Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Kobiety w rozpędzie

Polskie feministki od 1989 do dziś

Inicjatywa organizacji Kongresu Kobiet wynika z przyjaźni Magdaleny Środy i Henryki Bochniarz. Na fot. II Kongres Kobiet w Warszawie (od lewej H. Bochniarz, J. Kwaśniewska i M. Środa). Inicjatywa organizacji Kongresu Kobiet wynika z przyjaźni Magdaleny Środy i Henryki Bochniarz. Na fot. II Kongres Kobiet w Warszawie (od lewej H. Bochniarz, J. Kwaśniewska i M. Środa). Lech Gawuc / Reporter
Największy sukces feminizmu w Polsce polega na tym, że słowo feministka przestało oznaczać kompletną wariatkę.
Warszawska Manifa, marzec 2011 r.Jacek Wajszczak/Reporter Warszawska Manifa, marzec 2011 r.
Na Manifie pojawiają się transparenty przeciwko niesprawiedliwym umowom śmieciowym. Tegoroczna Manifa.jakub.szestowicki/Flickr CC by SA Na Manifie pojawiają się transparenty przeciwko niesprawiedliwym umowom śmieciowym. Tegoroczna Manifa.

Przed rozpoczynającym się 17 września Europejskim Kongresem Kobiet polskie feministki ujawniły wewnętrzny podział: na liberałki i lewicowe radykalistki. Szybko jednak dodały, że różniły się zawsze, a mimo to w wielu sprawach udało im się zmienić świadomość Polaków.

Sukcesy: przegłosowane przez Sejm kwoty na listach wyborczych i ustawa o przeciwdziałaniu przemocy. Także to, że postulat zrównania płac kobiet i mężczyzn przestał bawić większość męskiej widowni. Przed ruchem kobiecym, mówią działaczki, jeszcze najważniejsza batalia: o prawa reprodukcyjne. Kwestia jest drażliwa, tu sukces wymagałby pełnej jedności.

Dlatego spór na trzy mocne głosy opublikowany niedawno, w „Wysokich Obcasach” – w chwili, gdy pełną parą trwały przygotowania do trzeciej edycji Kongresu (poprzednie czerwiec 2009 i czerwiec 2010 r.), zdziwił Agnieszkę Graff, feministkę i pisarkę. Oto bowiem Katarzyna Bratkowska, współzałożycielka Porozumienia Kobiet 8 Marca, zdystansowała się od założeń Kongresu. Reprezentuje on bowiem – jej zdaniem – interesy silnych kobiet biznesu. Prof. Magdalena Środa, współorganizatorka Kongresu, uważa, że bez realnej władzy (a jej zdobycie wymaga kompromisów i pieniędzy) kobiety pozostaną obywatelkami drugiej kategorii. Kazimiera Szczuka (także współzałożycielka Porozumienia, ale i współtwórczyni Kongresu) wolałaby, żeby różne środowiska kobiece nie zamykały się na siebie.

Agnieszka Graff: – Podział wśród feministek widoczny jest od zawsze, ponieważ cały ruch ma podwójną genealogię. Nurt liberalny pochodzi od Johna Stewarta Milla, lewicowy – od Engelsa i Marksa. Oba musiały się spotkać i zetrzeć. Tylko nie wiem, dlaczego w mainstreamowym piśmie. To jest nasza wewnętrzna rozmowa.

Graff wątpi jednak, żeby ów podział mógł podciąć skrzydła polskiemu feminizmowi – całkiem skutecznemu, jeśli zważyć, jak niedawno nabrał on rozpędu.

1989 – Dwie kobiety przy stole

Przy Okrągłym Stole wśród 60 osób siedziały dwie kobiety: Grażyna Staniszewska po stronie opozycji, po rządowej prof. Anna Przecławska. Na początku lat 90. co prawda krakowska fundacja kobieca eFKa zaczęła już wydawać „Pełnym Głosem”, pierwsze w wolnej Polsce pismo feministyczne, działała też Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Parlament jednak całkowicie zignorował spontaniczny ruch na rzecz referendum w sprawie aborcji, który zebrał ponad milion podpisów. Od 1993 r. obowiązuje więc ustawa antyaborcyjna, dopuszczająca przerwanie ciąży tylko w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety, gwałtu lub nieodwracalnego uszkodzenia płodu.

1995 – Międzynarodówka

W Pekinie wiosną odbywa się IV Światowa Konferencja w sprawie kobiet. Wanda Nowicka z Federacji na rzecz Kobiet: – Czułyśmy, że trzeba jechać. Ponad 40 Polek z organizacji pozarządowych spotkało się wreszcie z działaczkami z Europy i świata. – Rozmawiałyśmy z kobietami z naszego regionu, które podobnie czuły się niezauważane ze swoimi problemami, wspólnie zorganizowałyśmy demonstrację w mieście. Pekin podziałał na nas mobilizująco.

1999 – Babolce

W wielkiej polityce nic się nie zmienia. Posłowie odrzucają w pierwszym czytaniu projekt ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn. Świetnie się bawią podczas debaty. Żartom o babochłopach nie ma końca. W podobnym duchu komentuje dyskusję o feminizmie Tomasz Lis, znany dziennikarz telewizyjny. W jednym z tygodników nazywa działaczki babolcami, realizującymi się wyłącznie przy biurku, oraz hipokrytkami, które nawzajem wydłubują sobie oczy.

W tym mniej więcej czasie Agnieszka Graff pisze felieton do miesięcznika „Cosmopolitan”. Sam fakt, że w takim piśmie pojawia się jej nazwisko, wywołuje reakcję jednej z radykalnych feministek. Graff: – Powiedziała, że się sprzedałam kapitałowi. Osłupiałam, bo naszą rolą nie jest zamykanie się w getcie ani pouczanie publiczności, co ma myśleć o kapitalizmie czy celebrytach. Można powiedzieć, że protestująca feministka daje pierwszy dowód różnorodności.

2000 – Manifa

Zdziwienie kobiet: na poświęconej sytuacji kobiet sesji ONZ w Nowym Jorku Polskę reprezentuje ultrakonserwatysta Jerzy Kropiwnicki.

Na podstawie anonimowego donosu do gabinetu ginekologicznego w Lublińcu wkracza policja. Oszołomioną pacjentkę wiozą do szpitala na przymusowe badania, nie informując o jej prawach.

Oburzone młode kobiety skupione wokół Marii Janion, m.in: Bratkowska, Szczuka, Graff, zakładają Porozumienie Kobiet 8 Marca. Organizują demonstrację, którą nazywają Manifą. Demonstrują przeciwko zajściu w Lublińcu, ale też przeciw tzw. polityce prorodzinnej rządu AWS: dyskryminacji na rynku pracy, zakazowi aborcji, brakowi edukacji seksualnej w szkołach i dopłat do środków antykoncepcyjnych. Przychodzi ponad sto osób. Manify organizowane co roku w wielu miastach, z biegiem lat przeradzają się w ogólnopolski ruch społeczny. W ostatniej brało udział kilka tysięcy osób.

W 2001 r. rząd SLD powołuje urząd pełnomocnika rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn, którym zostaje Izabela Jaruga-Nowacka. Po Jarudze urząd przejmuje jeszcze Magdalena Środa. W 2005 r. rząd PiS likwiduje to stanowisko.

Wiosną 2003 r. Polacy głosują w referendum w sprawie akcesji do UE. Agnieszka Graff: – Jestem zdumiona, kiedy moja siostra feministka Katarzyna Bratkowska wyjaśnia, że głosuje przeciw akcesji do UE, bo to siedziba korporacyjnego kapitalizmu. Mamy więc spór co do naszego stosunku do demokracji.

2005 – Porozumienie Lesbijek

Sejm odrzuca projekt ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn. Hasła Manif stają się coraz bardziej radykalne (Katarzyna Bratkowska przypomina, że pierwsze Manify domagały się parytetów i było to hasło rewolucyjne). Powstaje Porozumienie Lesbijek i od razu bierze udział w warszawskiej Manifie z banerami: „Zgadnij, która z nas jest lesbijką?”.

Podczas Manif delikatnie zaznacza się różnica pokoleniowa. Magdalena Środa bierze udział w większości demonstracji, ale zawsze stara się dystansować (mimo że ma dłuższy niż organizatorki staż feministyczny). W książce „Ta straszna Środa” tłumaczy: „Manify to autorski projekt młodego pokolenia (…). Nie chciałabym, aby ktokolwiek ukradł im ten pomysł. Wspieram je z boku, jako uczestniczka”. Podczas jednej z demonstracji młode kobiety witają ją jako matkę.

2006 – Feministka Rodowicz

Pisarka Manuela Gretkowska ogłasza tekst „Polska jest kobietą”, następnie powołuje ruch społeczny, a wkrótce Partię Kobiet. Pod hasłami o potrzebie mobilizacji politycznej kobiet, zliberalizowania ustawy aborcyjnej czy wsparcia dla matek z dziećmi podpisują się celebrytki niekojarzone zupełnie z feminizmem, na przykład Maryla Rodowicz. Mimo mobilizacji partia nie wchodzi do Sejmu w przyspieszonych wyborach 2007 r.

2007 – Miasteczko marzenie

Pod kancelarią premiera demonstrują pielęgniarki. Kiedy wcześniej wiecowały, niechętnie akceptowały obecność feministek spod znaku Manify. Były nieufne. Ale bariery pękają. Rodzą się przyjaźnie. Więzi między Kazimierą Szczuką, Magdaleną Środą, Anitą Gardias czy Henryką Krzywonos mają swoje konsekwencje polityczne po dziś dzień. Agnieszka Graff: – Kazia Szczuka była najważniejszym spoiwem dwóch środowisk, ale chodziłyśmy tam wszystkie. Zrozumiałam, że to nie są studia gender, tylko życie. Jak kupowałam pielęgniarkom parówki, pierwszy raz byłam w Tesco, bo zwykle robię zakupy na bazarku. Nie jestem zamożna, ale nie wiedziałam, że są na świecie parówki za 1,50 zł, że ludzie je jedzą. Spotkanie z pielęgniarkami było momentem zawstydzenia i spełnieniem marzenia o wspólnocie kobiecej.

Ochronę dla Białego Miasteczka organizują związkowcy z Sierpnia 80. Radykalne skrzydło feministek nawiązuje ze związkowcami mocniejsze więzi ideologiczne.

2009 – Płyną łzy

Z okazji obchodów 20-lecia wolnej Polski odbywa się poświęcona Solidarności wystawa w Muzeum Narodowym, na której jedynym śladem kobiecego wkładu jest zdjęcie sprzątaczki w hali Stoczni Gdańskiej. W odpowiedzi panie organizują Kongres Kobiet Polskich. Inicjatywa wynika z przyjaźni Magdaleny Środy i Henryki Bochniarz. Maria Janion wygłasza wykład inaugurujący: „Solidarność – wielki zbiorowy obowiązek kobiet”. Kobietą 20-lecia zostaje bohaterka pierwszej Solidarności Henryka Krzywonos. O problemach przemocy w rodzinie mówi siostra Małgorzata Chmielewska, temat podejmuje Jolanta Kwaśniewska.

W obradach w Sali Kongresowej PKiN bierze udział ponad 3 tys. kobiet z całej Polski. Tematem przewodnim są parytety na listach wyborczych. Joanna Piotrowska z Fundacji Feminoteka: – Wiadomo było, że mówienie o prawie reprodukcyjnym będzie zbyt kontrowersyjne. Wybrałyśmy kwestię parytetów, chociaż bałyśmy się, że i to hasło jest zbyt radykalne.

Wkrótce powstaje stowarzyszenie Kongres Kobiet Polskich i rozpoczyna obywatelską kampanię na rzecz wprowadzenia parytetów na listach wyborczych. Agnieszka Graff: – Kobiety zobaczyły, że parytety popiera ich ikona, Jolanta Kwaśniewska, że walka o nie to poważna sprawa. Kobiety nie przychodzą się sfotografować z przewodniczącą strajku w Biedronce, tylko z Kwaśniewską. Ja myślę: chcecie Kwaśniewskiej, zapraszamy Kwaśniewską, chociaż nie zawsze się z nią zgadzam.

Magdalena Środa uważa, że inicjatywa trafiła na swój czas. – Kobiety w Polsce zawsze działały w rozproszeniu, nastawione roszczeniowo i skarżąco, dopiero niedawno pojawiła się rzesza takich, które mówią: mnie jest OK, ale chciałabym zrobić coś dla innych. Coś musiało zmienić się w strukturze społecznej, w mentalności, w poczuciu sprawiedliwości.

Joanna Piotrowska: – Żądanie parytetu pięknie zostało przeniesione ze spontanicznej Manify, poprzez Kongres, aż do Sejmu. Co prawda w formie ustawy kwotowej, ale uważamy, że to początek.

 

 

2009 – Zaprzedanie

Różnice wracają tekstem Agnieszki Mrozik, wykładowczyni Gender Studies, i Piotra Szumlewicza, filozofa, którzy z pozycji lewicowych zarzucają Kongresowi nijaki efekt ideologiczny. Ich artykuł ukazuje się w „Gazecie Wyborczej”: „Marząc o przyciągnięciu szerokich mas kobiet, organizatorki imprezy postawiły na show. (…) Gospodynie telewizyjnych programów stały się dostępne dla swoich fanek – uśmiechnięte, bliskie, na wyciągnięcie ręki. A fanki? Na krótką chwilę przeniosły się do wnętrza telewizyjnego świata, co niewątpliwie imponuje, wciąga, uwodzi”.

Agnieszka Graff: – My byłyśmy w ekstazie, a oni twierdzili, że zaprzedałyśmy duszę Henryce Bochniarz, że Lewiatan nie będzie realizował potrzeb i roszczeń eksploatowanych kobiet.

2010 – Manifa skręca w lewo

Kongres polaryzuje feministki. Kazimiera Szczuka w „Krytyce Politycznej”: „Odkąd istnieje Kongres i jego prorynkowa, liberalna agenda wspierająca przedsiębiorczość i stawiająca na kobiece elity biznesu i polityki, Manifa utożsamia się przede wszystkim ze światem pracy i reprezentuje – w swoich ideologicznych założeniach – interesy wyzyskiwanych pracownic”. I przyznaje: w ten sposób ruch kobiecy stanął wobec starego dylematu: płeć czy klasy społeczne? Co ma wspólnego, oprócz fizjologii, kobieta z listy stu najbogatszych Polaków z pracownicą Tesco zwolnioną przez młodego menedżera za zjedzenie podczas pracy paru pierogów stanowiących własność koncernu?

Agnieszka Graff: – Ja jednak mam nadzieję, że my się kobietami z Biedronki zajmujemy nie dlatego, że nienawidzimy supermarketów, tylko dlatego, że kobiety w Biedronce są upośledzone w sposób szczególny.

2011 – Umowy śmieciowe

Na Manifie pojawiają się transparenty przeciwko niesprawiedliwym umowom śmieciowym.

Agnieszka Graff: – Ja się w pełni zgadzam, że umowy śmieciowe mogą być niekorzystne. Tylko nie wiem, dlaczego akurat feminizm ma się nimi zajmować. Dlaczego walka o sprawiedliwszy ustrój ma być walką wyłącznie kobiet; byłoby super, gdyby naszym naturalnym koalicjantem były na przykład związki zawodowe. Ale one mają w nosie, nie zajmują się prawami kobiet.

Bez Manueli

Rozczarowana parlamentarnym niepowodzeniem w 2007 r. Manuela Gretkowska rezygnuje z faktycznego przewodniczenia Partii Kobiet (pozostając jednak przewodniczącą honorową). Przyznaje nawet, że ruch jest rachityczny. Agnieszka Graff: – Manuela Gretkowska jest niezłą pisarką, ale nie mam zaufania do niej jako do przywódczyni. Wciąż pisze autobiografię emocjonalno-polityczną, jak ma do napisania rozdział, że wszystko ma się zawalić, to słyszymy, że się wali.

Partia Kobiet jest nieobecna w mediach, chociaż uruchomiła mnóstwo kobiet. Do debaty dodała wrażliwość na potrzeby matek, ale zrezygnowała z radykalnych postulatów na rzecz zliberalizowania ustawy antyaborcyjnej. Startuje z list SLD, przewodnicząca Iwona Piątek dostała pierwsze miejsce na liście w Sieradzu.

Magdalena Środa: – Po ustawie kwotowej PK nie może istnieć samodzielnie, ale to naprawdę doskonałe zaplecze społeczne i polityczne dla jakieś nowoczesnej parytetowej partii, która musi kiedyś powstać. Taka jest dynamika procesu.

Poza SLD

Zażenowana brakiem możliwości swobodnej dyskusji o roli Kościoła i o prawie reprodukcyjnym (a także zniechęcona odległym miejscem na liście wyborczej) Wanda Nowicka odchodzi z SLD do partii Janusza Palikota. Tłumaczy: – Nie chodzi o to, żeby wygrać, tylko żeby móc swobodnie mówić. Ale docenia także posłankę PO Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz, która jest otwarta na udział kobiet w polityce, na konieczność kwot w parlamencie, ale są granice, których nie przekracza. Taką granicą jest liberalizacja ustawy antyaborcyjnej. Nowicka nie traci nadziei: – Idee przenikają drogą osmozy. Nawet Tomasz Lis poparł parytety.

Trzecia fala

Tak więc 18 września zacznie się trzeci Kongres Kobiet, tym razem z przymiotnikiem Europejski – jest bowiem oficjalnym wydarzeniem polskiej prezydencji w UE.

Tematem głównym będzie równość płac. Nawet dla liberałek to za mało. Jeśli kongres nie podejmie rozmowy o prawie reprodukcyjnym, wiele działaczek może stracić wiarę w jego celowość.

Pierwsze panele prowadzą jednak Agnieszka Graff i Wanda Nowicka. – Przynajmniej dadzą nam się wygadać – mówi Nowicka. Feministka liberalna, anonimowo: – Uknułyśmy rodzaj spisku i wierzymy, że uda nam się kobiecą energię, która miewa konserwatywne odjazdy, zaangażować do sprawy feministycznej. Celem jest zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy liberalizującej aborcję. Jak się nie uda, będziemy wściekłe.

Magdalena Środa: – Trzeba akcentować podziały. Znając historię ruchów kobiecych na świecie, mogę powiedzieć, że i tak jest cudownie, różnice nie są wielkie, rozmawiamy ze sobą. Nasze konflikty przebiegają na linii: praktyczny liberalizm – bajkowy marksizm. Czy inaczej: profesjonalny (już) Kongres Kobiet – spontaniczna Manifa. Ale każda ze stron wie, że mimo różnic musimy jakoś zjednoczyć ruch, by coś osiągnąć.

Instytut Spraw Publicznych podał niedawno, że na listach do Sejmu znalazło się dwa razy więcej kobiet niż w poprzednich wyborach. W 2007 r. startowało 1428 kobiet, teraz PKW zarejestrowała 2983 kandydatki. Większość na dalekich miejscach. Na razie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną