Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Pełzający lockdown. Czy przedsiębiorcy to wytrzymają?

Po basenach, aquaparkach i siłowniach nie będą mogły normalnie działać także bary i restauracje. Po basenach, aquaparkach i siłowniach nie będą mogły normalnie działać także bary i restauracje. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Powtarzamy scenariusz z wiosny, tyle że w wolniejszym tempie – gospodarka zamyka się na raty, za to bez żadnych perspektyw odmrożenia.

Od jutra wchodzimy w kolejny etap zamrażania gospodarki. Po basenach, aquaparkach i siłowniach nie będą mogły normalnie działać bary i restauracje. Ta branża do niedawna generowała ok. 37 mld zł polskiego PKB. Teraz pozostanie jej tylko sprzedaż jedzenia na wynos, co dla części lokali oznacza „tylko” spore straty, a dla innych, nastawionych zwłaszcza na zamożniejszego klienta, konieczność całkowitego zamknięcia. Tak samo jak wiosną.

Jednak inaczej niż kilka miesięcy temu rząd robi wszystko, żeby stworzyć pozory normalności. Oto nie mamy do czynienia z tzw. lockdownem, idziemy ponoć wciąż drogą środka (to nowe ulubione sformułowanie premiera), a gospodarka ma działać w miarę normalnie. Ale to zaklinanie rzeczywistości, bo w rzeczywistości idziemy nie drogą środka, tylko drogą z wiosny – tyle że wolniej. Obostrzenia są po prostu wprowadzane etapami, a taktyka salami ma uspokoić społeczeństwo i nie wywoływać paniki. Jednak równocześnie oznacza to, że prawdopodobnie kolejne ograniczenia wciąż są przed nami. Pozostało jeszcze zamknięcie przedszkoli, przejście na tryb zdalny także najmłodszych klas szkół podstawowych oraz ograniczenie działalności centrów handlowych, fryzjerów i sklepów niespożywczych.

Czytaj także: Runął mit. Wyjazd do Polski? Teraz już nie

Pełzający czy kompletny lockdown?

Dla gospodarki taki pełzający lockdown tylko pozornie jest lepszą wiadomością niż lockdown niemal kompletny. Rząd wprowadza nowe ograniczenia i jednocześnie daje złudną nadzieję, że dzięki nim krzywa zachorowań zacznie się wypłaszczać. Po kilku dniach z ubolewaniem stwierdza, że nic takiego nie nastąpiło, więc obostrzenia rozszerza. Ten scenariusz można powtarzać wielokrotnie, ale jest on zabójczy nie tylko dla kolejnych branż. Jest tragiczny dla całej gospodarki, bo zniechęca konsumentów do robienia zakupów ponad te, które są niezbędne, a sektory wciąż otwarte i tak ponoszą coraz większe straty z powodu ogólnej atmosfery obaw i niepewności, pogarszanej przez codzienne, hiobowe wieści o liczbie zgonów.

Co z tego, że na przykład hotele są czynne, skoro nie ma targów i kongresów, a na wyjazdy turystyczne trudno mieć ochotę? Co z tego, że centra handlowe są czynne, skoro nie można już w nich normalnie zjeść, a kina nie mają czego grać nawet dla jednej czwartej widzów? Co gorsza, ogólną niepewność wzmagają coraz dziwniejsze przepisy, jak ten o zakazie wszelkiej aktywności w grupach powyżej pięciu osób. Właśnie dowiedzieliśmy się, że nie dotyczy on jedynie towarzyskich spotkań, ale również aktywności gospodarczej. Teraz tysiące firm zastanawiają się, co to dla nich oznacza.

Czytaj też: Słowacja przetestuje wszystkich. Co jej to da?

Potrzebujemy maksymalnego zamknięcia

Sytuacji epidemiczna jest rzeczywiście bardzo trudna, bo wymknęła się kilka tygodni temu spod kontroli, a lawinowy przyrost chorych w ciężkim stanie wyczerpuje rezerwy służby zdrowia w błyskawicznym tempie. W tym momencie trzeba skończyć z socjotechniką, co właśnie zrobił w dramatycznym wystąpieniu premier Czech, wyrażając przy okazji skruchę za swoje błędy. Skruchę, której próżno szukać u polityków rządzących Polską. Nie są oni nawet w stanie powiedzieć bolesnej prawdy.

A prawda jest taka, że potrzebujemy maksymalnego zamknięcia i ograniczenia aktywności tak społecznej, jak i gospodarczej. Potrzebujemy go jednak nie bezterminowo, a przez określony czas, aby faktycznie ograniczyć przyrost zachorowań. Pełny lockdown jest tragiczny i dla kondycji psychicznej, i dla gospodarki, ale taki ostry lockdown, trwający 2–3 tygodnie, to na pewno rozwiązanie dużo lepsze od pełzającego lockdownu, który potrwa zapewne wiele miesięcy i zrujnuje nas wszystkich.

Sprawdź, jakie jest twoje ryzyko, że zarazisz się koronawirusem

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną