Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Minister finansów przykładnie ukarany za Polski Ład. I nic z tego nie wynika

Minister finansów Tadeusz Kościński podał się do dymisji. Minister finansów Tadeusz Kościński podał się do dymisji. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Za bałagan spowodowany Polskim Ładem symbolicznie odpowie Tadeusz Kościński, który chyba go nawet nie przeczytał. Ale też nie dopilnował, żeby polityczny zarys projektu był przynajmniej spójny.

O tym, że Kościński rezygnuje ze stanowiska, nie poinformował sam premier, wiadomość ujawniono po posiedzeniu kierownictwa PiS. Liderzy partii na poważniejszą rekonstrukcję rządu na razie się nie zdecydowali.

Twarzą projektu, który miał znacznie zwiększyć szanse PiS w zbliżających się wyborach parlamentarnych, był Mateusz Morawiecki, który nie tylko zachował stanowisko, ale na razie ma pełnić także funkcję ministra finansów. Jego entuzjazm w wychwalaniu nieprawdziwych sukcesów rządu najwyraźniej jest jeszcze potrzebny.

Czytaj też: Kto straci na podatkowej rewolucji Morawieckiego

Minister finansów w rządzie PiS. Figurant

Dymisja ministra finansów kiedyś potrafiła zachwiać kursem złotego, oznaczała też zwykle jakąś zmianę w polityce gospodarczej rządu. To było dawno, w czasach, gdy stanowisko ministra finansów oznaczało jednocześnie tekę wicepremiera. Potem o ministrze mówiło się już tylko jako księgowym, zaszczyt bycia wicepremierem go nie spotykał, miał jedynie pilnować, żeby wydatki państwa nie rozjeżdżały się za bardzo z przychodami. To też było dawno, zanim władzę objęło Prawo i Sprawiedliwość.

Obecnie minister finansów nie odgrywa już żadnej istotnej roli. Nie wie nawet, ile pieniędzy i na co państwo wydało. Bo obok oficjalnego budżetu, za wykonanie którego odpowiada minister finansów, jest drugi – w Banku Gospodarstwa Krajowego i Polskim Funduszu Rozwoju, niewiele mniejszy od tego oficjalnego. Tadeuszowi Kościńskiemu nic do tych pieniędzy, to zaskórniaki premiera. Wydaje tak, żeby partii rządzącej wyborczo się to opłaciło.

Ani parlament, ani obywatele nie mają żadnej kontroli, jak z tego drugiego budżetu wydawane są pieniądze, do kogo i na jakie cele trafiają. Najwyższa Izba Kontroli, która corocznie kontroluje wszystkie wydatki instytucji publicznych – to dzięki kontroli NIK dowiedzieliśmy się, że CBA z Funduszu Sprawiedliwości kupiło Pegasusa – nie ma prawa sprawdzać, co robi z publicznymi pieniędzmi BGK i PFR. To tajemnica bankowa, minister finansów też nie ma nad tym kontroli. PiS sprowadził go do roli figuranta. Ma wykonać, co poleci partia.

Soboń, Nowak, Morawiecki

Jeśli więc komentatorzy interesują się tym, kto przyjdzie na miejsce Tadeusza Kościńskiego, to nie dlatego, że ma to jakieś znaczenie dla polskiej gospodarki. Osoba nowego ministra po prostu będzie dowodem, która frakcja w PiS zdołała przeforsować na to stanowisko swojego kandydata, a więc jest silniejsza. Jej wpływy w partii rosną.

Gdyby tekę otrzymał Artur Soboń, znaczyłoby to, że Morawiecki utrzymał na razie pozycję. Za Piotrem Nowakiem, obecnym ministrem rozwoju i technologii, stoi Jacek Sasin, to jego faworyt. Gdyby pojawił się ktoś inny, to też nie dlatego, że „stoją” za nim kompetencje, ale wpływowa grupa polityków PiS. To, że na razie obowiązki ministra wykonywał będzie Morawiecki, oznacza, że żadna z grup nie okazała się silniejsza, ale to tylko kwestia czasu.

Czytaj też: Morawiecki powinien odpowiedzieć za podatkowy chaos

Polski Ład. Winny się znalazł

A co z ofiarami Polskiego Ładu? Nimi posłowie się jeszcze nie zajęli. Nie mają czasu. Żadnych projektów ustaw, chociaż w części naprawiających podatkowy bubel, na razie nie przygotowano. Nie wiadomo też, kto te naprawcze projekty ma przygotować, bo chyba nie ci, którzy Polski Ład spaprali. I raczej nie Soboń, którego ściągnięto do resortu finansów, żeby ten nieład poskładał. To już czwarte ministerstwo, w którym ma rozwiązywać palące problemy, choć w żadnym jeszcze procesu uzdrawiania nie dokończył.

Wielka reforma podatkowa okazała się wielkim niewypałem. Uderzyła nie tylko w osoby nieco lepiej zarabiające, co było zamierzone, ale także w zarabiających bardzo mało. Przedtem na rękę dostawali więcej, korzystali z 8 tys. zł ulgi podatkowej. Teraz ulga niby wzrosła do 30 tys. zł, ale już obok PIT muszą płacić 9 proc. składki na zdrowie. Bubel, co raczej było celowe, ukarał dobrze zarabiające samotne matki, ale „wrzutka” w trakcie prac legislacyjnych nagrodziła potężną ulgą rodziny z czworgiem dzieci i świetnie zarabiającym ojcem, takie jak rodzina premiera Morawieckiego i ministra sportu Kamila Bortniczuka. Wielkie przywileje otrzymali ci, którzy… kupią i wyremontują zabytkowe pałacyki. Czyżby lex Obajtek?

Dziur, niejasności i niedoróbek jest w Polskim Ładzie mnóstwo. Ludzie pomstują, więc kogoś trzeba było przykładnie ukarać. Padło na Kościńskiego, kolegę premiera (obaj pracowali w banku WBK). Polacy, których bałagan pozbawił sporej części dochodów, ale też – w trakcie roku podatkowego – wiedzy, ile podatku państwu się od nich należy, pozostają z nierozwiązanym problemem.

Czytaj też: Polki i Polacy opowiadają nam o Polskim Ładzie

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną