Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Tarcza 3.0 nie dla najsłabszych

Jadwiga Emilewicz i Mateusz Morawiecki Jadwiga Emilewicz i Mateusz Morawiecki Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Sejm odrzucił większość poprawek Senatu do tarczy 3.0. Przyjęto te mniej znaczące, natomiast odrzucone wskazują, że PiS nawet nie próbuje pomóc najsłabszym. Władza ich po prostu nie zauważa.

Najważniejsza odrzucona poprawka opozycji przewidywała wzrost zasiłku dla bezrobotnych do 1800 zł. Obecnie jego wysokość wynosi od 869 zł brutto (483 zł na rękę) do 1033 zł (701 zł na rękę). Wysokość zależy od stażu pracy. To zaledwie równowartość od 25 do 31 proc. płacy minimalnej, raczej trudno z tego wyżyć. Koalicja Obywatelska postulowała więc podniesienie zasiłku do 1800 zł. Większość rządząca poprawkę jednak odrzuciła.

Morawiecki się cieszy, bo bezrobotnych nie przybywa

W tym samym czasie premier Mateusz Morawiecki cieszył się, że dzięki rządowi bezrobotnych wcale szybko nie przybywa. Jakby nie wiedział, że osoby, które dostały wymówienie w kwietniu czy maju, do statystyk trafią dopiero w czerwcu. Jakby nie czytał analiz ekonomistów bankowych (np. Citi Handlowego), którzy przewidują, że między majem a czerwcem miesięcznie będzie w Polsce tracić pracę blisko 200 tys. kolejnych osób. Jakby w końcu nie słyszał własnej wicepremier Jadwigi Emilewicz, która też przewiduje, że liczba bezrobotnych wzrośnie jeszcze w tym roku do 1,5 mln, a ministerstwo pracy szacuje, że nawet do 2 mln. Powodów do radości i zadowolenia z siebie tak naprawdę więc premier nie ma.

Czytaj także: Tarcze nie zachęcają do zwolnień. Ale są z nimi inne problemy

PiS wychodzi na żer. Szuka głosów, a nie sposobów na pomoc

Zamiast poprawkę przyjąć i zacząć wypłacać wyższe zasiłki, Morawiecki obiecuje. Że zasiłek wzrośnie, chociaż tylko do 1300 zł, ale za to osoby, które stracą pracę, dostaną też przez trzy miesiące dodatek solidarnościowy, po 1200 zł. Tylko nie bardzo wiadomo kiedy. Zapewne tuż przed wyborami. Bo nie o pomoc dla bezrobotnych tu chodzi, ale o kupienie ich głosów, żeby nie zdążyli z poczucia wdzięczności ochłonąć.

Łukasz Lipiński: Kampania Dudy bez kontaktu z rzeczywistością

Gdyby myślano przede wszystkim o ludziach w trudnej sytuacji, to po prostu rozszerzono by także krąg uprawnionych do zasiłku. Obecnie otrzymuje go zaledwie 20 proc. osób, które straciły pracę. Z czego żyje pozostałe 80? A może to nieważne, bo z badań wynika, że ta grupa najrzadziej chodzi głosować?

Jak zarobić na wrażliwości

Drugą bulwersującą odrzuconą poprawką jest postulowane przez opozycję zwolnienie z podatku od darowizny, dochodowego oraz VAT od zakupów wyrobów medycznych, środków odkażających dla szpitali, domów pomocy społecznej czy zakładów opiekuńczo-leczniczych. Zaopatrzenie placówek najbardziej narażonych na atak koronawirusa jest obowiązkiem rządu, z którego ten rząd się nie wywiązał. To społeczeństwo, przedsiębiorcy i zwykli obywatele zrzucali się, żeby chorzy, lekarze i pielęgniarki mieli maseczki, kombinezony ochronne, a ci, którzy tego wymagają, mogli zostać podłączeni do respiratorów. Żeby można było pomagać bez zwiększonego ryzyka dla własnego zdrowia. Na tej wrażliwości społeczeństwa państwo chce teraz zarabiać, pobierać od niej podatki. To po prostu wstyd.

Czytaj także: Tarcz przybywa, z pomocą dla przedsiębiorców krucho

Pokaz siły i nieliczenia się z opozycją

Poprawki, które przyjęto, były potrzebne, ale nie zrekompensują tych odrzuconych. Na przykład ta rozszerzająca krąg uprawnionych do okresowego zwolnienia z ZUS dla samozatrudnionych o osoby, których miesięczny dochód nie przekroczył 7 tys. zł. Przedtem autorzy pomylili przychód z dochodem. Przychód w przypadku właściciela sklepu to wartość sprzedanych towarów, która nie mogła przekraczać 15 681 zł miesięcznie. Ale o ile przychód w przypadku np. informatyka to prawie dochód, o tyle w przypadku właściciela sklepu dochód jest symboliczny. Poprawka to uwzględnia. Zwolnienie z ZUS należy się teraz samozatrudnionemu, którego dochód miesięczny nie przekracza 7 tys. zł.

Czytaj także: Absurdy PiS. Maląg i przerywany stosunek pracy

Głosowanie poprawek do tarczy 3.0 nie miało na celu usprawnienia instrumentów pomocy państwa adresowanych do przedsiębiorców dotkniętych skutkami pandemii. Było, tak jak wszystkie poprzednie głosowania, pokazem siły i nieliczenia się z opozycją. Jeśli PiS coś zamierza przedsiębiorcom „dać” (z naszych składek i podatków), to na pewno nie na wniosek opozycji.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną