Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Mieszkaniowy Bezład. Rząd chce zarobić na wynajmujących

Średnia cena mieszkań w Warszawie właśnie przekroczyła 12 tys. zł za metr. Średnia cena mieszkań w Warszawie właśnie przekroczyła 12 tys. zł za metr. mkos83 / PantherMedia
Mamy bardzo oryginalną politykę mieszkaniową. Z jednej strony rządzący pompują bańkę na rynku nieruchomości, a z drugiej chcą więcej niż dotąd zarabiać na ich wynajmie.

Według danych NBP już około połowy mieszkań nie jest kupowanych na własne potrzeby, ale na wynajem lub po prostu jako lokata kapitału. To efekt prawie zerowych stóp procentowych przy równocześnie 5-procentowej inflacji – wielu oszczędzających zabiera pieniądze z banków i lokuje je na rynku nieruchomości. Efekt? Średnia cena mieszkań w Warszawie właśnie przekroczyła 12 tys. zł za metr, a w wielu dużych miastach deweloperzy nie nadążają z zaspokajaniem szalonego popytu. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się w takich warunkach również lokale na rynku wtórnym, w tym tak jeszcze niedawno źle oceniana wielka płyta. Teraz inwestujący w nieruchomości nie wybrzydzają – byle tylko wydać pieniądze, bo zakładają, że za kilka miesięcy ceny mieszkań i domów będą jeszcze wyższe. Spirala się nakręca.

Czytaj więcej: Ruch w nieruchomościach

Węgrzy nie inspirują Rady Polityki Pieniężnej

Obsadzona głównie przez PiS Rada Polityki Pieniężnej stóp procentowych podnosić wciąż nie chce, chociaż tak robią Węgrzy, również walczący z wysoką inflacją, porównywalną z naszą. Zazwyczaj to właśnie bratankowie są dla partii rządzącej Polską główną inspiracją, ale nie tym razem. Prawie zerowe stopy pompują bańkę na rynku nieruchomości i w najbliższym czasie się to prawdopodobnie nie zmieni. Bo mieszkania kupują zarówno ci, którzy ratują oszczędności przed inflacją, jak i ci, którzy korzystają z wyjątkowo tanich kredytów hipotecznych.

Rząd chce zarobić na wynajmujących

Rynkowi nieruchomości przy okazji tzw. Polskiego Ładu przyjrzał się uważnie i rząd. Niestety, nie ma on żadnego pomysłu na powstrzymanie galopady cen. Ma za to pomysł, jak na niej zarobić. Na celowniku znaleźli się właściciele wynajmujący lokale. Mogą oni rozliczać się z fiskusem na dwa sposoby. Pierwszy to uwzględnianie przychodów z najmu tak jak wszystkich innych – według normalnej skali PIT (17 lub 32 proc.). Drugi to ryczałt – 8,5 proc. dla rocznych przychodów z najmu poniżej 100 tys. zł i 12,5 proc. powyżej tej kwoty. Na pierwszy rzut oka korzystniejszy jest ryczałt, jednak nie pozwala on na żadne odliczenia. Tymczasem kto wybierze standardowe rozliczenie, ten może odjąć od przychodu wydatki na remonty, urządzenie lokalu, a także amortyzację nieruchomości. W niektórych sytuacjach właśnie ta forma rozliczenia okazuje się korzystniejsza.

Ale przy okazji Polskiego Ładu nie będzie ona już możliwa. Wszyscy właściciele mają regulować swoje należności wobec państwa poprzez ryczałt. Część z nich narzeka, że straci na nowych rozwiązaniach i nie wiedziała o nich, gdy podejmowała decyzję o inwestowaniu w nieruchomości. Rząd jednak nie zamierza zmienić zdania. Zdaniem polityków PiS ryczałt jest uczciwszy i dzięki niemu kreatywni inwestorzy nie będą już mogli unikać płacenia podatków. To może i prawda, ale pokazuje kompletny absurd polskiej polityki mieszkaniowej.

Absurdalna polityka mieszkaniowa

Mimo szumnych obietnic publiczne budownictwo na wynajem ma wciąż marginalne znaczenie, a Mieszkanie Plus okazało się wizerunkową katastrofą. Lokali komunalnych przybywa w bardzo wolnym tempie, a podstawowe znaczenie mają inwestycje deweloperskie, nastawione na zysk. Trudno zresztą się oburzać, że prywatne firmy chcą zarobić na swojej działalności. Kto musi bądź chce wynajmować mieszkania (bo nie podoba mu się pomysł zadłużania na kilka dekad), ten jest najczęściej skazany na prywatnych właścicieli. Rząd może oczywiście zmusić ich do płacenia wyższych podatków, jednak oni te koszty spróbują przerzucić na wynajmujących, podnosząc im czynsz. Mogą też w ogóle zrezygnować z wynajmowania lokali, co zresztą dzieje się coraz częściej.

Czytaj także: Flipperzy, czyli jak dodać ceny mieszkaniom

Przybywa mieszkań traktowanych wyłącznie jako lokata kapitału, które stoją puste, czasem nawet niewykończone, a ich właściciele planują odsprzedaż, gdy ceny jeszcze wzrosną. A równocześnie od ekspertów słyszymy, ile to setek tysięcy lokali wciąż brakuje w Polsce. Majstrowanie w podatkach od najmu w żaden sposób nie zmieni tej absurdalnej sytuacji. Przeciwnie, będzie sprzyjać szarej strefie – wykazywaniu niższych wpływów z najmu niż rzeczywiste i wprowadzaniu dodatkowych opłat od najemców, ukrywanych przed fiskusem. Nie bardzo wiadomo, o jaki ład chodzi PiS, ale na rynku nieruchomości bezład będzie jeszcze większy.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną