Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Jak wychowywać dzieci (w sieci)

Jak wychowywać dzieci w epoce cyfrowej

Nieuchronne upowszechnienie się smartfonów, a zaraz po nich tabletów, będzie główną przyczyną obniżania się wieku cyfrowej inicjacji dzieci. Nieuchronne upowszechnienie się smartfonów, a zaraz po nich tabletów, będzie główną przyczyną obniżania się wieku cyfrowej inicjacji dzieci. Piotr Stasiak / Polityka
Co robić, gdy ulubioną zabawką dwulatka jest iPad jego rodziców, 6-latek domaga się smartfona, a 9-latka spędza większość czasu na Fejsie?
Najnowsze badania w USA dowodzą, że pogłoski o ogromnym ryzyku, na jakie wystawiane są nasze dzieci wchodząc do sieci, są mocno przesadzone.bengrey/Flickr CC by SA Najnowsze badania w USA dowodzą, że pogłoski o ogromnym ryzyku, na jakie wystawiane są nasze dzieci wchodząc do sieci, są mocno przesadzone.

Wychowywanie dzieci w epoce cyfrowej to masa nowych dylematów. Jeden z nich czytelnie przedstawił w czasie wizyty w Polsce prof. Lawrence Lessig, badacz nowych mediów i działacz ruchu na rzecz wolnej kultury i liberalizacji praw autorskich. – Wśród najzamożniejszych mieszkańców USA, którzy posyłają dzieci do prywatnych szkół, wyraźny jest trend izolacji dzieci od sieci. Zabrania im się buszowania w Internecie poza określonymi godzinami w ciągu dnia. Pracę domową muszą napisać wiecznym piórem, a wcześniej poczytać źródła w bibliotece. Ale jest też olbrzymia grupa rodziców, którzy nie mają czasu dla dzieciaków. Te kopiują prace domowe z Wikipedii, jednocześnie oglądając filmy na YouTube, słuchając muzyki, grając w gry. Czyje dzieci będą za 20 lat lepiej dostosowane do świata przyszłości? – stawiał problem w wywiadzie dla POLITYKI (44/11).

Od tego czasu zmiany jeszcze przyspieszyły i pytań przybyło. W maju w wielu sklepach z elektroniką zabrakło konsoli PlayStation oraz Xbox – żelaznych pozycji na liście komunijnych prezentów, na której sąsiadują ze smartfonami, laptopami i tegorocznym przebojem – tabletami (najchętniej oczywiście Apple iPad, choć kosztuje w zależności od wersji 2–3 tys. zł). Rodzice obdarowanego drugoklasisty już po kilku dniach zauważają jednak ze zdziwieniem, że w ich rodzinie iPada najchętniej używa młodsze rodzeństwo. W osłupienie wprawi wszystkich dwulatka, która bez niczyjej pomocy opanowuje obsługę tabletu. Ulubione aplikacje: interaktywne układanki i kolorowanki. Rodzice cieszą się, gdy dziecko tak ładnie się bawi elektroniczną tabliczką, dopóki nie odkryją, że potomek świetnie radzi sobie z rysowaniem paluszkiem po ekranie, ale nie ma ochoty robić tego za pomocą kartki papieru i kredek. A wkrótce idzie do przedszkola, gdzie wciąż jest to przecież podstawowa umiejętność. Co robić?

Cyfrowe dzieciństwo

Bez paniki. Dzieci, które opanowały jedną formę artystycznej ekspresji, szybko przenoszą ją na inne narzędzia. A uczą się, obserwując otoczenie – swoją drogą, jak często dwulatka ma możliwość zobaczyć rodziców rysujących coś na kartce papieru? Gdy znajdzie się w przedszkolu, gdzie pozostałe dzieci będą korzystać z kredek, chętnie zacznie z nimi eksperymentować – uspokaja prof. Lynn Clark z Uniwersytetu w Denver, od lat badająca wpływ technologii na życie rodzin. W USA – które technologicznie o rok–dwa wyprzedzają resztę świata – jest to dziś ogromny temat.

Dla rodziców technologia jest dodatkiem, użytecznym gadżetem, który w pewnym momencie pojawił się w życiu. Dla naszych dzieci jest to naturalne środowisko, w którym wyrosły. Tak samo jak dla ryby woda, tak dla dzieci technologia jest niewidzialna – mówi David Truss, kanadyjski pedagog i bloger.

Jednak wszystkie te podłączone non stop do sieci urządzenia oraz atakujące zewsząd obrazy i informacje zmieniają to, w jaki sposób wychowują się dzieci. Rodzice stawiani są przed dylematami, których poprzednie pokolenia nie odczuły. To nowe, cyfrowe dzieciństwo widać już w statystykach. W USA 95 proc. dzieci przed ukończeniem 10 roku życia potrafi korzystać z sieci. Przynajmniej raz w tygodniu z Internetem ma kontakt 23 proc. dzieci w wieku do 5 lat. Wspólnie z rodzicami poszukują w nim zdjęć, prostych gier, muzyki oraz bajek (przedszkolaki w USA częściej oglądają kreskówki na YouTube niż w tradycyjnej telewizji). Nastolatki 20 proc. filmów oglądają na ekranach swych smartfonów i odtwarzaczy mp3, wysyłając przy tym średnio 3 tys. esemesów miesięcznie (ta liczba zresztą spada wraz z upowszechnianiem się komunikacji przez Facebooka na urządzeniach mobilnych). – Dla tych dzieci trudne do wyobrażenia jest, jak można było żyć bez telefonu komórkowego, który umożliwia rodzinie tzw. codzienną mikrokoordynację, choćby odnalezienie się w centrum handlowym – mówi prof. Clark.

Do Polski cyfrowe dzieciństwo już dociera, choć niektórzy rodzice jeszcze o tym nie wiedzą.

Z Fejsem jej do twarzy

Dowody? Wystarczy posłuchać, jak nastolatki w tramwaju rozmawiają głównie o zdjęciach z imprez, wrzuconych przez znajomych na ich profile na Facebooku. Nauczycielki z warszawskich podstawówek odkryły ostatnio, że ich uczniowie umawiają się wieczorami na grupowe rozwiązywanie zadań z matmy czy chemii przez Skype. Krążące masowo po szkolnych ławkach gotowce pobierane ze sciaga.pl zostały dawno rozpoznane i zabronione, ale sieć ma już na to nowszą odpowiedź – serwis społecznościowy zadane.pl, na którym co wieczór do wspólnej nauki online zasiada kilkanaście tysięcy dzieciaków.

Najnowsze smartfony, tablety i gadżety mają jeden słaby punkt – baterię, która rzadko wytrzymuje dłużej niż jeden dzień intensywnej pracy. Cyfrowe dzieciaki w sposób całkowicie intuicyjny nauczyły się dbać o to, aby zasilanie nie padło – wchodząc do kawiarni podłączają się do najbliższego gniazdka i ładują tak samo naturalnie, jak zamawiają truskawkowego szejka.

Ostateczne wątpliwości co do nadejścia w naszym kraju ery cyfrowego dzieciństwa rozwiewa rzut oka na statystyki polskiego AppStore (sklepu online, w którym firma Apple sprzedaje programy aplikacje do telefonów iPhone oraz tabletów iPad). Choć statystyczny użytkownik tych urządzeń w naszym kraju to trzydziestokilkulatek, często zapracowany menedżer z dużego miasta, największy jest wybór interaktywnych książeczek dla dzieci, kolorowanek, „literek i cyferek”, puzzli i zabaw w rodzaju „wskaż różnice”. Podobnie jest w USA, gdzie aplikacje dla dzieci w wieku przedszkolnym stanowią najpopularniejszą kategorię.

Palcem go, palcem

Nieuchronne upowszechnienie się smartfonów, a zaraz po nich tabletów, będzie główną przyczyną obniżania się wieku cyfrowej inicjacji dzieci. W czasach stojących na biurkach pecetów, aby dogadać się z komputerem, trzeba było opanować klawiaturę i mysz, a także umieć czytać i znać litery.

Płaskie ekrany smartfonów i tabletów reagują na dotyk i gesty, większość obsługi odbywa się za pomocą ikon. Jedyną barierą jest więc podstawowe skoordynowanie niemowlaka i jego paluszka, a to przychodzi – co niektórzy rodzice już przetestowali – około 1,5–2 roku życia. Dzieci od 1 do 3 roku życia są dziś ogromną grupą docelową dla twórców aplikacji. Kreatywność w tym obszarze podoba się Danielowi Donahoo, amerykańskiemu dziennikarzowi, jednemu z redaktorów popularnej strony GeekDad (o wychowywaniu dzieci przy wsparciu technologii). – W przeciwieństwie do kina, telewizji czy sklepów z zabawkami, wciąż jeszcze nie zawłaszczyły tej sfery wielkie koncerny medialne, ze swymi znakami towarowymi i sformatowanymi postaciami chronionymi przez armię prawników – mówi.

Jesienią 2011 r. Centrum im. Joan Ganz Cooney opublikowało raport przygotowany wspólnie z badaczami Uniwersytetu Stanforda, w którym zaleca wykorzystanie aplikacji edukacyjnych w wychowaniu dzieci w wieku przedszkolnym: „Technologia może stymulować rozwój, gdy rozszerza i wzbogaca podstawowe aktywności dziecięce: mowę, interakcję, manipulowanie przedmiotami, odtwarzanie, czytanie, odkrywanie i konstruowanie”. Przypomnijmy – to Joan Ganz Cooney cztery dekady temu zauważyła wpływ, jaki na trzylatki miała telewizja, i stworzyła „Ulicę Sezamkową”, na której wychowały się miliony dzieci na świecie.

Drogi wizerunek

Kolejnym kluczowym progiem jest wiek 8 lat, kiedy następuje gwałtowne przyspieszenie tempa korzystania z nowych mediów. O ile jeszcze mniej niż połowa 6-latków gra w gry wideo, to regularnie robi to już ponad 70 proc. 8-latków. Dzięki temu, że uczą się czytać i pisać, dzieciaki wchodzą w świat Internetu. Mogą korzystać z Google, pisać e-maile czy komunikować się przez Facebooka.

Czy jednak – i w jakim stopniu – uczeń podstawówki jest na tyle odpowiedzialny, aby kontaktować się samodzielnie z całym światem? Pedofil polujący w sieci stał się jednym z ulubionych straszydeł. Trudno jednak zaprzeczać, że zjawiska takie jak cyberbullying (wykorzystanie technologii do ataków i przemocy) i sexting (molestowanie seksualne za pomocą technologii) mają miejsce. Czy jednak są normą?

Najnowsze badania w USA dowodzą, że pogłoski o ogromnym ryzyku, na jakie wystawiane są nasze dzieci wchodząc do sieci, są mocno przesadzone. Dawid Finkelhor, dyrektor amerykańskiej organizacji monitorującej przestępstwa wobec dzieci, przekonuje, że choć procent uczniów podstawówek regularnie korzystających z sieci rośnie, liczba przestępstw seksualnych wobec nieletnich spada, podobnie jak liczba aktów przemocy, które dotykają uczniów na terenie szkół. – Oczywiście Internet zwiększył potencjalne ryzyko, ale wszystko wskazuje na to, że jest ono tylko potencjalne – mówi prof. Lynn Clark. Jej zdaniem większość obaw, jakie rodzice wiążą z nowymi mediami, to po prostu maskowany ogólny lęk przed światem, który zmienia się bardzo szybko i stał się czymś nieprzewidywalnym, co niemiecki socjolog Ulrich Beck nazwał „społeczeństwem ryzyka”.

Prof. Clark w swych badaniach odkryła również to, że dzisiejsze nastolatki przywiązują ogromną wagę do tego, jakie informacje o sobie czy swoje zdjęcia upubliczniają w sieci. – Kontrolują i kształtują swój wizerunek w Internecie. Moim zdaniem mają tego nawet znacznie większą świadomość niż ich rodzice – mówi Clark.

Doba ma 30 godzin

Zagrożenie może jednak przyjść z innej strony. Dziś nie wiadomo na przykład, jak ciągły kontakt z mediami elektronicznymi wpływa na umiejętność długotrwałego skupiania uwagi. Jak wytłumaczyć fakt, że jeśli zsumujemy czas spędzony przez przeciętnego nastolatka przy różnych typach mediów, wychodzi nam w praktyce więcej, niż trwa jego dzień? To tak zwany multitasking – czyli wielozadaniowość. Wysyłanie esemesów i czatowanie w trakcie odrabiania lekcji, jednoczesne oglądanie filmu i dzielenie się wrażeniami na portalu społecznościowym, podczas gdy drugą ręką gramy na iPadzie. Co trzeci nastolatek korzysta z dwóch mediów lub urządzeń naraz. Na razie na szczęście – jak wskazuje raport Centrum im. Joan Ganz Cooney – choć zwiększa się ilość czasu spędzanego przed różnego typu ekranami, nie spada długość czasu spędzanego nad książkami (wśród tych dzieci, które deklarują, że czytają).

Oddzielny problem to nadużywanie mediów elektronicznych, które zdaniem prof. Clark może być objawem głębszego problemu – formą terapii czy ucieczki przed rzeczywistością. – Rodzicom dzieci, które spędzają całe dnie przyssane do swych urządzeń, radzę, aby najpierw dokładnie prześwietlili swój związek, dom, najbliższe otoczenie, bo tam zazwyczaj kryje się przyczyna – mówi prof. Clark. – Trzeba też pamiętać, że przeciętne dziecko z dobrego domu żyje w bardzo kontrolowanym świecie z napiętym harmonogramem zajęć dodatkowych. Dowożone, przywożone, popędzane dzieciaki traktują świat sieci jako naturalne miejsce relaksu i odprężenia, gdzie mogą oddawać się rozrywce albo po prostu nicnierobieniu. To jest ich świat i ich czas, i to jest też potrzebne – dodaje.

Autor jest ojcem 7-letniej Klary i 3-letniej Kaliny.

Jak wychowywać dziecko w erze cyfrowej (5 pierwszych kroków)

1. Poznaj technikę.

Jeśli kupiłeś dziecku nowy komputer, smartfona, konsolę – zobacz, jakie daje możliwości. Większość urządzeń ma dziś rozbudowane narzędzia „kontroli rodzicielskiej”, kłopot polega jedynie na tym, że rodzice nie wiedzą o ich istnieniu albo nie potrafią ich używać.

2. Pokazuj świat.

Warto wspólnie rozpakować i przez pierwsze dni razem korzystać z nowego urządzenia (np. instalując ciekawe oprogramowanie). Dziecko może nas wiele nauczyć, zaś rolą rodzica jest pokazać, że nowy gadżet to nie tylko zabawka, ale również pożyteczne narzędzie do edukacji czy poszukiwania informacji.

3. Bądź blisko.

Większość dzieci przenosi do sieci relacje i zachowania oraz znajomości ze swego codziennego świata. Dzieci, które mają bliskie partnerskie relacje z rodzicami i znajdują w nich oparcie, rzadziej są narażone na niebezpieczne sytuacje (nie tylko w sieci).

4. Wyznacz jasne granice.

Wspólnie ustalcie kodeks bezpiecznego postępowania w sieci. Z badań wynika, że ofiarami molestowania zazwyczaj stają się dzieci o podobnym profilu psychologicznym – napastnicy poszukują dzieci zagubionych i niepewnych, których rodzice nie nauczyli, gdzie jest nieprzekraczalna granica (np. nie podajemy swego adresu obcym, nie odpowiadamy na zaczepki obcych osób, konsultujemy z dorosłymi zdjęcia, które chcemy wrzucić do sieci, itp.).

5. Bądź otwarty, przyjazny i chętny do eksperymentów. W kontakcie z technologią twoje dziecko takie właśnie będzie.

Polityka 22.2012 (2860) z dnia 30.05.2012; Ludzie i Style; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak wychowywać dzieci (w sieci)"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną