Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Wojna domowa w PiS: gazowa wendeta. Prezes PGNiG zrezygnował ze stanowiska

Daniel Obajtek Daniel Obajtek Andrzej Hulimka / Forum
W środku toczącej się tuż za granicami wojny, która zaopatrzenie w gaz uczyniła sprawą kluczową, niespodziewanie ze stanowiska prezesa PGNiG zrezygnował Paweł Majewski. Jaką wojnę toczy teraz PiS i jak bardzo zagraża to naszemu bezpieczeństwu energetycznemu?

Prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Paweł Majewski złożył rezygnację ze stanowiska. Tyle dowiadujemy się z niezwykle lakonicznego, oficjalnego komunikatu państwowej spółki gazowej. Majewski to już trzeci prezes PGNiG od 2020 r., który nagle żegna się ze stanowiskiem. I to w samym środku toczącej się tuż za granicami wojny, która czyni kluczowymi sprawy zaopatrzenia w gaz, uniezależniania się od Rosji i szukania alternatywnych źródeł zaopatrzenia. Teraz to już naprawdę chodzi o nasze bezpieczeństwo energetyczne, więc dobrze by było, gdyby PGNiG był kierowany przez osobę, która nie musi się dowiadywać od pracowników, gdzie dziś pracuje i o co z tym gazem chodzi.

Czytaj także: Czy Polska przestanie importować gaz, ropę i węgiel z Rosji?

Wojna domowa w PiS

Wygląda na to, że Paweł Majewski nie wytrzymał wojennego napięcia. I nie o wojnę w Ukrainie tu chodzi, ale o wojnę domową w PiS. Bo Majewski trafił do PGNiG za sprawą prezesa Orlenu Daniela Obajtka i za sprawą Obajtka musi się ze stanowiskiem pożegnać. Nie pytajcie, jak to możliwe, że o obsadzie jednej spółki Skarbu Państwa decyduje prezes drugiej spółki. Po prostu możliwe, bo tu chodzi o Obajtka, osobę, z którą musi się liczyć nawet premier. Obajtek ma dziś cel, który sam sobie wyznaczył: chce stworzyć multienergetyczny koncern, łącząc Orlen z Lotosem i PGNiG.

Sprawa z Lotosem wciąż jest niedopięta, Komisja Europejska ma się wypowiedzieć, czy scenariusz połączenia z udziałem saudyjskiego Saudi Aramco, węgierskiego MOL i polskiego Unimotu jest tym, co może zaakceptować. Natomiast w sprawie przyłączenia PGNiG do Orlenu nie ma zastrzeżeń. Dlatego Obajtek prze do jak najszybszego przejęcia gazowej spółki, bo tu nie musi szukać zagranicznych partnerów i wysłuchiwać uwag, że Węgrzy z MOL są poukładani z Rosjanami i wpuszczając ich na nasz rynek, otwieramy go dla Rosjan.

Czytaj także: Węgierski MOL wchodzi do Polski. Kto wyszedł na tym lepiej?

Jest tylko jeden problem: PGNiG nie za bardzo garnie się pod skrzydła Orlenu. Załoga spółki niczym Ukraińcy jest przywiązana do suwerennego bytu i kiepsko reaguje na argumenty, że o wszystkim decyduje właściciel (czytaj: politycy PiS), bo „kto ma akcje, ten ma władzę”. Poczucie godności i suwerenności wynika ze skali spółek – PGNiG jest większe od Orlenu. Więc pojawiają się argumenty, że jeśli ktoś kogoś ma przejmować, to może PGNiG Orlen, a nie odwrotnie.

Daniel Obajtek, jako się rzekło, rozdaje karty w państwowej gospodarce, a w każdym razie w sektorze paliwowo-energetycznym. Operację przejmowania PGNiG zaczął więc w 2020 r. od wyrwania spółki z rąk Piotra Naimskiego, uważanego za głównego stratega energetycznego PiS. Stanowisko stracił wówczas Piotr Woźniak, a na jego miejsce przyszedł Jerzy Kwieciński, z zawodu minister, ostatnio szef resortu finansów. W Orlenie mówią, że przed objęciem stanowiska Kwieciński odbył kilka rozmów z Obajtkiem i wiedział, na co się pisze. Miał przygotować PGNiG do przejęcia przez Orlen. Zamiast tego zaczął sypać piasek w tryby fuzji, więc po dziesięciu miesiącach musiał się ze stanowiskiem pożegnać.

Czytaj także: Czebol Orlen. Ta fuzja jednak nie wypali?

Potem na jeszcze krótszą chwilę w fotelu zasiadł jako p.o. prezes Jarosław Wróbel, zaufany człowiek Obajtka, a wówczas wiceprezes PGNiG. Wkrótce Obajtek uznał, że Wróbel bardziej przyda się w Gdańsku, więc go przerzucił do Lotosu na stanowisko wiceprezesa ds. innowacji i inwestycji. Natomiast do PGNiG z Lotosu Obajtek przerzucił Majewskiego, menedżera otrzaskanego z pracą w spółkach Skarbu Państwa, znającego tajniki wielkiej polityki. I co najważniejsze, zaufanego ministra Jacka Sasina. Obajtek jest z Sasinem w sojuszu, a ponieważ Majewski sprawdził się w Lotosie jako sprawny wykonawca polityki Orlenu, wydawał się dobrym kandydatem do PGNiG.

I zdaje się, że przekonanie, że jest dobry, zgubiło go. Jak Kwieciński zaczął Obajtkowi wierzgać. Sprawdziła się stara maksyma, że punkt siedzenia określa punkt widzenia. Majewski popełnił kilka niewybaczalnych dla Obajtka grzechów. Najpoważniejszym było złożenie doniesienia do prokuratury na Jarosława Wróbla z zarzutem, że doprowadził do strat w wysokości 40 mln zł. Potem zaczął mnożyć problemy utrudniające połknięcie PGNiG przez Orlen. Liczył, że protektor i wyniki spółki go obronią. Zwłaszcza dziś, gdy wojna sprawiła, że PGNiG staje się spółką podwójnie strategiczną. Nie docenił siły Obajtka, który nielojalności nie toleruje. I skończyło się tak, jak skończyło. Takie wendety to typowy element działania państwowej gospodarki. Paweł Majewski ma jednak szansę, że z ran zadanych mu przez Obajtka jakoś się wyliże. Pojawiło się bowiem hasło wskrzeszenia ministerstwa energii, do kierowania którym Majewski ma być ponoć przymierzany. Może się jeszcze okazać, że stanie się – formalnie – zwierzchnikiem Obajtka. Ale ja bym na to specjalnie nie liczył.

Czytaj także: Dorota Kania w zarządzie Polska Press, a PiS bliżej Putina

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną