Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Kto się nie zmieści za rządową tarczą? Luki w przepisach

Luki w tarczy to efekt bardzo szybkiej pracy nad bardzo szerokim zakresem zagadnień, ale też zagmatwania polskiego systemu prawnego. Na zdjęciu premier Mateusz Morawiecki i prezes NBP Adam Glapiński Luki w tarczy to efekt bardzo szybkiej pracy nad bardzo szerokim zakresem zagadnień, ale też zagmatwania polskiego systemu prawnego. Na zdjęciu premier Mateusz Morawiecki i prezes NBP Adam Glapiński Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Zwolnienie ze składek wszystkich mikrofirm za okres od marca do maja 2020 r. to jedno z narzędzi wsparcia, które rząd obiecał w ramach tzw. tarczy antykryzysowej. Co poszło nie tak?

„Gazeta Wyborcza” napisała o pewnym mikroprzedsiębiorcy, któremu ZUS odrzucił wniosek o zwolnienie ze składek. Zwolnienie wszystkich mikrofirm za okres od marca do maja 2020 r. to jedno z narzędzi wsparcia dla przedsiębiorców i ochrony miejsc pracy, które rząd obiecał w ramach tzw. tarczy antykryzysowej. Co poszło nie tak?

Czym i dla kogo jest tarcza antykryzysowa

To, co rząd nazywa tarczą antykryzysową, to w większości przepisy z 31 marca o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych „z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19, innych chorób zakaźnych i wywołanych nimi sytuacji kryzysowych”. Wprowadza zarówno zwolnienie ze składek ZUS dla najmniejszych firm (art. 31 zo), jak i możliwość ubiegania się o dofinansowanie do wynagrodzeń przez mikro, małe i średnie firmy, którym spadły obroty (art. 15 zzb), czy też 5 tys. pożyczki dla mikroprzedsiębiorców (art. 15 zzd).

Tarcza. Różne definicje w tej samej sprawie

Problem polega na tym, że w ustawie używa się dwóch różnych systemów definicji. W efekcie starosta powiatowy, dzielący środkami na dopłaty do wynagrodzeń i pożyczek, może uznać firmę za mikroprzedsiębiorstwo, ale dla ZUS będzie ona już za duża, więc zwolnienie ze składek jak na razie jej nie przysługuje.

Na potrzeby ustalania prawa do dopłat i pożyczek wykorzystywana jest definicja z art. 7 ust. 1 ustawy z 6 marca 2018 r. (Prawo Przedsiębiorców). W jej świetle mikroprzedsiębiorca w jednym z ostatnich dwóch lat obrotowych miał przychód poniżej 2 mln euro i zatrudniał średniorocznie nie więcej niż 10 pracowników w przeliczeniu na pełne etaty, z wyłączeniem pracowników przebywających na urlopach macierzyńskich, urlopach na warunkach urlopu macierzyńskiego, urlopach ojcowskich, rodzicielskich i wychowawczych, a także zatrudnionych w celu przygotowania zawodowego. W praktyce przez takie przedsiębiorstwo może przewijać się więcej niż 10 osób, jeżeli część pracuje w niepełnym wymiarze (np. 12 osób na pół etatu) lub zajmowała się ostatnio opieką nad dziećmi. Mikroprzedsiębiorcą jest też ktoś, kto zatrudnia dziewięć osób i dowolną liczbę zleceniobiorców.

Z kolei prawo do zwolnienia ze składek na ubezpieczenia społeczne wyznaczane jest przez liczbę osób zgłoszonych do ubezpieczenia. Może z niego skorzystać płatnik składek, który 29 lutego 2020 r. zgłosił do ubezpieczenia nie więcej niż 10 osób. Zgłoszonymi są również osoby pracujące na podstawie umowy zlecenia i korzystające z urlopów macierzyńskich, rodzicielskich i wychowawczych. To znacznie zawęża grono beneficjentów tej ulgi. Do ilu? Nie wiadomo, takie dane ma tylko ZUS.

Czytaj też: Nadchodzi wielki przełom w ekonomii

Komu przysługują ulgi, czyli jak doszło zamieszania

Wszystko to w ustawie zapisano od początku. Trudno tu się dopatrywać celowego wprowadzania w błąd opinii publicznej, w tym potencjalnych beneficjentów. Do nieprawidłowych wniosków prowadzi jednak lektura tzw. przewodnika po tarczy antykryzysowej, opracowanego przez PFR. Można w nim znaleźć informację, że zarówno trzymiesięczne zwolnienie z ZUS, jak i 5 tys. zł pożyczki przysługuje „mikrofirmom 1–9 osób”.

Jak do tego doszło? Najpewniej przez niedopatrzenie prawodawców i osób uczestniczących w konsultacjach projektu. Prawdopodobnie za przepisy dotyczące zwolnienia ze składek odpowiadali specjaliści od ubezpieczeń społecznych, funkcjonujący w systemie innych definicji i ustaw, a za pozostałe – osoby opierające się na co dzień na prawie przedsiębiorców. Każda ze stron cel – ulgi dla firm do 10 pracowników – uznała za zrealizowany.

Czytaj także: Tarcza, czyli listek figowy

Za szybka praca nad wieloma tarczami

Ta i inne luki w tarczy to efekt bardzo szybkiej pracy nad bardzo szerokim zakresem zagadnień, ale też zagmatwania polskiego systemu prawnego. Nasze prawo przypomina grę jenga. To wysoka wieża z drewnianych klocków, z której gracze kolejno wysuwają jakiś klocek i kładą go na samą górę. Z każdą zmianą wieża traci stabilność. Dopóki wszyscy wykonują ruchy ostrożnie i z namysłem, udaje się ją zbalansować. A kiedy graczom zaczyna się spieszyć, dzieją się takie właśnie rzeczy. Wieża upada.

Co mają więc robić mikroprzedsiębiorcy, którzy są za duzi na ZUS? Chyba na razie czekać i składek nie płacić (ulgi dotyczą tylko niezapłaconych składek – jeżeli ktoś opłacił marcowe składki w terminie, to już ich od ZUS nie odzyska). Trwają prace nad nowelizacją tarczy, które mają rozszerzyć zwolnienia ze składek na płatników, którzy zgłosili do ubezpieczenia do 49 osób – nie mylić z małym przedsiębiorcą. Oni zwolnieni będą tylko z połowy niezapłaconych składek.

Czytaj też: Duda i Morawiecki dali koncert życzeń. Tarcza napędzi inflację

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną