Im wyżej wchodzisz, tym bardziej wystawiasz niedyskretną część ciała, w którą możesz dostać kopniaka – mówi stare powiedzenie. Daniel „wszystko mogę” Obajtek, prezes PKN Orlen, menedżer naftowy, wydawca prasowy, Człowiek Wolności tygodnika „Sieci” i odkrycie biznesowe prezesa Kaczyńskiego, przekonuje się o tym nie pierwszy raz. Ujawnione przez „Gazetę Wyborczą” taśmy z nagraniami rozmów Obajtka, z czasów, gdy wszystko mógł, ale na skalę gminy Pcim, a najwyżej powiatu myślenickiego, nie są jakimś szokującym wydarzeniem. To kolejny odcinek serialu.
W poprzednich odsłonach dziennikarskich śledztw mogliśmy dowiedzieć się m.in. o rozmaitych sprawach, które od samego początku wielkiej kariery byłego wójta Pcimia za nim się ciągną. M.in. te dotyczące jego pracy w firmie wuja, gdzie pojawiły się podejrzenia wyprowadzenia większej kwoty. A potem jeszcze sprawa karna z podejrzenia o korupcję, która przeciągnęła się do 2016 r., a wtedy prokuratura jakoś straciła do niej serce i ją umorzyła. Posłowie opozycyjni od dawna próbowali zainteresować CBA potężnym majątkiem, którego dorobił się pcimski wójt, jeszcze zanim stał się „Napoleonem biznesu” (to komplement z gali Człowieka Wolności) i ulubionym prezesem prezesa. Wszystkie te wyliczenia, pytania o grunty, domy i nieruchomości w Pcimiu i nad morzem jakoś nie wzbudzają na razie szczególnego zainteresowania służb.
Czytaj także: Daniel Obajtek – prymus prezesa
Trzęsie gospodarką, rozstawia ministrów i premiera
Ale fakt, że się pojawiają w przestrzeni medialnej, musi Obajtka niepokoić.