W ten sposób reprezentant Samoa dołączył do elitarnego grona prawdziwych sportowców, którzy swymi startami mówią głośne NIE powszechnej komercjalizacji i pogoni za rekordami za wszelką cenę. Do galerii tej trafiają jedynie największe indywidualności rozmaitych mistrzostw i igrzysk olimpijskich. Tacy jak przykładowo Eddie The Eagle Edwards, który na olimpiadzie w Calgary (1988 r.) udowodnił, że na nartach skakać może każdy, nie tylko oblepieni reklamami mistrzowie. The Eagle do dziś jest zresztą jednym z najsławniejszych sportowców Wielkiej Brytanii. Na tych samych igrzyskach furorę robili bobsleiści z Jamajki, zadając kłam przesądom głoszącym, iż sporty zimowe rozwijają się jedynie w krajach, w których pada śnieg. Nic zatem dziwnego, że ich heroiczny start zainspirował amerykański przemysł kinematograficzny: film „Cool Runnings” cieszył się dużą popularnością na całym świecie.
Na film zasłużyła też z pewnością afgańska sprinterka Lima Azimi, która na mistrzostwach świata w Paryżu, startując w długich spodniach i w zwykłych butach, osiągnęła na 100 m czas 18,37 sek., który byłby zapewne jeszcze lepszy, gdyby biegaczce wytłumaczył ktoś przed zawodami, do czego służą bloki startowe. Nie można też zapomnieć o tym pływaku startującym na igrzyskach olimpijskich, który wprawdzie topił się, ale walczył dzielnie. W powyższym niepełnym rejestrze nie ma Polaków, ale to tylko kwestia czasu. Skoro nie mamy większych szans w konkurencji z potęgami, powinniśmy postawić na prawdziwie szlachetny sport.
P.