Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Przygody kapitana Wrony

Z życia sfer

Sensacją zeszłego tygodnia były dwa lądowania transmitowane na żywo przez telewizję.

Chodzi o lądowanie kapitana Wrony na lotnisku Okęcie i lądowanie trójki Ziobro, Kurski, Cymański poza PiS. Pierwsze, wykonane bez podwozia i zakończone na pasie startowym, okazało się dużym sukcesem, wszyscy wyszli z niego cało. Do drugiego doszło w obecności tłumu dziennikarzy, po obradach Komitetu Politycznego PiS na trawniku przed siedzibą tej partii. Trwa dyskusja, czy lądowanie to było czyimś sukcesem, czy raczej ogólną katastrofą. Nie da się ukryć, że ze względu na liczbę potencjalnych ofiar (których liczenie wciąż trwa) przeważa ta druga opinia.

Mówiąc szczerze, kapitan Wrona miał o tyle dobrze, że wylądował na lotnisku i zaraz potem mógł pójść do domu. Sytuacja trójki Ziobro, Kurski, Cymański wydaje się trudniejsza, gdyż została ona zmuszona do lądowania w terenie przygodnym i tak naprawdę do końca nie wie, gdzie wylądowała. Zresztą wylądować to jedno, a żyć potem dalej to drugie, tymczasem nie ma pewności, czy w miejscu, w którym znaleźli się Ziobro, Kurski i Cymański, istnieje w ogóle jakieś inteligentne życie.

Ale i sytuacja kapitana Wrony nie jest różowa. Przed zeszłotygodniowym lądowaniem był zwykłym pilotem Boeinga 767, po wylądowaniu natychmiast został obsadzony w roli bohatera narodowego. Zmusiło go to do szybkiego znalezienia odpowiedzi na wiele trudnych pytań: jak to jest lądować bez wysuniętego podwozia, co czuł w chwili, gdy dowiedział się, że musi lądować bez wysuniętego podwozia, o czym myślał podczas lądowania bez wysuniętego podwozia i co w ogóle sądzi o lądowaniu bez wysuniętego podwozia jako pierwszy Polak, który tego dokonał?

O kapitanie pisze się reportaże i teksty publicystyczne, z których on sam dowiaduje się, jak niezwykłym jest człowiekiem. „Świetny z matematyki”, „oczytany”, „wyjątkowo skłonny do kompromisów”, „stanowi wzór osobowy dla młodszych kolegów”, perfekcjonista, który „zmywa naczynia, zanim włoży je do zmywarki”, i który, jak tylko jest w domu, „grabi liście, czyści rynny, sprząta”. To fragmenty tylko jednego pisanego w pośpiechu tekstu, który z konieczności tworzy sylwetkę niepełną. Miejmy nadzieję, że w kolejnych artykułach zostanie ona pogłębiona. Chociaż już to, co wiemy dzisiaj, każe się zastanowić, czy kapitan Wrona nie marnuje się jako pilot i czy udane lądowanie bez wysuniętego podwozia to na pewno wszystko, na co go stać? Słychać głosy, że gdyby okazał więcej przebojowości i wiary w siebie, gdyby ze swoim brawurowym lądowaniem nie zwlekał tak długo i zdobył się na nie przed niedawnymi wyborami, mógłby liczyć na biorące miejsce na listach wyborczych kilku partii, a prezes PiS zaprosiłby go na konwencję wyborczą, na której kapitan – trzymając w ręce model Boeinga 767 – opowiedziałby politykom tej partii, jak żyć i lądować bez wysuniętego podwozia.

Cóż, ewentualny lot w polityczne przestworza kapitan Wrona musi odłożyć na cztery lata. Przez ten czas będziemy trzymać kciuki za to, żeby udało mu się nie wylądować w kolejnej edycji „Tańca z gwiazdami” lub w programie „Mam talent!”.

Polityka 46.2011 (2833) z dnia 08.11.2011; Felietony; s. 4
Oryginalny tytuł tekstu: "Przygody kapitana Wrony"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną