Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

„Polska rośnie w siłę”. Mrzonki PiS o cudzie gospodarczym

Mateusz Morawiecki Mateusz Morawiecki Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Premier Morawiecki niemalże słowami Edwarda Gierka opowiada, że teraz „Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej”. Niewiele robi sobie z tego, że Polacy przed wyborami chcieliby rozmawiać o czymś innym: o dramatycznej sytuacji służby zdrowia, kosmicznym bałaganie w edukacji i coraz bardziej bijącej po kieszeni drożyźnie.

W poprzedniej kampanii wyborczej do parlamentu PiS opowiadał o „Polsce w ruinie”, ale gdy tylko objął władzę, nastąpił cud. Premier Mateusz Morawiecki w ostatni weekend w Toruniu i Bydgoszczy niemalże słowami Edwarda Gierka opowiadał, że teraz „Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej”. Niewiele robiąc sobie z tego, że według sondaży Polacy przed wyborami chcieliby rozmawiać o czymś innym: o dramatycznie pogarszającej się publicznej służbie zdrowia, kosmicznym bałaganie w edukacji i wreszcie o coraz bardziej bijącej nas po kieszeni drożyźnie.

Niespełnione gospodarcze obietnice PiS

Na żaden z tych tematów premier w Toruniu i Bydgoszczy nie miał nic do powiedzenia. W tych sprawach rząd udaje, że jest dobrze, a po wyborach – oczywiście wygranych przez PiS – będzie jeszcze lepiej. Mateusz Morawiecki nie wspominał też o sprawie, którą on sam przez pół kadencji uważał za najważniejszą – o własnej Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, dzięki której Polska miała się nie tylko rozwijać się szybciej, ale też stać się pionierem innowacyjności. Zagwarantować Polakom europejskie pensje.

Nic z tego nie wyszło. Nie ma mowy o rodzimym samochodzie elektrycznym, nie budujemy dla świata nowoczesnych promów, niestety nie ma się też czym pochwalić program Mieszkanie plus, czyli budowa tanich mieszkań na wynajem. Zamiast lokum w granicach finansowych możliwości młodzi Polacy muszą się zadowolić zerowym PIT. Niestety, tylko do skończenia 26 lat i pod warunkiem, że pracują na etacie lub zleceniach. Osobom, które podjęły ryzyko założenia własnej firmy, rząd PiS nie ma nic do zaoferowania. I, sądząc po słowach premiera, nie ma zamiaru mieć.

Czytaj także: Ceny mieszkań rosną jak na drożdżach. Kiedy będzie taniej?

Ani słowa o służbie zdrowia

Można by złośliwie powiedzieć, że o realizacji własnej strategii premier nie mówi także dlatego, że źle się kojarzy. Przecież SOR to nie tylko skrót od Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, ale także od Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Na SOR-ach chorzy na pomoc lekarską czekają zaś coraz dłużej, a media donoszą o bulwersujących przypadkach, kiedy się nie doczekują i umierają. Sytuacja się szybko pogarsza, deficyt lekarzy staje się coraz bardziej dotkliwy, a w dodatku rezydenci znów zapowiadają protest. To stanowczo nie jest dla premiera tematem do rozmowy z Polakami w kampanii.

Czytaj także: Codziennie w Polsce zamyka się szpitalny oddział

Premier chyba nie zagląda do sklepów

Głównym tematem PiS jest to, że polska gospodarka jeszcze nigdy nie była w tak doskonałej kondycji, a Polakom nie poprawiało się w portfelach aż tak szybko. Dowodem ma być to, że w ciągu ostatnich trzech lat „dochód rozporządzalny” przeciętnego Kowalskiego wzrósł, według słów premiera, o 400–450 zł, czyli trzy razy szybciej niż za poprzedników. Oczywiście premier nie dodaje, że za poprzedniego rządu ceny rosły wolno, a był nawet okres, kiedy martwiliśmy się, że spadają. Co się dzieje z cenami od kilku miesięcy, wie każdy, kto robi zakupy. Widocznie premier do sklepów nie zagląda, więc uznał, że nie ma o czym mówić.

Mateusz Morawiecki przekonuje Polaków, że „znakiem firmowym PiS jest polityka oparta na jakości finansów publicznych i polityce społecznej, która zmienia oblicze całego kraju”. Zapewnia, że „można wprowadzić ogromną zmianę i jednocześnie trzymać finanse publiczne w ryzach”. Posługując się pół- i ćwierćprawdami twierdzi, że państwo polskie panuje nad zadłużeniem i nie ma żadnych powodów do obaw o przyszłość. Niestety, jest to nieprawda.

Czytaj także: Wzrasta liczba Polaków żyjących w skrajnym ubóstwie

Czego Morawiecki Polakom nie mówi

Prawdą jest, że na transfery socjalne rząd PiS przeznacza ogromne sumy, według premiera 80–90 mld zł. Tylko że do tej pory najpoważniejszym wydatkiem było 500 plus na drugie i kolejne dzieci, co kosztowało ok. 24 mld zł rocznie. I jednorazowa 13. emerytura – ponad 10 mld zł. Wysokie wydatki zbiegły się jednak z najwyższym wzrostem gospodarczym, co pozwoliło rządowi w 2018 r. dopożyczyć tylko ok. 10 mld zł i o tyle zwiększyć ciągle rosnący dług państwa. Teraz wchodzimy w okres spowolnienia gospodarki, co prognozuje także Ministerstwo Finansów. Do budżetu popłynie nieco mniejszy strumień pieniędzy, ale wydatki wzrosną o kolejne 30–40 mld zł. Nożyce dochodów i wydatków państwa niebezpiecznie się rozwierają.

Jak PiS chce utrzymać finanse na bezpiecznym poziomie? Pieniądze z ostatecznej likwidacji OFE za rok się skończą, zacznie się fala podwyżek podatków. Trzeba będzie zacząć odbierać Polakom to, co wcześniej dostali. O tym jednak premier z Polakami nie rozmawia, bo po co? Prawdziwym celem jest przecież wygranie jesiennych wyborów.

PiS obiecuje nam europejskie zarobki i wielu wydaje się wiarygodny, bo przez ostatnie lata rosły one szybko, ale przecież nie wszystkim. Teraz ludzie z niepokojem zauważają, że za swoje coraz wyższe pensje w sklepie kupić mogą coraz mniej. I to jest problem, który wyborczy entuzjazm musi jednak studzić.

Czytaj więcej: Polska polityka działa jak „chwilówki”

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną