Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Z panelem na słońce. Skąd zwrot rządu w kierunku fotowoltaiki?

Budowa własnej mikroelektrowni jest dziś łatwiejsza niż kiedykolwiek. Budowa własnej mikroelektrowni jest dziś łatwiejsza niż kiedykolwiek. dimitrova / PantherMedia
Ulgi podatkowe, tanie kredyty i dotacje napędzą fotowoltaiczną rewolucję w Polsce.

Polski prosument (czyli konsument i producent energii elektrycznej) wytwarza energię w ponad 99 proc. przypadków z panelu fotowoltaicznego zainstalowanego na dachu domu. Na koniec 2018 r. takich gospodarstw domowych było w Polsce 55,5 tys., ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej. Dla porównania: jeszcze w 2013 r. do polskiej sieci energetycznej podłączonych było zaledwie 40 mikroinstalacji fotowoltaicznych.

Czytaj także: Energetyka próbuje odkleić się od węgla

I ty możesz zostać prosumentem

Budowa własnej mikroelektrowni jest dziś łatwiejsza niż kiedykolwiek. Poza wsparciem z licznych programów unijnych Kowalski może skorzystać z szeregu przywilejów i zachęt. Od stycznia tego roku obowiązuje ulga termomodernizacyjna, dzięki której może on odliczyć od podatku dochodowego do 53 tys. zł wydatków na ogniwa fotowoltaiczne, ale też koszty ich instalacji (wraz z osprzętem) i montaż. Do tego może skorzystać z niedawno ogłoszonego programu „Mój Prąd” i otrzymać w formie dotacji 5 tys. zł na zakup ogniw – pod warunkiem że do transakcji doszło po 23 lipca tego roku. Wnioski w sprawie wypłat (niestety tylko w formie papierowej) można będzie składać na przełomie sierpnia i września. Do walki o prosumentów ruszyły też banki (PKP BO i BOŚ), uruchamiając niskooprocentowane pożyczki na zakup i instalacje mikroelektrowni słonecznych.

Czytaj także: Ceny prądu wychodzą z zamrażarki

To jednak nie wszystko. Na rozpoczynającym się 31 lipca posiedzeniu senatorowie zajmą się nowelizacją ustawy o OZE, która sprawi, że prosumentem będą mogły zostać nie tylko gospodarstwa domowe (tak jest teraz), ale też przedsiębiorstwa i spółdzielnie energetyczne. Jeśli ustawa przejdzie (a wszystko na to wskazuje), te grupy podmiotów będą objęte tzw. systemem opustów. W efekcie właściciele instalacje OZE o mocy do 10 kW za każdą wyprodukowaną kilowatogodzinę energii elektrycznej będą mogli odebrać 0,8 kilowatogodziny z sieci za darmo. Większe mikroelektrownie (o mocy 10–50 kW) dostaną 0,7 kilowatogodziny.

Skąd słoneczny zwrot rządu

Hojność rządu dla fotowoltaiki może budzić zdziwienie, szczególnie że rząd PiS jest bardziej znany z zamiłowania do walki z wiatrakami niż wspierania zielonej energii. Słoneczny afekt ma jednak przede wszystkim charakter pragmatyczny. Punktem zwrotnym dla rozwoju elektrowni słonecznych w Polsce była fala upałów, jaka przetoczyła się przez kraj w sierpniu 2015 r., doprowadzając sieć energetyczną na granicę blackoutu.

Czytaj także: Na tropie ogniw fotowoltaicznych nowej generacji

Powodem był splot dwóch czynników – szybko rosnącego popytu na prąd, napędzanego przez coraz liczniej instalowane w biurach i domach klimatyzatory, oraz malejącej podaży energii w sieci. Czemu tak się działo? Krajowe elektrownie nie były w stanie pracować z pełnym obciążeniem, bo woda z rzek i jezior, jaką wykorzystuje się do chłodzenia, była zbyt gorąca. Aby uniknąć katastrofy, Polskie Sieci Elektroenergetyczne wprowadziły niewidziany od czasów komunizmu 20. stopień zasilania, który zmusił największych konsumentów prądu do wyłączenia swoich fabryk, aby odciążyć sieć.

Do blackoutu ostatecznie nie doszło, a sam kryzys stał się impulsem do zmian w polityce energetycznej. PSE w raporcie z wnioskami po kryzysie rekomendowało szeroki rozwój fotowoltaiki, która najwięcej energii dostarcza w najbardziej upalne dni. Rząd PiS podzielił tę diagnozę, ale pomogły mu też warunki rynkowe.

Czytaj także: Prąd plus, czyli będzie drożej

Panele fotowoltaiczne szybko tanieją

Z ostatnich danych Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO) wynika, że koszt budowy farmy fotowoltaicznej o mocy 1 MW spadł w ciągu ostatnich trzech lat o jedną czwartą, z 4 do 3 mln zł. Spadają też ceny instalacji na rynku detalicznym. Obecnie panel fotowoltaiczny o mocy 1 kWp można kupić za mniej więcej 4 tys. zł, czyli o 1 tys. zł taniej niż jeszcze w 2017 r. Na spadek cen wpływa m.in. wygaszenie we wrześniu 2018 r. ceł antydumpingowych na import modułów PV z Chin, jakie w 2013 r. nałożyła Komisja Europejska.

Fotowoltaika będzie zmieniać oblicze polskiej energetyki, stabilizując ją w lecie, a przy okazji – wypychając z rynku prąd z wielkich elektrowni na węgiel – przybliży polski coalexit. Jej rozwój powinno przyspieszyć w 2020 r. wygaśnięcie tzw. ustawy prądowej, która zamroziła ceny energii elektrycznej, tak by nie stały się tematem jesienny wyborów do Sejmu i Senatu. Kowalski, mając do wyboru rosnący rachunek za prąd z sieci i malejący koszt budowy własnej mikroelektrowni, może postawić na to drugie.

Czytaj także: Odrobina optymizmu w myśleniu o walce z globalnym ociepleniem

Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną