Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

G20: O nas na razie bez nas

Gdyby Polskę zaproszono na jeden ze szczytów G20, warto się zastanowić, jaki może być nasz wkład w reformę światowych finansów

Trudno się dziwić, że tak po ludzku jest dziś w Polsce wielu ludziom przykro. Choć niektóre media przed londyńskim szczytem G20 podgrzewały atmosferę, spekulując na temat ewentualnego zaproszenia dla naszego kraju, tym razem znów musimy obejść się smakiem. I trzymać kciuki za Czechów, mających reprezentować cała Unię Europejską. Oczywiście słowa Jarosława Kaczyńskiego o wielkiej kompromitacji to zdecydowana przesada, ale niedosyt pozostaje.

Tyle tylko, że w podobnej jak Polska sytuacji jest też szereg innych państw, które można by określić grupą „na progu G20" - choćby Holandia, mająca gospodarkę niemal tej samej wielkości co my. Gdyby jednak kolejne kraje przestąpiły ten próg, mielibyśmy grupę G25, a może nawet G30. Trudno się dziwić zatem Brytyjczykom, którzy w pewnym momencie musieli zamknąć listę gości. Choć możemy żonglować liczbami i udowadniać, że już jesteśmy w pierwszej dwudziestce świata, lub niewiele nam do niej brakuje, cierpimy z powodu braku innego atutu, który pomógł Arabii Saudyjskiej czy Argentynie. Nie jesteśmy niestety państwem o kluczowym znaczeniu regionalnym i nikt w Europie Środkowej nie postrzega nas jako lokalnego lidera. Może poza nami samymi.

Gdybyśmy jednak zostali zaproszeni na jeden z kolejnych szczytów G20, warto już teraz się zastanowić, jaki może być wkład Polski w reformę światowych finansów. Jak wyobrażamy sobie rolę Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy systemu kontroli rynków finansowych? Obawiam się, że na razie mamy światu w temacie nowego ładu gospodarczego stosunkowo niewiele do zaoferowania. Może poza ewentualną kłótnią między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem o to, który z nich zająłby wygospodarowane dla Polski miejsce. Bo choć o zaproszenie na następny szczyt trzeba się z pewnością starać, to dwóch krzeseł w klubie gospodarczych potęg raczej nam nikt w przewidywalnej przyszłości nie da.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną