Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Obiecanki cacanki

Rząd znów majstruje w emeryturach

Trzynastka ma pozwolić nie myśleć, że z emerytury nie da się godnie żyć – przeciętne świadczenie wynosi zaledwie 30 proc. średniej pensji. Trzynastka ma pozwolić nie myśleć, że z emerytury nie da się godnie żyć – przeciętne świadczenie wynosi zaledwie 30 proc. średniej pensji. Igor Morski
Andrzej Duda pięć lat temu wygrał wybory prezydenckie, ponieważ zapowiedział cofnięcie „reformy 67”. W obecnej kampanii ma obiecać emerytury stażowe i kolejny raz skróci wiek emerytalny.
Ze statystyk ZUS wynika, że w naszym kraju jedynie 20 proc. kobiet kończących obecnie aktywność zawodową przepracowało 35 i więcej lat.Marian Zubrzycki/Forum Ze statystyk ZUS wynika, że w naszym kraju jedynie 20 proc. kobiet kończących obecnie aktywność zawodową przepracowało 35 i więcej lat.

Wprowadzenie emerytur stażowych Andrzej Duda obiecywał NSZZ Solidarność już w poprzedniej kampanii wyborczej. Powrót do wcześniejszego wieku emerytalnego miał być tylko pierwszym krokiem w stronę uchronienia Polaków przed pracą „aż do śmierci”. Związkowcy żądają kroku następnego. Pomysł uzależnienia prawa do emerytury od stażu pracy podoba się też konkurencyjnemu OPZZ. Związkowcy są „za”, ponieważ moglibyśmy przechodzić na emeryturę jeszcze wcześniej niż w wieku 60 lat (kobiety) i 65 (mężczyźni). Wyborcom też to się może spodobać. Pod pewnymi warunkami.

Z przywileju kończenia aktywności zawodowej o kilka lat wcześniej niż obecnie miałyby skorzystać głównie osoby wykonujące pracę fizyczną. Na przykład kasjerka w dyskoncie, jeśli zatrudniła się w wieku 18 lat, emerytką mogłaby zostać już jako 53-latka, o ile legitymowałaby się 35-letnim stażem pracy oraz opłacaniem w tym czasie składek na ZUS. Mężczyzna zyskiwałby takie prawo po 40 latach, czyli nawet jako 58-latek. Tak radykalnego skrócenia Polakom „przymusowej pracy” przestraszył się jednak nawet sam prezydent. W projekcie emerytur stażowych, który wyciekł do mediów, dodano ograniczenie wiekowe – kobiety miałyby się stawać emerytkami dopiero w wieku 55 lat, mężczyźni – 60. Czyli i tak aż o pięć lat wcześniej niż obecnie. Ciągle brzmi dobrze, o wiele lepiej niż argument, że w żadnym z krajów Unii Europejskiej tak wcześnie pracy się nie kończy.

Jeden na jednego

Przecieki, że ZUS na prośbę Kancelarii Prezydenta liczy, ile by taka wyborcza obietnica kosztowała, mogły zjeżyć włosy na głowie. I nie chodzi tylko o koszt wcześniej wypłacanych świadczeń, na które w jednym tylko roku ZUS musiałby znaleźć dodatkowe 11 mld zł.

Kompletnej ruinie uległby rynek pracy, na którym już teraz, po powrocie do wcześniejszego wieku emerytalnego, pracodawcy częściej szukają chętnych do pracy niż ludzie zatrudnienia.

Polityka 9.2020 (3250) z dnia 25.02.2020; Rynek; s. 46
Oryginalny tytuł tekstu: "Obiecanki cacanki"
Reklama