Zalety grobu były oczywiste: mieścił się na zabytkowym cmentarzu Witomińskim w Gdyni, w uroczym miejscu nieopodal lipy. Wady prawne wydawały się błahe: w momencie darowania był już zasiedlony, spoczywał w nim Michał D., małżonek obdarowującej, ale sytuacja miała ulec zmianie w najbliższym sezonie jesienno-zimowym, kiedy to zgodnie z przepisami można przeprowadzać ekshumacje. Janina D. od lat planowała przenieść męża dwie alejki dalej, do grobowca rodzinnego. Zdążyła mu tam nawet postawić granitowy pomnik.
Grób, w którym Michał D. spoczął czasowo wraz ze Stefanią, od początku podobno nie był docelowy. Zakupiony został w latach 90. jako lokata kapitału. Michał D. zarabiał wówczas w walutach obcych jako marynarz, rodzina miała oszczędności, które Janina D. ulokowała właśnie w tej mogile, bo wszyscy znajomi tak inwestowali. Zakup przeprowadziła w tajemnicy przed Michałem. Mąż wyznawał bowiem w tej kwestii pogląd fatalistyczny: kupienie grobu przed śmiercią to kuszenie złego. Zwłaszcza gdy ma się już jeden – wspólny z teściami, ale zdolny pomieścić jeszcze nawet sześć osób. Z miejscem na dwa niezależne pomniki.
Mimo swej niewiedzy w kwestii zakupu grobu Michał D. zmarł nagle, krótko po transakcji, w lipcu 1993 r. Janina D. powie później, że właśnie śmierć męża tak ją przytłoczyła, że zamiast pochować go od razu z rodzicami (przerażona formalnościami związanymi z obecnością innych osób w krypcie), położyła go w lokacie kapitału.
Pogrzeb zrobiła wystawny i tak popadła w pierwsze długi. Potem jeszcze bardziej nie wystarczało jej na życie bez wsparcia mężowskiego. Z powodu rosnącego wciąż zadłużenia straciła mieszkanie. Wylądowała na ulicy. Okazało się wówczas, że ze wszystkich przyjaciół została jej już tylko Stefania P., wieloletnia sąsiadka, jeszcze z Gdyni.