Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Licea niekształcące

DEBATA: Czy potrzebne jest nam wykształcenie ogólne?

W liceum ogólnokształcącym przeważa liczba uczniów, którzy nie chcą się uczyć. W liceum ogólnokształcącym przeważa liczba uczniów, którzy nie chcą się uczyć. Maximilian Boschi / PantherMedia
W polskiej szkole średniej, mylnie zwanej ogólnokształcącą, uczniowie już nie otrzymują wykształcenia ogólnego. Jesteśmy świadkami galopującego upadku intelektualnego kolejnych roczników młodych Polaków – pisze w pełnym goryczy tekście nauczycielka renomowanego liceum.
Polityka.pl

***

DEBATA: Czy współczesnemu człowiekowi potrzebne jest właściwie wykształcenie ogólne? Zapraszamy do dyskusji na naszym forum >>

Więcej o (nie)kształceniu w szkołach średnich w obszernym materiale w najnowszej „Polityce”, nr 40 w kioskach od środy 28 września. Do pobrania również w wersji elektronicznej na iPad oraz Kindle, a także w formie e-wydania.

***

Następne ćwierć miliona absolwentów ogólniaków właśnie zaczyna studia. Opuszczą je za kilka lat jako lekarze, prawnicy, aktorzy, politycy, nauczyciele. Trzeba pogodzić się z tym, że ci spośród nich, którzy zdawali maturę po 2006 r., już nie mają ogólnej orientacji w świecie. Na licznych kierunkach studiów przez pierwszy rok prowadzi się kursy podstawowe, by móc w ogóle ruszyć z kształceniem na poziomie wyższym – absolwenci ogólniaków często nie mają również orientacji w tej wybranej przez siebie dziedzinie wiedzy.

Po przewrocie solidarnościowym przed polską oświatą otworzyła się wielka szansa. Zaczęły powstawać średnie szkoły społeczne i prywatne. Między nimi a szkołami publicznymi rozpoczęła się konkurencja, często oparta na ambitnych programach autorskich. Poziomem nauczania znacznie przewyższaliśmy Europę Zachodnią czy USA. Podczas gdy na polskich lekcjach matematyki uczniowie czwartej klasy liceum poznawali całki i logarytmy, ich francuscy czy niemieccy rówieśnicy uczyli się obliczać procenty. Do końca XX w. polscy uczniowie omawiali na lekcjach twórczość Reja w oryginale, a ich brytyjskie równolatki czytały wyimki Szekspira w tłumaczeniu ze staroangielskiego na język współczesny, a austriackie zadowalały się lekturą literatury klasycznej w wersji czytankowej. Kiedy polski program nauczania geografii umożliwiał jeszcze rzetelną orientację w świecie, uczniowie amerykańscy nie odróżniali państw europejskich od azjatyckich.

Wprowadzenie gimnazjum i trzyletniego liceum – w ramach kolejnej reformy edukacji – odebranie szkołom średnim praw do tworzenia programów autorskich, kasacja zajęć fakultatywnych, coraz bardziej redukowane programy nauczania, wprowadzenie mało ambitnej matury zewnętrznej, zniesienie niełatwych egzaminów na studia, pchnęły lawinę obniżania poziomu.

Dziś prawie każdy absolwent polskiego gimnazjum kontynuuje naukę w liceum ogólnokształcącym. Często robi to ze strachu przed dokonaniem wyboru nietypowego (np. technikum specjalistycznego), z braku alternatywy (po likwidacji szkół zawodowych), ale głównie ulegając zakorzenionemu przekonaniu, że bez matury oraz ukończonych studiów wyższych nie znajdzie dobrej pracy. Znakomitej większości kandydatów do ogólniaków przyświeca jeden cel: uzyskać przepustkę na wyższe uczelnie. Nie chodzi o to, żeby wiedzieć i rozumieć, ale żeby zdać. W efekcie w liceum ogólnokształcącym przeważa liczba uczniów, którzy nie chcą się uczyć.

Chętnie cytowane przez polityków i media statystyki (w latach 70. studiowało 0,5 mln młodzieży, dziś – 2 mln) mają przekonywać, że polskie społeczeństwo mądrzeje i kulturalnieje, tymczasem realia średniej szkoły ogólnokształcącej wskazują, że z roku na rok polskie społeczeństwo prymitywnieje. Zabieganie o jak największą liczbę uczniów szkół ogólnokształcących dało efekt nie upowszechnienia, lecz spowszechnienia ogólniaka.

Zdaniem Anny Świątek, nauczycielki języka polskiego i retoryki w warszawskim XVII LO im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego do spowszechnienia szkół ogólnokształcących przyczyniają się m. in. skrócony czas nauczania w szkołach (do de facto dwóch i pół roku); zredukowanie podstawy programowej przedmiotów humanistycznych, która jeszcze bardziej ma być ograniczana; z roku na rok obniżanie kryteriów oceniania matur; umożliwienie pełnoletnim uczniom usprawiedliwianie nieobecności, co skłania do nieodpowiedzialności, coraz mniej zaangażowani rodzice w szkolny los dzieci; a także stworzenie przez szkoły nowego typu ucznia, który przede wszystkim nie szanuje wartości nauki, nie jest ambitny i traktuje szkołę jak przymus.



DEBATA: Czy współczesnemu człowiekowi potrzebne jest właściwie wykształcenie ogólne? Zapraszamy do debaty na naszym forum >>

***

Więcej o (nie)kształceniu w szkołach średnich w obszernym materiale w najnowszej „Polityce”, nr 40 w kioskach od środy 28 września. Do pobrania również w wersji elektronicznej na iPad oraz Kindle, a także w formie e-wydania.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną