Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Jaka praca już się nie opłaca

Młodzi nie chcą tyrać. Czy to koniec wielkich korporacji?

„Korporacje przestały być rozwojowe dla nowych pokoleń pracowników.” „Korporacje przestały być rozwojowe dla nowych pokoleń pracowników.” Getty Images
Z Moniką Borowiecką, mentorką biznesu, o tym, jak się zmienia dzisiejszy model pracy i dlaczego korporacje nie sprawdzą się w szybko zmieniającym się świecie.
Monika BorowieckaBogdan Jabłoński Monika Borowiecka

MARTYNA BUNDA: – Korporacje się kończą?
MONIKA BOROWIECKA: – W jakimś sensie tak. Na pewno kończy się pewna epoka w historii, w której korporacje odgrywały znaczącą rolę. To one kształtowały nas jako pracowników, współpracowników, wychowywały nasze elity i wpływały na to, jakie mieliśmy marzenia i cele. A w sensie zawodowym wręcz spowodowały, że w ogóle zaczęliśmy sobie te cele stawiać i świadomie je realizować. I pytać, jakich kompetencji potrzebujemy, żeby osiągnąć to, co chcemy. Korporacje to były ogromne zasoby wiedzy i pieniędzy. W rozwoju potransformacyjnej Polski to był skok kwantowy.

Współtworzyła pani tamten świat.
Urodziłam się w takim momencie, że napisałam w życiu jedno CV i wystarczyło. Dostałam angaż w otwierającej się wówczas w Polsce międzynarodowej korporacji Mars, zajmującej się m.in. słodyczami. Pewnie jest parę powodów, dla których lepiej niż inni albo nieco szybciej zrozumiałam, czego właściwie ta korporacja próbuje mnie nauczyć. A uczyła elastyczności, niesztampowego myślenia w ramach tych kubików, z których się składała. Za bezpieczeństwo odpowiadała struktura, system, skrypty, a my byliśmy od rozwoju, od świeżego ducha.

Wcześnie musiałam pogodzić się z tym, że tak naprawdę nie ma nic stałego; miałam cztery lata, gdy zmarła moja mama, potem obserwowałam, jak ta śmierć jeszcze przez dekady wpływa na moich najbliższych, i nie był to dobry wpływ. W wieku 14 lat straciłam też ojca. W dodatku sama młodo zostałam matką. Szybko musiałam nauczyć się szukania poczucia bezpieczeństwa gdzie indziej niż w unikaniu zmian.

W dodatku pierwsza posada, jaką dostałam w firmie, to była robota przedstawiciela handlowego; praca bez stałego adresu, biurka, w ciągłej improwizacji. Proszę sobie wyobrazić, że w tamtych czasach spotykaliśmy się z ważnymi klientami na przykład w McDonald’sach.

Polityka 28.2022 (3371) z dnia 05.07.2022; Temat tygodnia; s. 19
Oryginalny tytuł tekstu: "Jaka praca już się nie opłaca"
Reklama