Tim Cook, 60-letni szef koncernu Apple, i Mark Zuckerberg, 36-letni założyciel i prezes Facebooka, raczej za sobą nie przepadają. Dzieli ich spora różnica lat, doświadczeń i inne spojrzenie na świat. Oficjalnie nic nie wiadomo o personalnych animozjach, ale konflikt ich firm to dziś najpoważniejsze starcie wśród technologicznych gigantów.
Apple, Facebook, Microsoft, Amazon i Alphabet (właściciel wyszukiwarki Google) starają się dyskretnie rozwiązywać spory. Obecnie mają silnego, wspólnego adwersarza – polityków po obu stronach Atlantyku, którzy nawołują do ostrzejszych regulacji, do egzekwowania należnych podatków od gigantycznych zysków, a nawet do rozbicia najpotężniejszych koncernów na mniejsze spółki. Tym bardziej dziwić może toczony publicznie spór między Apple i Facebookiem.
Apple zarabia przede wszystkim na sprzedaży swoich drogich urządzeń, jak iPhone, iPad czy iMac. Drugie, coraz ważniejsze źródło jego zysków to przychody ze sklepu AppStore, z którego osoby używające telefonów czy komputerów Apple pobierają różne aplikacje. Z kolei dla Facebooka zdecydowanie najważniejsza jest sprzedaż reklam. Na internetowym rynku reklamowym hegemonami są Facebook i Google, Apple nie odgrywa istotnej roli.
Reklamowy ostrzał
Najważniejsza różnica między Apple i Facebookiem to podejście do ochrony prywatności. Dla Apple prywatność to, jak podkreśla koncern na swojej stronie internetowej, nie tylko jedna z najważniejszych wartości, ale wręcz fundamentalne prawo człowieka. Ta deklaracja brzmi może i patetycznie, ale jednocześnie jest dzisiaj najważniejszym komunikatem marketingowym koncernu. Kto wydaje ponad tysiąc dolarów na nowy telefon, ma czuć się w pełni bezpieczny. Apple obiecuje, że będzie walczyć o prawo do prywatności użytkowników jego sprzętu, nawet jeśli oznacza to konflikt z innymi koncernami.