Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Mamy efekt domina w energetyce – czekają nas drastyczne podwyżki cen prądu

Już trzy wielkie państwowe spółki energetyczne złożyły w URE wnioski o podwyżki cen dla odbiorców domowych. Już trzy wielkie państwowe spółki energetyczne złożyły w URE wnioski o podwyżki cen dla odbiorców domowych. yanik88 / PantherMedia
Trzymajmy się za kieszeń, bo wszystko drożeje w zawrotnym tempie. A najbardziej energia. Benzyna kosztująca prawie 8 zł, węgiel, który – jeśli pojawia się w składach opału – przekracza już 3 tys. zł za tonę. Coraz droższy jest gaz. A teraz jeszcze szykują się podwyżki cen prądu.

Jak ustalił portal WysokieNapiecie.pl, już trzy wielkie państwowe spółki złożyły w URE wnioski o podwyżki cen dla odbiorców domowych. Bo odbiorcy prowadzący działalność gospodarczą, którzy zdani są na kaprysy państwowej energetyki, dostają już od dawna informacje o nowych cenach.

Ceny prądu w górę. Czeka nas niespotykany wzrost kosztów energii

O ile wzrosną nasze domowe rachunki, jeszcze nie wiadomo, ale z cen notowanych na Towarowej Giełdzie Energii wynika, że sporo. Prezes URE zatwierdzający taryfy musi brać pod uwagę uzasadnione koszty spółek energetycznych, w tym tę najważniejszą, czyli ceny energii, jakich życzą sobie ich wytwórcy. A takich wzrostów na TGE jak obecnie nie notowano jeszcze nigdy w historii. Na tzw. rynku bilansującym cena dochodzi do 2,5 tys. zł za megawatogodzinę (MWh). Tymczasem średnia cena, po jakiej gospodarstwa domowe (taryfa G11) dziś jeszcze kupują prąd, to 400 zł/MWh.

Oczywiście żadne gospodarstwo domowe nie rozlicza się w megawatogodzinach, bo zużycie w ciągu całego roku to w sumie 0,9–1,4 MWh. Jednak trzeba też pamiętać, że sama cena prądu to tylko połowa rachunku, jaki musimy uregulować, resztę stanowią opłaty za dostarczenie tej energii do naszego mieszkania. I właśnie z tymi opłatami dziś niektóre spółki energetyczne kuglują, zwłaszcza te, które zawarły umowy gwarantujące odbiorcom stałą cenę energii przez rok czy dwa lata. Prąd więc sprzedają po cenie jak dawniej, za to radykalnie rosną dodatkowe pozycje, np. „opłata handlowa”.

Czytaj także: Chrust plus i wracamy do PRL. Czym będziemy grzać?

Posucha na rynku węgla

Rynek energii wpadł w spiralę cenową z kilku powodów. Najważniejszy jest brak paliwa. Polskie elektrownie węglowe jeszcze niedawno nie wiedziały, co robić z zalegającym węglem, bo pandemia ograniczyła popyt na prąd, a umowy z kopalniami zmuszały je do odbioru czarnego złota. Teraz sytuacja się odwróciła – popyt na energię w Polsce i za granicą wzrósł, a embargo na rosyjski węgiel sprawiło, że paliwa zaczęło dramatycznie brakować. Bo nasze elektrownie intensywnie go spalały, by wykorzystać wysokie europejskie ceny, i eksportowały energię, a i w Polsce wzrosło zapotrzebowanie.

Dziś na europejskim rynku węgla jest posucha, bo rosyjskiego paliwa zabrakło, a wzrósł popyt – niektóre kraje przeprosiły się z węglem i wróciły do palenia nim w elektrowniach. Wprawdzie węgiel podrożał, ale gaz, popularny w europejskiej elektroenergetyce, jeszcze bardziej (wiadomo – embargo). Do tego dołożyło się gorące lato, które zwiększa zapotrzebowanie na energię, a zmniejsza możliwości jej produkcji. Nawet Francja, którą uznawaliśmy za kraj wyjątkowo bezpieczny energetycznie, przeżywa dziś kryzys, bo siłownie jądrowe wymagają chłodzenia wodą, a upał i susza zmuszają do redukowania pracy bloków. W efekcie rząd francuski chce ostatecznie znacjonalizować swój koncern energetyczny EdF, by ratować go przed bankructwem. EdF nie jest bowiem w stanie dostarczyć odbiorcom zakontraktowanej energii po cenach, do jakich się zobowiązał. By wywiązać się z umów, musi ją sam kupić na rynku, więc będzie musiał solidnie dołożyć do interesu.

Czytaj także: Bajki o złej Unii i jeszcze gorszym CO2. „Zbliżamy się do granic obłędu”

W energetyce zaczął działać efekt domina. Upadek jednej kostki w jednym kraju powoduje, że przewracają się kolejne w następnych. Brak gazu sprawia, że w wielu państwach rośnie zapotrzebowanie na węgiel i rosną jego ceny. Polska ma własny węgiel, ale za mało nawet na potrzeby krajowej energetyki. Węgla brakuje nie tylko w składach opałowych, ale także na hałdach przy elektrowniach i elektrociepłowniach. Elektrownie mają obowiązek dysponować odpowiednimi zapasami, które latem powinny być gromadzone z myślą o zimie. Tymczasem zapasów nie ma i nie wiadomo, jak je zgromadzić. Trzeba myśleć o imporcie węgla, a ceny rosną, więc należy w kalkulacjach uwzględniać ceny ARA (wzorzec cenowy z portów Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) plus niemałe koszty logistyki. A kolejka w portach robi się coraz dłuższa.

Czytaj także: Węglowa derusyfikacja Polski

Bilans trzeszczy, co trzaśnie pierwsze?

Do tego jeszcze polskie elektrownie węglowe są mocno wysłużone i często ulegają awariom. Ostatnio dopadła je istna plaga awarii, co sprawiło, że bilans zaczął trzeszczeć, ceny na TGE skoczyły i konieczny był import. Eksperci podejrzewają, że część tych awarii jest symulowana – po prostu elektrownie chcą zachować węgiel na cięższe czasy. Cała ta operacja sprawiła, że dziś energia w Polsce nagle zrobiła się jedną z najdroższych w Europie, a to oczywiście przełoży się na nasze rachunki.

Tkwimy więc w paliwowo-energetycznym klinczu, który niechybnie sprawi, że coś trzaśnie. Tylko nie wiadomo, co pierwsze – popyt czy podaż. Albo firmy nie wytrzymają wzrostu cen energii, ograniczą działalność, a to przyspieszy recesję, albo wytrzymają i wtedy nie wytrzyma energetyka zmuszona do racjonowania energii. Oby tylko nie trzasnęła nasza wytrzymałość.

Czytaj także: Kogo rząd chce skusić na dopłaty do węgla?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną