Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Bank odmawia Ci kredytu? Możesz sprawdzić, dlaczego

Prawo do wyjaśnienia przysługuje każdemu, kto stara się o kredyt. Prawo do wyjaśnienia przysługuje każdemu, kto stara się o kredyt. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Każdy konsument powinien mieć prawo do wyjaśnienia oceny zdolności kredytowej, którą wystawia mu bank albo instytucja pożyczkowa. Wkrótce wejdzie w życie ustawa, które takie prawo gwarantuje.

Ponad 40 proc. Polaków ma kredyt w banku. Ci, którzy go nie dostali, do tej pory mogli tylko zgadywać, dlaczego tak się stało. Czy o niskiej ocenie ich zdolności kredytowej przesądziło to, że za mało zarabiają, albo to, że za dużo wydają (na leki, rozrywkę, alkohol)? Jak bank doszedł do tego rachunku? Które przychody uwzględnił, a które uznał za niestabilne albo niewiarygodne? Czy zaważyły stare, niezapłacone w terminie rachunki za telefon? A może to tylko błąd w BIK albo „analiza statystyczna”, z której wynika, że ludzie po rozwodach albo właściciele czerwonych samochodów gorzej spłacają kredyty?

Banki zapewniają, że modele statystyczne, z których korzystają przy ocenie zdolności kredytowej, to nie jest wróżenie z fusów. Nawet jeśli analiza danych milionów kredytobiorców wskazuje na korelację między określonym stylem życia, sytuacją osobistą a wiarygodnością kredytową, to banki opierają się tylko na obiektywnych czynnikach. Czy rzeczywiście to robią, weryfikuje Komisja Nadzoru Finansowego. Do tej pory jako klienci i kredytobiorcy mogliśmy tylko wybrać, czy damy wiarę tym zapewnieniom. Po 26 kwietnia będziemy mogli sprawdzić, jak było naprawdę.

Fundacji Panoptykon udało się przekonać Związek Banków Polskich, rząd i posłów do tego, że każdy konsument powinien mieć prawo do wyjaśnienia oceny zdolności kredytowej, którą wystawia mu bank albo instytucja pożyczkowa. Te przepisy, związane z wdrożeniem RODO do prawa bankowego, zostały właśnie podpisane przez prezydenta. Wejdą w życie 14 dni po opublikowaniu w „Dzienniku Ustaw”.

Czytaj także: PiS ma problem z frankowiczami. Naobiecywał, ale co dalej?

Konkretne dane i wszystkie czynniki, które miały wpływ na decyzję banku

Co to oznacza w praktyce? Każdy klient banku będzie mógł domagać się ujawnienia czynników – w tym danych osobowych – które miały wpływ na ocenę jego zdolności kredytowej. Bank nie musi udostępnić wszystkich informacji (mogą być ich setki). Prawo do wyjaśnienia obejmuje te, które okazały się istotne i zaważyły na decyzji.

Co ważne, nie wystarczy ogólne wskazanie rodzajów danych, które miały znaczenie – bank ma wskazać konkretne dane osoby, która prosi o wyjaśnienie w swojej sprawie. Na przykład jeśli jednym z powodów negatywnej oceny była wysokość dochodów klienta, bank powinien ujawnić, jaką wysokość dochodów wziął pod uwagę w swojej analizie: czy to było 8000 zł czy tylko 6500 (bo część deklarowanych dochodów uznał za niestabilne lub niewiarygodne). Jeśli problemem, w ocenie banku, były koszty utrzymania, w wyjaśnieniu powinna pojawić się konkretna kwota, jaką wyliczył analityk albo algorytm. Nie można zakładać, że te dane są klientowi znane, bo dla banku deklaracje podane we wniosku są tylko punktem wyjścia do własnej analizy.

Prawo do wyjaśnienia przysługuje każdemu, kto stara się o kredyt – bez względu na to, czy decyzja w danej sprawie była negatywna czy pozytywna; również bez względu na rodzaj i wysokość kredytu. A więc można z niego skorzystać, starając się o kredyt hipoteczny, pożyczkę gotówkową, a nawet rozłożenie zakupu na raty. Jeśli występujemy w charakterze konsumenta, bank nie może zażądać dodatkowej opłaty. Od przedsiębiorców – którzy podobne, tylko mniej precyzyjnie sformułowane prawo do wyjaśnienia oceny zdolności kredytowej mieli już wcześniej – bank może pobrać opłatę „odpowiednią do wysokości kredytu”.

Sytuacja trochę się komplikuje, jeśli po pieniądze idziemy nie do banku, ale do instytucji pożyczkowej. W przypadku tzw. chwilówek i kredytów udzielanych przez SKOK-i prawo do wyjaśnienia również obowiązuje, ale tylko wtedy, kiedy decyzja była negatywna. Podstawą prawną w tej sytuacji nie będzie już Prawo bankowe, tylko Ustawa o kredycie konsumenckim.

Czytaj także: Tak się kiwa konsumenta

Człowiek ma wyjaśnić decyzję algorytmu

Bez względu na to, gdzie staramy się o kredyt lub pożyczkę, i bez względu na to, jakie było rozstrzygnięcie, nowe przepisy dają nam prawo do dodatkowych wyjaśnień, gdy decyzję w naszej sprawie podjął algorytm (automatyczny system, bez udziału człowieka). Mamy prawo dowiedzieć się, jakie były podstawy decyzji (jakie czynniki algorytm wziął pod uwagę i jakie wnioski z nich wyciągnął), ale nie możemy żądać ujawnienia samego algorytmu ani wag, jakie zostały przypisane poszczególnym informacjom. Taka wiedza jest uznawana za tajemnicę przedsiębiorstwa, a jej ujawnienie mogłoby – zdaniem KNF – narazić banki na niepotrzebne ryzyko.

Jeśli nie zgadzamy się z rozstrzygnięciem, które „wypluł” automatyczny system, mamy też prawo je zakwestionować i wyrazić własne stanowisko. W takiej sytuacji nasz wniosek o kredyt lub pożyczkę powinien zostać rozpatrzony ponownie, a decyzję tym razem podejmie człowiek, np. analityk bankowy. To ważne zabezpieczenie przed błędami w zewnętrznych bazach danych (np. BIK). To także wyższa poprzeczka dla wszystkich firm udzielających pożyczek i kredytów. Mogą korzystać z algorytmów i formularzy, które automatycznie oceniają zdolność kredytową klienta, ale nie mogą tłumaczyć się „czarną skrzynką”, kiedy klient przychodzi po wyjaśnienie.

Czytaj także: Co z nami robią algorytmy

Żadne dane ani ich źródła nie są tajne

Czy dzięki nowemu prawu dowiemy się np., czy bank sprawdzał naszą wiarygodność na portalu społecznościowym albo analizował historię naszych transakcji pod kątem wydatków na leki czy alkohol? To zależy. Jeśli taka informacja rzeczywiście miała wpływ na naszą ocenę albo wręcz na niej zaważyła, bank musi ją ujawnić. Jeśli była jednym z setek czynników, które były „mielone” w systemie, ale nie okazała się istotna, nie musi być uwzględniona w wyjaśnieniu. To jednak nie oznacza, że bank może ją skutecznie ukryć.

Niezależnie od nowego prawa do wyjaśnienia RODO daje nam rozbudowane prawo do informacji, z którego można korzystać od maja ubiegłego roku. Po pierwsze, bank powinien – z własnej inicjatywy – poinformować nas o wszystkich źródłach, z których czerpie dane na nasz temat (standardowo na liście są BIK, bankowe izby gospodarcze i inne instytucje finansowe). Po drugie, na nasz wniosek musi przekazać kopię wszystkich danych, które przetwarza. Wszystkich, a więc także tych, które sam wywnioskował albo „znalazł” na portalu społecznościowym.

Czytaj także: Falstart porównywarki kont bankowych KNF

A co, jeśli prawo do wyjaśnień nie zadziała? Pomoże UODO

Co ma zrobić klient, który ma poczucie, że jego wnioski i pytania są ignorowane? Ze względu na to, że sektor bankowy jest mocno nadzorowany, ma kilka ścieżek. Jeśli w grę wchodzą przepisy RODO i dane osobowe – np. bank nie ujawnia pełnego zakresu przetwarzanych danych, ukrywa źródła albo – zamiast konkretnych informacji, na których się oparł – podaje ogólnikowe kategorie typu „wysokość wydatków i wpływów”, można złożyć skargę do prezesa UODO. Jeśli w grę wchodzi naruszenie przepisów prawa bankowego albo ustawy o kredycie konsumenckim – np. w taki sposób, że bank w ogóle nie udziela wymaganego wyjaśnienia – lepiej skorzystać z prawa do reklamacji w banku, a następnie złożyć skargę do Rzecznika Finansowego.

Ewa Siedlecka: Polityk PiS ma chronić nasze dane osobowe

Całe to instrumentarium nie ma na celu zmuszenia banków do tego, żeby chętniej albo łatwiej udzielały nam kredytów i pożyczek. Nie zyskujemy „prawa do kredytu”, tylko prawo do wyjaśnienia reguł gry, które do tej pory nie były przejrzyste. Zamiast spekulować i zgadywać, każdy będzie mógł zweryfikować, jakie czynniki bank wziął pod uwagę w jego sprawie i co zaważyło na ostatecznej decyzji. Taka informacja zwrotna pozwala wykryć błąd w bazie danych i – po korekcie – zażądać ponownego rozpatrzenia wniosku. A co, jeśli dane są poprawne, tylko wnioski, jakie wyciąga z nich bank, różnią się od naszych oczekiwań? Można negocjować, można pójść gdzie indziej, można też uznać, że bank ma rację i nie warto pakować się w kolejny kredyt. W każdym przypadku – dzięki wiedzy, jaką da nam prawo do wyjaśnienia, nie będziemy się już poruszać po omacku.

Czytaj także: Cyberprzestępczość w polskich bankach

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną