Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Gafą w Trumpa. Francja chce podatków od Facebooka, Google i Apple

Sklep Apple Sklep Apple atmtx / Flickr CC by 2.0
Francja chce opodatkować amerykańskich gigantów cyfrowych, ale Stany Zjednoczone już jej grożą odwetem. Co na to Polska, która ma podobne plany?

Ten podatek francuskiemu budżetowi w wielkim stopniu nie pomoże, ale ma mieć wymiar symboliczny. Każda duża firma działająca w sferze będzie płacić 3 proc. od swoich francuskich obrotów i to już za ten rok. Okazuje się, że Francja chce być europejskim liderem, a w zasadzie pionierem w walce z optymalizacją podatkową stosowaną przez Amazona, Facebooka czy koncern Alphabet, właściciela Google i YouTube’a. W tym roku francuski rząd planuje zebrać 400 mln euro, ale zapewnia, że z tego podatku zrezygnuje, gdy tylko Unia Europejska wypracuje wspólne stanowisko.

Czytaj także: Hej, Google, będziesz grzeczniejszy?

Komu na rękę GAFA?

Na to jednak szanse są niewielkie, bo niedawno kilka krajów, takich jak Szwecja i Irlandia, zablokowało prace nad ogólnounijnym podatkiem nakładanym na technologiczne korporacje. W rozkroku stoją Niemcy, którzy z jednej strony nie chcą robić Francji na złość, ale równocześnie boją się, że w ramach odwetu więcej stracą, niż zyskają na takim podatku. Bo reszta świata chętnie opodatkuje niemieckie koncerny eksportujące na ogromną skalę samochody czy maszyny. A pierwszy będzie Donald Trump, który już wziął Francję na celownik. Jego współpracownicy grzmią, że nowy podatek jest skierowany głównie przeciw amerykańskim firmom i będzie zagrożeniem dla amerykańskich miejsc pracy.

Chociaż podatek ochrzczony mianem „GAFA” (Google, Amazon Facebook, Apple) dotknie ok. 30 firm działających na francuskim rynku, w tym europejskich, ma przede wszystkim zmusić tych największych do dzielenia się z lokalnym fiskusem swoimi ogromnymi zyskami. Administracja Trumpa nie myli się zatem – to amerykańskie koncerny znalazły się na cenzurowanym. Na razie nie wiemy, jakie retorsje zastosują Amerykanie. Możliwości jest bardzo wiele. Wystarczy podnieść cła na import francuskiego wina, a przecież manipulowanie cłami to jedno z ulubionych zajęć Trumpa.

Czytaj też: Skandale nie zniechęciły reklamodawców. 15 lat Facebooka

Co z Gafą Morawieckiego?

Dla nas amerykańska reakcja jest szczególnie ważna, bo przecież premier Morawiecki niedawno zapowiadał polską wersję podatku GAFA, która ma przynieść budżetowi miliard złotych rocznie i pomóc sfinansować kolejne podatkowe prezenty. Trudno sobie jednak wyobrazić, że zaryzykujemy konflikt z Trumpem, który jest przecież idolem PiS i którego wszystkie zachcianki spełniamy bez szemrania.

Tymczasem widać, że chociaż amerykański prezydent do swoich technologicznych firm ma wiele zastrzeżeń (oskarża je choćby o dyskryminowanie własnych zwolenników i lewicowo-liberalny odchył) i wcale nie uważa ich za filar swojej gospodarki, w przeciwieństwie do hut stali czy rolnictwa, to jednak będzie ich bronił na arenie międzynarodowej. A najchętniej użyje ich jako pretekstu w licznych wojnach handlowych.

Czytaj także: Francuzi karzą Google. Co z tego wynika dla polskich firm?

Facebook, Google, Amazon nad Wisłą bezpieczne

Jeśli zatem Unia Europejska nie przyjmie wspólnego podatku cyfrowego i nie stworzy jednolitego frontu przeciw Trumpowi, to narodowe pomysły mają raczej niewielkie szanse na powodzenie. O ile Francja chętnie zaryzykuje konflikt z amerykańskim prezydentem z powodów prestiżowych, o tyle trudno sobie wyobrazić, żeby Polska, czyli najwierniejszy z wiernych, szła na zderzenie z jedynym poważnym sojusznikiem.

Raczej ten miliard premier Morawiecki będzie musiał znaleźć gdzie indziej, a Facebook, Google czy Amazon nad Wisłą nie mają się czym martwić. Wciąż mogą wykazywać tu śmiesznie niskie dochody i płacić od nich jeszcze śmieszniejsze, bo zupełnie symboliczne podatki.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną