ZUS brakuje 12 mld zł. Wbrew pozorom to nie jest najgorsza wiadomość dla tych, którzy już są emerytami. Oni swoje świadczenia dostaną na czas w dotychczasowej wysokości. ZUS, prawdopodobnie, pożyczy brakujące pieniądze z banku i będzie je musiał oddać wraz z odsetkami. Ale problem jest i będzie narastał. Liczba emerytów rośnie bowiem o wiele szybciej, niż rzesza ludzi pracujących, a to z ich składek wypłaca się bieżące emerytury. Albo więc składki będą rosły, co grozi rozszerzeniem się szarej strefy, albo pracować będziemy coraz dłużej. Przywileje mundurowych i wojskowych, którzy na emerytury mogą przechodzić już po 15 latach pracy, są nie do utrzymania, finansowanie przez podatników w ponad 90 proc. świadczeń dla rolników - podobnie.
Tak naprawdę to nie ZUS ma problem, ale państwo, czyli my wszyscy. Utrzymując nieracjonalne przywileje dla jednych grup, innych Polaków wepchnie w jeszcze głębszy kryzys. Dziś należy bowiem robić wszystko, żeby była praca. Jeśli listy przywilejów się nie skróci, miejsc pracy będzie ubywać jeszcze szybciej, niż obecnie. Jako emeryci z kryzysu nie wyjdziemy, nie tędy droga.