wstąpił do PiS i zaczął się piąć w strukturach. Był asystentem społecznym posłanki Marzeny Machałek i współpracownikiem Adama Lipińskiego. W 2007 r., w czasie rządów koalicji samorządowej PO-PiS, został prezesem Centrum Sportowo-Rekreacyjnego w Zgorzelcu. W 2009 r. kandydował z listy PiS do europarlamentu, ale nie dostał się, a stracił też stanowisko w miejskim ośrodku sportu. O tym, że to polityczna retorsja, pisał w obronie jego miejsca pracy do samego premiera Donalda Tuska prof. Ryszard Legutko, jedynka z listy PiS do europarlamentu”.

W artykule jest też sporo o nepotyzmie: „Rodzina żony Sławomira Z. dostała stanowiska – wuj został szefem ochrony w podległej kopalni Turów, bratanek trafił do wydziału ratownictwa w kopalni (mimo braku naboru), szwagierka konkubiny bratanka, a zarazem żona zastępcy burmistrza, która wcześniej pracowała w kwiaciarni i na stanowisku robotniczym w fabryce butów, została dyrektorem jednej ze spółek zależnych. Dyrektorskie stanowisko w spółce zależnej PGE GiEK dostał też brat dawnej współpracowniczki Z. – pani prezes z GPO, który wcześniej prowadził firmę budowlaną z ojcem, a jej mąż został kierownikiem wydziału w Elektrowni Turów. Dyrektorem elektrowni w Turowie został sekretarz zgorzeleckiego PiS, a kierownikiem działu kadr elektrowni została jego partnerka życiowa – kandydatka PiS w wyborach do Rady Miasta Zgorzelca z 2010 r.

Ostrzeżenia dla Macierewicza i Naimskiego?

Dokonania Sławomira Z. w dziedzinie gospodarki odpadami były dobrze znane na Dolnym Śląsku już od dawna. Krasnowska opisywała je dwa lata temu. Na nikim nie robiło to wrażenia, nie przeszkadzało to też w karierze Sławomira Z. Co więc się stało, że dziś CBŚ przypomniała sobie o bogatyńskich starych śmieciach i postanowiła zatrzymać wpływowego menedżera? Choć aresztowano też kilka osób z bogatyńskiego układu, to pojawiły się podejrzenia, że cała sprawa jest elementem wewnętrznej rozgrywki w PiS. I niekoniecznie chodzi tu o stare śmieci. Niewykluczone, że coś mógł ostatnio zeznać Bartłomiej M., z którym Sławomir Z. był zaprzyjaźniony.

Czytaj także: Kto podpala wysypiska śmieci?

Niewątpliwie jednak ostentacyjne uderzenie (choć bez kamer TVP) we wpływowego menedżera dobrej zmiany, jest kolejnym ostrzeżeniem dla Antoniego Macierewicza, a po części także jego przyjaciela – ministra Piotra Naimskiego, który ma spore wpływy w energetyce. To także kolejne przytarcie nosa ministrowi energii Krzysztofowi Tchórzewskiemu, którego notowania dramatycznie spadają za sprawą kryzysu energetycznego, który zafundował PiS tuż przed wyborami.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną