Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Ta wojna jest coraz groźniejsza. USA walczą cłami, Pekin juanem

5 sierpnia 2019 r. chiński bank centralny zezwolił, by dolar podrożał do ponad 7 juanów. Na takim poziomie nie był od 11 lat. 5 sierpnia 2019 r. chiński bank centralny zezwolił, by dolar podrożał do ponad 7 juanów. Na takim poziomie nie był od 11 lat. PinkBadger / PantherMedia
1 sierpnia prezydent USA Donald Trump ogłosił wprowadzenie od września nowych ceł na chińskie towary. Chiny odpowiedziały osłabieniem kursu juana, za co zostały okrzyknięte „manipulatorem walutowym”. Wojna handlowa między USA a Chinami wybuchła z nową siłą.

Narastający od półtora roku konflikt handlowy między USA a Chinami przypomina hollywoodzki film sensacyjny z wieloma pościgami, wybuchami i zwrotami akcji. Zła wiadomość jest taka, że filmy te często kończą się „wielką rozwałką”. A w przypadku tego konfliktu stawką jest kondycja globalnej gospodarki.

Od przyjaźni do wyższych ceł

Donald Trump chce wymusić zmianę polityki handlowej Chin, które w 2018 r. miały 419,5 mld dol. nadwyżki w handlu z USA. Stany zarzucają też Pekinowi, że chińskie firmy kradną własność intelektualną od amerykańskich i dzięki temu zyskują nieuczciwą przewagę konkurencyjną na światowych rynkach. Trump stosuje przy tym politykę kija i marchewki. Z naciskiem na kij.

Od 10 maja Stany Zjednoczone podniosły z 10 do 25 proc. cła na towary, których roczny import z Chin sięga 200 mld dol. (10-proc. cła zostały wprowadzone we wrześniu 2018 r. i objęły ponad 5,7 tys. kategorii towarów). Amerykanie zaostrzyli też wojnę technologiczną z Chinami, blokując współpracę firm z chińskim Huawei.

Pod koniec czerwca podczas szczytu G20 w Osace Trump spotkał się jednak z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem. Uzgodnili zawieszenie broni. Trump zdjął restrykcje z Huawei, Chiny miały zwiększyć zakupy amerykańskiej żywności... Amerykanie wznowili negocjacje handlowe z Chińczykami – pod koniec lipca delegacja USA na czele z sekretarzem skarbu Stevenem Mnuchinem oraz reprezentantem ds. handlu Robertem Lighthizerem pojechała nawet do Szanghaju.

Trump najwyraźniej nie był zadowolony z rozmów, bo już 1 sierpnia zaskoczył wszystkich deklaracją na Twitterze, że USA od początku września wprowadzą nowe cła. Tym razem sięgną one 10 proc. i obejmą import z Chin, którego roczna wartość sięga 300 mld dol.

Niespodziewany zwrot akcji spowodował 2 sierpnia dużą przecenę na giełdach. Pogłębiła się w poniedziałek 5 sierpnia, gdy okazało się, że Chińczycy nie zamierzają podkulać ogona, a wojna między Waszyngtonem a Pekinem weszła w nową fazę.

Czytaj także: Apple i Huawei na amerykańsko-chińskiej wojnie handlowej

Pekin walczy juanem

5 sierpnia chiński bank centralny zezwolił, by dolar podrożał do ponad 7 juanów. Na takim poziomie nie był od 11 lat. Była to wyraźna odpowiedź Chin na wypowiedź Trumpa o dodatkowych cłach. Słabszy juan zwiększa bowiem konkurencyjność chińskiego eksportu i łagodzi negatywny wpływ ceł na gospodarkę Chin (choć powoduje wzrost cen importu, co może prowadzić do wzrostu inflacji). Chińczycy w ten sposób zagrali Amerykanom na nosie. Pokazali, do czego są zdolni, by bronić swojej gospodarki w przyszłości.

Amerykański Departament Handlu oficjalnie nazwał Chiny „manipulatorem walutowym” (ostatni raz miało to miejsce w 1994 r.), co oznacza, że będzie domagał się korekty kursu, a jeśli to nie nastąpi, może np. wykluczyć chińskie firmy z zamówień publicznych w USA. W odpowiedzi Chińczycy wstrzymali zakupy nowych produktów rolnych z USA (które uzgodnili z Trumpem w Osace).

Nagła eskalacja konfliktu między dwiema największymi gospodarkami na świecie spowodowała mocną reakcję inwestorów. Indeksy giełdowe straciły 5 sierpnia po 2–3 proc. Kapitał zaczął odpływać z niektórych krajów rozwijających się, np. Indii, Indonezji czy Meksyku. Eskalacja konfliktu spowodowała też gwałtowne osłabienie koreańskiego wona. Kapitał został skierowany przez inwestorów do „bezpiecznych aktywów” – franka szwajcarskiego, złota, obligacji krajów unijnych. Co ciekawe, rentowność obligacji greckich, portugalskich czy hiszpańskich spadła do najniższego poziomu w historii.

Uderzenie w globalny wzrost gospodarczy

Jeśli dojdzie we wrześniu do zaostrzenia wojny handlowej – a na razie wszystko na to wskazuje – ucierpi cała globalna gospodarka. Wyższe cła zwiększają niepewność firm i wstrzymują ich decyzje inwestycyjne. Powodują wzrost kosztów dla konsumentów. Już doprowadziły do spowolnienia gospodarczego w Chinach (w II kw. gospodarka Chin rozwijała się w tempie 6,2 proc., najwolniejszym od 27 lat), które przekłada się negatywnie m.in. na gospodarkę niemiecką. A to właśnie do Niemiec trafia ponad jedna czwarta polskiego eksportu. Eskalacja wojny handlowej może więc dotknąć także Polski.

Czytaj także: Huawei pozywa USA. Kolejny odcinek wojny handlowej

Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną