Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

2021, czyli dużo nowych niskich podatków

W 2021 r. czeka nas kumulacja podatków. W 2021 r. czeka nas kumulacja podatków. AndreyPopov / PantherMedia
Nie tylko „estoński” CIT, opłata cukrowa i od „małpek” – w 2021 r. wzrosną m.in. stawki podatku od nieruchomości i psa, akcyza na samochody używane czy opłaty za wywóz śmieci. Czeka nas kumulacja zmian podatkowych.

W 2021 r. czeka nas wiele zmian w podatkach – część z nich dotknie tylko firmy, ale wiele z nich odczują także konsumenci. Ta kumulacja to efekt odłożenia niektórych zmian prawnych, które miały wejść w życie w 2020 r., długofalowej polityki uszczelniania podatkowego i poszukiwania nowych dochodów dla obciążonych przez pandemię finansów publicznych.

Rząd wprowadzi tzw. podatek Pigou

Największe zmiany czekają politykę prozdrowotną, w ramach której rząd wprowadzi tzw. podatek cukrowy. Podstawowa opłata wyniesie 50 gr za litr napoju z dodatkiem substancji słodzących. Obciążenie dodatkowo wzrośnie, jeśli napój będzie zawierał taurynę lub kofeinę (+10 gr/litr) i jeśli zawartość cukru w 100 ml napoju przekroczy 5 g (+5 gr/litr za każdy dodatkowy gram). Plan budżetu na 2021 r. przewiduje wpływy z tytułu nowego podatku na poziomie 3 mld zł, które w 96,5 proc. zasilą Narodowy Fundusz Zdrowia. Z części opłat zwolnione będą m.in. napoje zawierające ponad 20 proc. soku owocowo-warzywnego oraz izotoniki, podatek nie obejmie zarejestrowanych suplementów diety, wyrobów medycznych i preparatów do karmienia niemowląt.

Czytaj także: Z projektu podatków „prozdrowotnych” zostają strzępy

Według szacunków Credit Agricole wprowadzenie podatku cukrowego spowoduje wzrost cen tanich napojów gazowanych o 35 proc., a napojów owocowych i nektarów – średnio o 10 proc. Jeszcze większe podwyżki prognozuje Polska Federacja Producentów Żywności; jej zdaniem niektóre napoje podrożeją nawet o 40 proc. Łącznie podatek przełoży się na zauważalny wzrost inflacji w kategorii żywności i napojów bezalkoholowych oraz całego koszyka CPI – odpowiednio o 0,7 proc. i 0,2 proc.

Zmiana może pozytywnie wpłynąć na nawyki żywieniowe Polaków (zastępowanie słodzonych napojów zdrowszymi sokami lub wodą), oznacza jednak także problemy finansowe dla przedsiębiorstw. Przy szacunkowych wartościach elastyczności cenowej popytu (ok. 1,1) 35-procentowy wzrost cen spowoduje zmniejszenie zapotrzebowania o prawie 40 proc. Najwięcej stracą międzynarodowe koncerny, jednak to dla mniejszych, lokalnych producentów może on oznaczać problemy z utrzymaniem rentowności.

Czytaj także: Drożyzna się rozkręca, najbardziej ucierpią rodziny z dziećmi

Walka z „małpkami”

W ramach podatku cukrowego wprowadzona zostanie również „opłata małpkowa”, która obejmie napoje alkoholowe w opakowaniach o pojemności do 300 ml. Wartość podatku naliczana będzie od zawartości czystego, 100-procentowego alkoholu – 25 zł za 1 litr. Oznacza to wzrost cen najmniejszych butelek 40-procentowej wódki o 15 proc., a win musujących – o 5–10 proc. Wpływy z opłaty stanowić będą przychody NFZ (50 proc.) oraz dochody gmin, w których nastąpiła sprzedaż alkoholu (50 proc.).

Rzeczywiste dochody mogą okazać się mniejsze, niż przewidywali prawodawcy, bo przedsiębiorcy jeszcze przed wejściem nowych przepisów w życie znaleźli sposób na ich obejście. W sieci sklepów Żabka pojawiły się tzw. małpy – alkohole o objętości 350 ml. Na razie większe butelki zaprezentowała jedynie wódka Staromiejska. Może się okazać, że plany ograniczenia spożycia alkoholu przyniosą dokładnie odwrotne skutki – klienci zaczną kupować większe butelki w obawie przed przepłacaniem.

Zachęty do inwestowania

W życie wejdą także przepisy o podatku dochodowym od osób prawnych. Chodzi przede wszystkim o wdrożenie tzw. estońskiego CIT, w ramach którego przedsiębiorstwa będą mogły opóźnić rozliczenie podatku dochodowego do czasu wypłaty zysku udziałowcom (lub akcjonariuszom). Firmy będą mogły wybrać nową formę opodatkowania na cztery lata – z opcją przedłużenia o kolejne cztery.

Wprowadzenie nowej formy opodatkowania obarczone będzie jednak wieloma warunkami – wspólnikami spółki muszą być tylko osoby fizyczne, przychód w poprzednim roku obrotowym nie może przekroczyć 100 mln zł i musi co najmniej w połowie być wygenerowany przez działalność operacyjną. Ponadto spółka będzie musiała zatrudniać minimum trzech pracowników, nie może posiadać udziałów w innych podmiotach, a w ciągu dwóch lat będzie musiała zwiększyć poziom inwestycji o co najmniej 15 proc. Według szacunków Ministerstwa Finansów z rozwiązania może skorzystać ok. 200 tys. podmiotów. Z ulgi nie skorzystają m.in. start-upy, które pozyskały finansowanie od venture capital lub inwestora branżowego, oraz firmy, które rozwijają się za granicą przez przejęcia.

Rozwiązanie w założeniu jest atrakcyjne dla przedsiębiorców, zachęca do reinwestycji, utrzymania wyższej płynności, która będzie szczególnie ważna w czasie kryzysu. Liczne warunki mogą jednak znacznie ograniczyć jego skuteczność, co przełoży się również na mniejsze korzyści dla gospodarki.

Czytaj także: PiS funduje przedsiębiorcom regulacyjny zawrót głowy

Problemy dla spółek komandytowych

W 2021 r. wejdzie w życie również rozszerzenie rozliczeń spółek komandytowych, które będą musiały płacić CIT, mimo że formalnie nie mają osobowości prawnej. Rozwiązanie miało obowiązywać od 1 stycznia 2021 r., jednak po konsultacjach ostateczny termin został odroczony na 1 maja. Do tego czasu przedsiębiorcy muszą zdecydować, czy zgadzają się na nowe obciążenie, czy jednak wolą zmienić formę prawną, np. na spółkę jawną. Przeszkodę w przekształceniu spółki może stanowić tzw. klauzula unikania opodatkowania, z której organy kontrolne będą mogły skorzystać, aby udowodnić dążenie do optymalizacji podatkowej.

Podobnie jak w przypadku spółek z.o.o. i akcyjnych bazowa stopa podatku wyniesie 19 proc. Możliwe będzie jednak skorzystanie z preferencyjnej 9-procentowej stawki, jeśli firma uzyska status małego podatnika, tzn. jej roczne przychody będą mniejsze niż równowartość 2 mln euro. Podatek nie obejmie dochodów osiągniętych przed zmianą przepisów.

Prawo rodzi także dodatkowe obciążenie dla komandytariuszy, którzy w nowych warunkach podlegać będą podwójnemu opodatkowaniu. Pod ścisłymi warunkami możliwe będzie częściowe (50 proc.) zwolnienie z PIT, maksymalnie do kwoty 60 tys. zł. W tym przypadku również organy regulacyjne będą mogły zarzucić wspólnikowi stosowanie działań optymalizacji podatkowej. Dochody komplementariuszy będą zwolnione z PIT.

Sklepy zapłacą więcej

Dodatkowe obciążenie dochodów odczuje sektor spożywczy. Od stycznia w życie wejdzie podatek od sprzedaży detalicznej, wprowadzony już w 2016 r. Szybko został zawieszony, bo Komisja Europejska uznała jego niezgodność z zasadami rynku UE. Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości (wiosną 2019 r.), unieważniającym decyzję KE, podatek miał zostać wprowadzony od stycznia 2020 r. Ze względu na odwołanie Komisji zawieszenie przedłużono do lipca. Mimo braku ostatecznej decyzji TSUE Ministerstwo Finansów zdecydowało się przywrócić podatek od początku 2021 r.

Daniną zostaną objęte sklepy o miesięcznym przychodzie przekraczającym 17 mln zł. Od nadwyżki naliczana będzie stawka 0,8 proc., natomiast od nadwyżki ponad 170 mln zł – 1,4 proc. Według szacunków wpływy budżetowe z tytułu tego podatku w 2021 r. sięgną 1,5 mld zł.

Czytaj także: Biedronka pod ostrzałem UOKiK. A kiedy Orlen?

Rząd zamierza zwiększyć obciążenie mimo licznych apeli ekspertów. Według raportu „Społeczno-gospodarcze skutki wdrożenia podatku od sprzedaży detalicznej” przygotowanego przez SGH projekt powinien zostać porzucony ze względu na warunki gospodarcze, w jakich został opracowany – inne niż obecne. Ich zdaniem pandemia już teraz spowodowała straty w sektorze na poziomie 3,5 mld zł, a dodanie kolejnych obciążeń może doprowadzić do utraty rentowności przez ponad połowę głównych detalistów. Spowoduje to m.in. zmniejszenie skali inwestycji i innowacji, osłabienie pozycji polskiego handlu w Europie oraz konieczność likwidacji do 25 tys. miejsc pracy.

Wprowadzenie nowych opłat sprawi, że efektywna stopa opodatkowania sektora spożywczego wzrośnie do ok. 50 proc. zysku brutto, co czyni go jednym z dwóch najmocniej obciążonych sektorów gospodarczych na świecie – obok naftowego i bankowości w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (stopa efektywna 55 proc.).

Czytaj także: Bajki o odzyskanych miliardach z VAT

I wiele innych…

Oprócz opisanych zmian podatników zarówno osoby fizyczne, jak i firmy czeka jeszcze wiele nowych lub podwyższonych podatków i opłat. O ok. 4 proc. zwiększone zostaną stawki podatku od nieruchomości i „od psa”, akcyza na niektóre samochody używane może wzrosnąć nawet dziesięciokrotnie, a zwolnienie z VAT przestanie obejmować towary importowane spoza Unii (np. z portali typu AliExpress). W wielu gminach wyższe będą opłaty lokalne – m.in. za wywóz śmieci. W wyniku zmian prawa unijnego w życie wejdzie również podatek „od plastiku”. Opłata za każdy kilogram nieposegregowanego tworzywa wyniesie 0,8 euro. Docelowo będzie to prowadziło do próby przeniesienia części ciężaru na konsumentów, np. poprzez wprowadzenie systemu kaucyjnego.

Czytaj także: Luka przestała się zmniejszać, rząd więcej z VAT nie wyciśnie

Według zapowiedzi Ministerstwa Finansów 2020 r. uda się zakończyć z deficytem niższym niż zawarty w wiosennej nowelizacji (109,3 mld zł). Niezależnie od ostatecznej wartości będzie on jednak zdecydowanie wyższy od dotychczasowego rekordu w XXI w. – 46,2 mld zł (2016). W przyszłym roku rząd zamierza kontynuować walkę ze skutkami pandemii covid-19 poprzez stymulację fiskalną oraz zachęty dla inwestorów. Realizacja postulatów wymaga jednak nowych środków, które zostaną pozyskane m.in. ze zwiększenia podatków i opłat. Nieodpowiednie i nierównomierne obciążenie może przynieść skutki przeciwne do zamierzonych – doprowadzić do zmniejszenia rentowności w niektórych sektorach, podnieść koszty życia. I wydłużyć okres gospodarczej odbudowy po kryzysie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną